Musiałyście trochę naczekać się na nowość... Strasznie mi z tego powodu przykro, ale niestety mam taką pracę, że po niej nie mam już siły na nic. Wolnego czasu mam, jak na lekarstwo, a jak już go mam to wtedy nadrabiam zaległości w śnie. Nie mogę się doczekać końca września i powrotu na studia, wtedy dopiero odetchnę. Trzymajcie się ciepło i mam nadzieje, że spodoba się Wam ten rozdział :)
Rozmowa była nieunikniona, bo przecież musiała dać chłopakowi szanse na to by się
jakoś wyjaśnić. Ociągała się, ale w końcu nacisnęła zieloną słuchawkę na
wyświetlaczu i przystawiła telefon do ucha. Nie odezwała się i po drugiej
stronie na początku również panowała cisza. Słychać było jedynie jego ciężki
oddech. Nie wiedziała, czy to ona powinna cokolwiek powiedzieć, wolała
żeby to jednak on zaczął.
-Myślałem, że już nie odbierzesz –
westchnął po kilku sekundach milczenia, które dla obojga były, jak długie
minuty.
-Przeszło mi to przez myśl, ale
inaczej pewnie cała Australia zaśmieciłaby mi całą skrzyknę odbiorczą smsami i
kto wie czym jeszcze – mruknęła z całych sił starając się, żeby zabrzmiało to
szorstko. W gruncie rzeczy wiedziała, że nie będzie potrafiła długo wytrzymać
bez jego głosu, bez rozmów z nim. Był dla niej, jak narkotyk, a ona nie
potrafiła z niego zrezygnować.
-Rozumiem, że nie chciałaś rozmawiać
ze mną, ale Nick i Chris przecież nic nie zrobili. Po prostu martwiłem się o
Ciebie, oni zresztą też – nie potrafiła zrozumieć, dlaczego po tych słowach
zrobiło jej się cieplej na sercu. Jego troskliwa strona działała na nią
niesamowicie, ale starała się pamiętać, że Darcy ma również tą niepokorną i złą
stronę.
-I tylko po to dzwonisz ? – cieszyła
się, że tym razem rozmawiają przez telefon, a nie na skype, bo pewnie widząc
jego twarz nie potrafiłaby być taka twarda.
-Nie, chciałem ci wytłumaczyć co się
stało. To, co przeczytałaś nie do końca jest prawdą. Cóż nie brałem żadnych
narkotyków, nie miałem żadnych przy sobie. Trochę przesadziliśmy z chłopakami,
wypaliliśmy po joincie i wygłupialiśmy się za domem na motorach. Pech chciał,
że była tam policja i trochę spanikowałem. Wróciłem do domu, ale oni
przyjechali do nas więc przyznałem się, że paliłem i tyle. To cała prawda –
powiedział to na jednych tchu i dało się wyczuć, że mu ulżyło.
-Rozumiem, ale ośmielę się spytać
czy widzisz coś złego w swoim zachowaniu czy nie ? Powiedź szczerze- była
ciekawa tego , co usłyszy. Zastanawiała się czy do niego kiedykolwiek dotrze,
że czasem naprawdę lepiej pomyśleć zanim się coś zrobi.
-Wiem, że przesadziłem. Nie
powinienem był palić, a już w ogóle wsiadać na motor. Czasu nie cofnę, ale wiem
że Cię rozczarowałem i nie tylko Ciebie, siebie również. Myślałem, że lepiej
poradzę sobie po twoim wyjeździe, ale tak nie jest. Wolałbym żebyś była obok,
przy Tobie takie głupoty nie przychodzą mi do głowy – zastanawiała się czy przy
niej jest wciąż sobą czy musi się hamować, żeby nie zrobić jakiegoś głupstwa.
Nie chciała go przecież ograniczać i sprawiać, że musi udawać kogoś kim nie
jest. Musiała o to spytać.
-Nie wiem czy przy mnie jesteś sobą
czy tylko udajesz, bo kiedy nie jesteśmy razem zachowujesz się zupełnie
inaczej. Teraz nie wiem, co mam o tym myśleć….
-Jestem sobą skarbie i niczego nie
udaje. Ty po prostu mnie uspokajasz, wiem że mam kogoś na kogo zawsze mogę
liczyć, kto mnie kocha takim, jakim jestem. Gdy Cie nie ma wszystko zaczyna
tracić sens i wtedy się gubię. Nie umiem być tak daleko od Ciebie. Chcę żeby
już ruszył sezon i to wcale nie ze względu na miłość do sportu, a ze względu na
miłość do Ciebie - chyba żadna dziewczyna nie potrafiłaby przejść obojętnie,
kiedy ktoś mówi jej takie rzeczy. Czuła, że powinna go jeszcze pomęczyć, żeby
wiedział, że ona nie pochwala takiego zachowania, ale czuła jak z sekundy na
sekundę mięknie i brakuje jej sił.
-To dlaczego mi nie ufasz ? Skoro
wiesz, że kocham Cię takiego, z twoimi zaletami i z wadami to, dlaczego nie
zadzwoniłeś czy nie napisałeś, co się dzieje ? Czemu wszystkiego muszę się
dowiadywać z internetu. Myślisz, że to przyjemnie tak czytać o najważniejszej
dla mnie osobie jakieś idiotyczne artykuły. Nie sądzisz, że wolałabym od Ciebie
usłyszeć co się dzieje ? - teraz to ona na jednym tchu wyrzuciła z siebie
wszystko, co leżało jej na sercu. Bo przecież to właśnie ją ubodło najbardziej.
Sama też był przecież młoda i wiedziała, że czasem robi się naprawdę
niezrozumiałe dla innych rzeczy, ale szczerość w związku była przecież
najważniejsza. Bez niej nie da się zbudować żadnej zdrowej i trwałej relacji,
bo prędzej czy później wszystko posypie się, jak domek z kart pod ciężarem
tajemnic i kłamstw.
-Ja po prostu nie chciałem po raz
kolejny Cię zawieść tak, jak wtedy kiedy przez moją głupotę się rozstaliśmy i
tak, jak wtedy kiedy przez moją nieodpowiedzialność zabrakło mnie w meczu o
brąz. Wiem, że już nie raz Cię rozczarowałem i nie chciałem się przyznać do
tego, że zrobiłem to kolejny raz - wydawał się bardzo szczery, a zarazem
przygnębiony. Wiedział, że takie wybryki nie pomogą w związku, który aktualnie
przechodzi próbę odległości i wszystko nagle może zniknąć.
-Tyle, że zawiodłeś mnie bardziej
tym, że nic mi nie powiedziałeś niż tym, że coś tam zrobiłeś. Darcy znam Cię i
wiem, że jakbyś czegoś nie stworzył to już nie byłbyś sobą, taka już twoja
natura. Ale do jasnej cholery czy nie można było mi powiedzieć ? Czy ja jestem,
aż tak straszna ? - miała podniesiony głos, ale dało się wyczuć w nim również
nutkę nadziei na to, że wybaczy kangurowi.
-Tak troszeczkę - powiedział
spokojnie, a ona wiedziała, że teraz szczerzy się jak głupi do komórki wiedząc,
że wygrał i ona mu zaraz ulegnie. -Nie lubię , jak się gniewasz, jak nie ma
mnie w pobliżu, bo nie mogę Cię jakoś ładnie udobruchać - już ona wiedziała, co
miał na myśli i jak próbowałby ją przekonać do siebie.
-Darcy... - mruknęła czując, że już
całkowicie opadła z sił i naprawdę nie da rady dalej przekonywać, że jest zła.
-Kocham Cię i przepraszam. Obiecuje,
że już zawsze będę Ci o wszystkim mówił, chyba że będę mieć dla Ciebie jakaś
niespodziankę to wtedy już nie powiem.
-Jeżeli mówisz o niespodziankach to
mogę mieć pewność, że coś knujesz wiesz o tym ? - kolejny raz poczuła, że na
jego twarzy teraz gości cwany uśmiech.
-Może i tak, ale nic Ci nie powiem.
Muszę się przede wszystkim dowiedzieć czy Ty też mnie kochasz i chcesz dalej
mnie znosić ? Dasz sobie radę z takim nieuleczalnym przypadkiem ? - miała
ochotę go trochę nastraszyć, przez chwilę się wahała, ale postanowiła jeszcze
go pomęczyć.
-Nie wiem... Nie mam pojęcia czy
potrafię Ci jeszcze ufać, po tym jak o twoim życiu dowiaduje się z internetu -
starała się, żeby zabrzmieć jak najbardziej poważnie. Inaczej po prostu by jej
nie uwierzył.
-Daj mi szansę i mnie nie zostawiaj
! Wiesz, że kolejny raz bez Ciebie nie wytrzymam i wtedy dopiero zacznę robić
głupoty. Poza tym będę Cię tak długo dręczył, aż mi w końcu wybaczysz, a
pamiętaj, że potrafię być niemalże tak samo upierdliwy, jak Chris - teraz to
już nie dała rady zachować powagi. Odsunęła trochę telefon od twarzy i zaczęła
się głośno śmiać, nie potrafiąc powstrzymać przy tym płynących z jej oczu łez.
-Ten ostatni argument chyba mnie
przekonał - mówiła dalej nie potrafiąc powstrzymać chichotu.
-Wiedziałem, że to podziała. To jak
kochasz mnie jeszcze choć troszeczkę ?
-Tak troszeczkę, ale tylko
troszeczkę. Jak się postarasz to może się to zmieni w "trochę
bardziej" - rozmawiali ze sobą jeszcze chwilę, wiedząc że wyszli obronną
ręką z kolejnej kłótni. Oboje wiedzieli, że nie tak łatwo można ich poróżnić.
Po rozstaniu było wręcz oczywiste to, że kochają się na tyle, aby zaakceptować
swoje wady, wspierać na dobre i na złe.
Minęło
trochę czasu, a Dagmarę czekała trudna sesja. Większość czasu spędzała nad
notatkami i podręcznikami. Chciała zaliczyć wszystkie egzaminy za pierwszym
razem, żeby już nie musieć wracać do tych wszystkich przytłaczających
informacji. Tak też pokonywała kolejne dni, aby w efekcie przystąpić do
pierwszego testu.
Po udanych
czterech egzaminach został jej tylko jeden, który miał skończyć się odrobiną
wytchnienia. W przypadku jego zaliczenia przypadałby jej małe ferie, w których
w końcu mogłaby trochę odespać ten stresujący czas. Od samego rana chodziła
spięta i poddenerwowana. Nie za wiele udało jej się przełknąć przed wyjściem na
uczelnie, dlatego po drodze kupiła jeszcze drożdżówkę, którą miała zamiar
dostarczyć sobie trochę kalorii zaraz po wysiłku umysłowym. Nerwy
opuściły ją dopiero po oddaniu kartki, kiedy opatulona ciepłą kurtką wracała do
domu. Napisała jeszcze krótkiego smsa do rudowłosego, który przeżywał razem z
nią całą sesję. Po wejściu do mieszkania od razu nastawiła wodę na kawę i
przebrała się w wygodne ciuchy. W momencie, w którym czajnik zaczął głośno
gwizdać rozległo się też pukanie do drzwi. Pospiesznie wyłączyła gaz by
sprawdzić, kto się tak do niej dobija. Kiedy zobaczyła kto stoi na korytarzu
zamarła. Dziękowała Bogu, że nie trzyma nic w dłoniach, bo to na pewno
znalazłoby się teraz na podłodze. Po krótkiej chwili szoku rzuciła się w
objęcia uśmiechniętego od ucha do ucha żużlowca i objęła go nogami w
biodrach.
-Ja chyba śnię... - szepnęła mu do
ucha, gdy chłopak trzymając ją mocno przekroczył z nią próg jej
mieszkania.
-Jak chcesz to tym razem ja mogę Cię
uszczypnąć, ale znam znacznie przyjemniejszy sposób na udowodnienie, że to nie
sen - nie czekał zbyt długo na jej reakcje, bo sam szybko odnalazł jej usta i
zachłannie połączył je ze swoimi. Trwali tak do momentu, aż obojgu nie zabrakło
tchu.
-Tak w ogóle to, co Ty tu robisz ? -
spytała, kiedy już pierwszy szok minął. Wciąż jednak nie wierzyła, że Darcy
stoi obok niej i trzyma ją w ramionach. Już stęskniła się za tym cwanym
uśmiechem.
-Przyjechałem trochę tu potrenować,
ale tak szczerze to tylko dobry pretekst do tego, żeby zobaczyć Ciebie. Już się
stęskniłem i nie dałbym rady dłużej wytrzymać sam - czule pogłaskał ją po
głowie, by później przyciągnąć się ponownie do siebie i schować w swoich
objęciach.
-Tak bardzo się cieszę, że jesteś -
zdecydowanie to jego potrzebowała teraz najbardziej. Po tym stresującym okresie
jego towarzystwo było bardziej wskazane niż sen.
-Mała coś marnie wyglądasz wiesz
? Czy Ty coś dzisiaj jadłaś przed tym egzaminem ? - spytał nieco
zmartwiony na widok jej bladej i zmęczonej twarzy. Widząc jej zawstydzoną minę
od razu ruszył do kuchni. Doskonale znał rozkład jej królestwa i zanim zdążyła
cokolwiek powiedzieć to on zrobił już talerz kanapek i zalał jej przygotowany
kubek wodą. Sam również zrobił kawę i dla siebie.
-A teraz siadaj i jedź. Odpuszczę Ci
dopiero, jak to wszystko zniknie - tutaj wskazał dłonią na przygotowane przez
siebie kanapki. Blondynka dość długo nie mogła się uporać z tak dużą porcją i
jakimś cudem udało jej się wcisnąć trzy kawałki chleba rudowłosemu.
-Grzeczna dziewczynka - powiedział,
kiedy już na talerzu nie było niczego. -A teraz chodź do mnie, muszę się Tobą
nacieszyć - wyciągnął w jej stronę ręce, w którym po chwili utonęła. Siedziała
na jego kolanach, a on gładził ją po włosach.
Przez kolejne dwa dni nie odstępowali się niemalże nawet na krok. Dagmara
towarzyszyła mu na stadionie przyglądając się, jak inni zawodnicy trenują na
Motoarenie. Pogoda nie była najlepsza, ale ona nie miała zamiaru tracić czasu
bez niego. Znacznie lepsze od siedzenia w domu było oglądanie chłopaków w
akcji. Kiedy już wszyscy zakończyli swoje zmagania z motorami Darcy dołączył do
dziewczyny. Chwytając ją za dłoń prowadził na parking, gdzie czekało na nich
auto.
-Mam dla Ciebie niespodziankę –
powiedział z tak szerokim uśmiechem, jakiego jeszcze chyba nie widziała. To
oznaczało, że chłopak przygotował coś naprawdę ciężkiego kalibru.
-Widząc twoja minę zaczynam się bać
– westchnęła wsiadając do samochodu.
-Zupełnie niepotrzebnie, zobaczysz
spodoba Ci się to co wymyśliłem – więcej nie powiedział i wszelkie próby
wyciągnięcia z niego czegokolwiek kończyły się fiaskiem. Milczał wciąż
szczerząc się do blondynki, czym nieco wyprowadzał ją z równowagi. Jeszcze
bardziej spanikowała kiedy zobaczyła, że wcale nie wracają do jej mieszkania, a
wyjeżdżają z miasta.
-Darcy, gdzie Ty mnie wieziesz co ?
Chyba nie masz zamiaru mnie zabić i porzucić moich zwłok, gdzieś w ciemnym
lesie ? – spytała wiedząc, że to go rozbawi.
-Całkiem kusząca możliwość, ale nie
tym razem kochanie – zaśmiał się wiedząc jej zniesmaczoną minę. Żeby uniknąć
kolejnych pytań o cel ich podróży włączył radio. Tak pokonywali kolejne
kilometry, a po dobrej godzinie spędzonej na siedzeniu dziewczyna zasnęła.
Prędzej czy później zmęczenie musiało dać o sobie znać, a rudowłosy nawet
liczył że tak się właśnie stanie. Mógł spokojnie prowadzić i łamiąc nieco
przepisy dotyczące prędkości zmniejszyć czas pozostały do realizacji
niespodzianki.
Studentka obudziła się dopiero, kiedy za oknem było już naprawdę ciemno, a oni
wciąż jechali. Nawet nie wiedziała ile czasu już minęło, ale na pewno nie był
to krótki okres.
-Gdzie my jesteśmy ? – spyta.
-Jeszcze niecałe dwie godziny i
będziemy na miejscu. Możesz jeszcze trochę sobie pospać, bo w nocy przyda Ci
się trochę siły – jego wymowne spojrzenie mówiło wszystko i nietrudno było się
domyśleć, co chłopak miał na myśli. Toruniankę jedynie to rozbawiło i nie miała
już zamiaru dłużej drzemać. Wolała obserwować to, co ją otacza. Po niedługim
czasie domyśliła się, gdzie zmierzają i ucieszyła się na myśl o tym, że spędzi
choć jeden dzień w górach razem z Wardem.
-To jesteśmy na miejscu –
powiedział, kiedy już zatrzymali się przed uroczym hotelem. Górski klimat
był tu zauważalny nawet o tak później porze. Świeże powietrze, mnóstwo świateł
i śnieg tego im teraz było trzeba.
-Wariat z Ciebie wiesz ? – spytała
zarzucając mu ręce na karku, kiedy już stali na pewnym gruncie. –Mamy tylko
jeden problem – dodała po chwili muskając nosem jego zmarznięty policzek.
-Niby jaki ? – zdziwił się nie
bardzo wiedząc, o co chodzi dziewczynie.
-Nie mamy odpowiednich ciuchów na
pobyt w górach, a ja nawet nie mam odpowiedniego obuwia – wymownie wskazała mu
swoje zimowe buty na wysokim obcasie. Australijczyk zaczął się śmiać, co
wprowadziło ją w konsternacje. Zupełnie nie wiedziała, co było takiego
śmiesznego w tym co właśnie powiedziała.
-Tu się akurat mylisz – kiedy już
się trochę opanował otworzył bagażnik, w którym leżały dwie walizki. Jedna
należała do dziewczyny, a druga do zawodnika toruńskiej drużyny. –Spakowałem
nam wszystko to czego będziemy potrzebować, a teraz ruszaj kobieto do środka,
bo już tyłek mi odmarza – wykonała jego polecenie patrząc, jak próbuje sobie
poradzić z dwoma bagażami. To było nawet całkiem zabawne, jak poślizgnął się i
niemalże wylądował głową w śniegu.
Moje ulubione zdjęcie z http://darcyward.blog.onet.pl
Mimo braku zarysowanych mięśni ma to coś :D