piątek, 5 kwietnia 2013

Chapter Twenty


W końcu nic mi się przeszkadzało, wszystko się zapisało i bez przeszkód mogę dodać kolejny rozdział. Starałam się by był dłuższy i mam nadzieje, że mi się udało i będzie się Wam podobał. 
Dziękuje za wszystkie komentarze i życzę miłego weekendu :)


To był ostatni wieczór Dagmary w Poole. Rzeczywistość i prozaiczne obowiązki związane z edukacją sprawiały, że nie mogła dłużej wylegiwać się w Anglii. Darcy postanowił wrócić do Torunia z dziewczyną, aby tylko odgonić od siebie myśl o tym, że już niedługo przyjdzie im się rozstać.  Żadne nie powiedziało tego na głos, ale oboje zdawali sobie sprawę z tego, że kangur musi wrócić do Australii, by choć trochę czasu spędzić z rodziną, a  blondynka niestety nie będzie mogła mu towarzyszyć. Było to oczywiste, ale jednak oboje obawiali się poruszać ten temat. Chyba woleli cieszyć się chwilami, które im pozostały.
             Ostatni wieczór w Wielkiej Brytanii postanowili spędzić w przyjacielskim gronie. Z racji tego, że siedzenie w domu nie leżało w naturze żywiołowych Australijczyków wybór padł na centrum rozrywki, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wbrew pozorom nie tylko huczne imprezy, zakrapiane dużą ilością alkoholu potrafią rozerwać młodych żużlowców.
            Na miejsce dotarli dużą taksówką, gdzie zmieściła się cała szóstka. Panie po wyjściu z auta od razu zajęły się Maxem i wraz z nim ruszyły przodem. Panowie zaś zaczęli zawzięcie się o coś kłócić i było ich słychać na całej ulicy. Przechodnie przyglądali im się ze zdziwieniem, a narzeczona nowego mistrza świata posłała im swoje karcące spojrzenie. Niestety na nic się ono nie zdało, ponieważ oni dalej bardzo głośno dyskutowali.
-A Wy o co się kłócicie ?? - spytała zniecierpliwiona Sealy, której te krzyki zaczynały już działać na nerwy. Poza tym mały Holder też powoli zaczynał marudzić, zupełnie tak jakby naśladował swojego tatę.
-O nic po prostu ten głupek powiedział, że ptak narobił mi na plecy – odpowiedział jej narzeczony, a swoją wypowiedz wzbogacił bardzo zniesmaczoną miną. Dagmara stojąca najbliżej toruńskiego anioła niemalże przewróciła się z wrażenia, nie mogąc przy tym powstrzymać się od śmiechu.  Sam poszkodowany zaś zrobił się cały purpurowy ze złości i miał ochotę udusić swoich rodaków. Polka, gdy już tylko ujarzmiła swoje emocje zerknęła dyskretnie na tył bluzy, którą miał na sobie dziś Chris. Bluza była czarna więc duża, biała plama była wyraźnie na niej widoczna i w żadnym razie nie dało się jej przeoczyć.
-Nick mówił poważnie. – powiedziała i poklepała go przyjacielsko po ramieniu by choć trochę pocieszyć zdruzgotanego bruneta .
-Chociaż Ty sobie ze mnie nie rób żartów - powiedział z błagalną miną szukając w blondynce jakiegoś wsparcia.
-Przykro mi, ale faktycznie jakiś ptak upatrzył sobie twoją bluzę - po jej słowach wszyscy zaczęli się śmiać, oczywiście poza Holderem, który wciąż stał z naburmuszoną miną. Morris musiał aż poklepać Warda po placach, bo ten prawie się zapowietrzył z wrażenia. Nawet Max, który był zdecydowanie za malutki by cokolwiek z tego zrozumieć, również uśmiechał się szeroko na widok śmiejącej się mamy.
-Chodź skarbie wejdźmy już do środka to Ci to jakoś spiorę – powiedziała Sealy, gdy już rozbawienie minęło. Z początku Chris wydawał się obrażony na całą resztę, ale drobny całus od ukochanej wystarczył by cała złość minęła w ciągu jednej sekundy. –Zajmiesz się na chwile moim szkrabem ? – tym razem zwróciła się do przyjaciółki, kiedy znaleźli się już w centrum rozrywki. Ta oczywiście ochoczo pokiwała głową i szybko wzięła małego na ręce. Darcy zaś zajął się jego wózkiem, a Nickowi przypadło zaszczytne zadanie, jakim miało być wybranie odpowiednich miejsc.
-Wiecie co Wam powiem ? – spytał najmłodszy, kiedy znaleźli już odpowiednie miejsca dla całej paczki.
-Nie, ale na pewno zaraz się dowiemy, jaką mądrością chcesz nas tutaj zaskoczyć – Ward zaśmiał się cicho z miny, jaką zrobił Morris po tym, co usłyszał. Nie zwracając na niego dalej uwagi objął swoją dziewczynę ramieniem i już po chwili pokazywał jej i Maxowi coś na telefonie.
-Pasuje do Was dziecko, powinniście sobie zrobić takiego brzdąca. Tylko byle by włosów nie odziedziczył po tacie – Nick nie zamierzał dawać za wygraną i tym zdaniem zwrócił uwagę pary pokazują przy tym rządek białych zębów.
-Wyjątkowo się z Tobą zgadzam – swoje trzy grosze dorzucił też Chris, który pojawił się nagle przy stoliku i musiał wszystko słyszeć.
-Ja też – dodała również Sealy spoglądając na Polkę i Australijczyka, którzy zajmowali się jej synkiem.
-Spadaj, rude włosy są bardzo fajne – Dagmara postanowiła bronić koloru, który przecież tak w Australijczyku kochała, bo w końcu piegi i rude włosy były jego atutem. Bez nich to nie byłby już ten sam chłopak. Zdziwiła się reakcją mistrza świata i jego młodszego kolegi.
-Ha, czyli taki mały Darcy Junior może już niedługo pojawi się na świecie ? – Chris wydawał się swoimi słowami niezwykle zachwycony. –Słyszałeś synku, ciocia i wujek starają się o kumpla dla Ciebie – dodał zanim jeszcze ktokolwiek zdążył się odezwać. Dagmara z przerażeniem spojrzała na swojego chłopaka szukając w nim wsparcia. Niezupełnie to miała na myśli, bo tylko broniła swojego chłopaka, a już na pewno nie powiedziała, że starają się o dziecko.
-Jak będzie miał się pojawić to na pewno dowiesz się jako pierwszy, ale teraz daj już spokój nasza ptaszynko - tym ostatnim słowem sprytnie odwrócił uwagę przyjaciół od poprzedniego tematu i dyskretnie puścił studentce oczko, ona odwzajemniła mu się szczerym uśmiechem.
                Wieczór upłynął im w miłej atmosferze na żartach i grach. Nawet najmłodszy członek rodziny Holderów szalał w kąciku dla dzieci razem ze swoim tatą, który doskonale czuł się w świecie zabawek. Żużlowiec z Brisbane był w lekkim szoku widząc, jak Dagmara i Sealy ogrywają Nicka w kręgle. Widać było, że obie się do niego przekonały i go polubiły, a on czuł się bardzo dobrze w ich towarzystwie, cały czas zabawiając je swoimi dowcipami. Trzeba było przyznać, że zdecydowanie potrafił zaskarbić sobie sympatię płci pięknej.  On zaś czuł, że powinien w końcu przeprosić partnerkę swojego najbliższego przyjaciela za to, jaki był ostatnio. Należały jej się słowa wyjaśnienia i przede wszystkim szczerość, dlatego kiedy tylko nadarzyła się okazja poprosił ją na bok.
-Coś się stało Darky ? – jej spojrzenie był zatroskane, widać było że troszczy się o rudowłosego, choć on zupełnie tego nie dostrzegał.
-Chciałem tylko Cię przeprosić za to jakim byłem wtedy, kiedy rozstałem się z Dagą. To było głupie, a wiem że chcieliście tylko mi pomóc – widać było, że mówi całkowicie szczerze i naprawdę żałuje tego, co zrobił. Często zdarzało mu się popełniać błędy, ale raczej niezbyt często się do nich przyznawał. To był jednak duży krok naprzód.
-Przestań było minęło, najważniejsze że znów jesteście razem. Przy niej jesteś taki szczęśliwy i cieszę się, że to w końcu zrozumiałeś. Życzę Wam jak najlepiej wiesz o tym prawda ? -czuła, że nie tylko to chciał jej powiedzieć. Było coś jeszcze, ale ewidentnie wahał się czy powinien zaczynać ten temat.
-Wiem.
-To skąd ta mina ? – rzeczywiście jego wyraz twarzy nie ujawniał żadnych pozytywnych emocji. Wydawał się raczej zmartwiony.
-Bo wiem, że za mną nie przepadasz i pewnie myślisz, że ciągam Chrisa po jakiś imprezach, czy Bóg wie czym. Wiem, co o mnie piszą i mówią, ale prawda nie jest do końca taka. Wkurza mnie to, że przez te bzdury, które wymyślają inni ja muszę się starać, aby pokazać innym, że wcale taki nie jestem. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, że nie mam zamiaru wyciągać Chrisa na jakieś imprezy czy odciągać go od rodziny, to nie w moim stylu – pierwszy raz zdobył się na taka szczerość wobec Sealy. Wcześniej ignorował ten problem, choć czuł że Brytyjka nie darzy go zbytnią sympatią. Nawet go to bardzo nie dziwiło, bo w końcu kiedy naczytasz się bzdur o kimś to możesz już wyrobić sobie zdanie o tym człowieku niekoniecznie na podstawie tego, jaki jest wobec Ciebie.
-Skąd Ci te głupoty przyszły do głowy co ? Ty uważasz, że ja Cię nie lubię tak ? – tego brunetka się raczej nie spodziewała, ale Darcy pokiwał głową odpowiadając tym samym bez słów na jej pytanie.
-To w takim razie jesteś w błędzie mój drogi. Wcale tak nie jest. Kiedy Cię poznałam to od razu zauważyłam, że mimo tej całej otoczki, jaką wokoło siebie roztaczasz, jesteś nieszczęśliwy. Podziwiam Cię za to, że mimo tak młodego wieku radzisz sobie tyle tysięcy kilometrów od domu, z dala od rodziców i przyjaciół. Ja nie wiem czy bym tak potrafiła. Teraz bardzo się cieszę, że znalazłeś kogoś kto daje Ci szczęście i już nie jesteś samotny, masz do kogo wracać po każdej porażce i każdym zwycięstwie. Nie każdy ma takie szczęście znaleźć druga połowę mając zaledwie 20 lat więc nie zmarnuj tego – rudowłosy wydawał się uważnie słuchać i analizować każde słowo dziewczyny. Teraz znał już jej punkt widzenia i wszystko wskazywało na to, że ogromnie się mylił.
-Mam nadzieje, że mam w Tobie przyjaciela, bo Ty na pewno masz we mnie przyjaciółkę – dodała uśmiechając się szeroko i czekając tym razem na jego reakcję.
-Oczywiście, że tak. Cieszę się, że w końcu to z siebie wyrzuciłem, ale teraz mi trochę głupio, bo źle to wszystko oceniłem, zresztą jak zawsze.  
-Miałeś prawo się mylić i nawet nie wiesz, jaki dojrzały okazałeś się mówiąc mi o tym. Poza tym przyjaciele muszą być ze sobą szczerzy prawda ? – spytała, ale nie czekała na jego odpowiedź, bo przecież dobrze ją znała. –A teraz wracajmy już, bo chyba nie chcesz żeby Nick Ci poderwał dziewczynę, a chłopak ma naprawdę dobry bajer – nie musiała mówić nic więcej, by Australijczyk szybkim krokiem ruszył w kierunku stojącej nieopodal blondynki. Przytulił się do jej pleców, składając na szyi kilka delikatnych pocałunków. Teraz był pewny jednego, nigdy więcej nie może pozwolić jej odejść, bo bez niej nie ma i jego.

            Nazajutrz byli już w Toruniu, gdzie oprócz chwil spędzonych ze sobą, młoda studentkę czekały pewne obowiązki. O ile niektóre wykłady można sobie odpuścić to jednak z ćwiczeniami, na których sprawdzano obecność było już gorzej. A Darcy, który właśnie całował jej szyje wcale nie ułatwiał sytuacji.
-Ja naprawę muszę już iść, bo zaraz się spóźnię – próbowała się jakoś wyswobodzić z jego uścisku, ale był na tyle silny, że nie dała sobie z tym rady, a po części może i nie chciała.
-Jesteś pewna, że musisz gdziekolwiek wychodzić ? Jak zostaniesz to na pewno wymyślimy coś ciekawszego od zajęć na uczelni – jego spojrzenie mówiło znacznie więcej od słów. Nie miała ochoty wychodzić z domu, ale nie miała innego wyjścia.
-Niestety muszę, jakieś 2 godziny i będę z powrotem. Ty w tym czasie możesz coś ciekawego wymyśleć – skorzystała z sytuacji, ponieważ piegus rozluźnił nieco uścisk. Wyswobodziła się z jego ramion, chwyciła leżącą na fotelu torebkę i machając mu na pożegnanie szybko opuściła mieszkanie. Został sam, ale wcale nie czuł się samotny. Sealy miała rację kiedyś tak właśnie się czuł. Jedyna osobą, która była mu tak naprawdę bliska był Chris. Obaj byli jeszcze młodzi, gdy zaczynali karierę w Europie, z dala od swojej słonecznej ojczyzny. Ciężko było mu się odnaleźć w jakimkolwiek miejscu, jak w ciągu jednego tygodnia był w co najmniej trzech różnych państwach. Teraz sytuacja się zmieniła i to diametralnie. Zazwyczaj kiedy tylko zbliżał się październik i koniec sezonu to on wręcz nie mógł doczekać się powrotu do domu, w tym momencie nie miał na to najmniejszej ochoty, choć tęsknił za rodzicami i bratem. Jednak w Toruniu był ktoś na kim bardzo mu zależało i z kim nie chciał się rozstawać.

            Dni mijały w bardzo szybkim tempie, a ich rozstanie zbliżało się wielkimi krokami. Od ich pojednania poruszyli ten temat tylko raz, gdy Dagmara spytała go o datę wylotu, od tamtego czasu już więcej nie wracali do tej rozmowy. Przyszedł jednak dzień, w którym Darcy musiał zacząć się pakować by najpierw wyruszyć do Anglii, a stamtąd już do Australii. W ciszy układał swoje ciuchy w walizce, gdy dziewczyna w tym czasie leżała na łóżku i obserwowała jego ruchy. Nie miała odwagi powiedzieć mu, jak nie chce by wyjeżdżał i jak bardzo go potrzebuje tutaj w Polsce. Nie mogła być egoistką i jakoś musiała przygotować się na to, że najbliższe miesiące przyjdzie im zadowolić się jedynie smsami lub ewentualnie umówionymi rozmowami na skype, oczywiście z uwzględnieniem różnicy czasowej to wcale takie łatwe nie było.       
-No już uśmiechnij się Darky, bo masz minę jakbyś miał jechać do kamieniołomów, a wracasz przecież do domu – musiała być silna, bo widziała że i dla niego nie jest to łatwa sytuacja.
-Niby się cieszę zobaczę mamę, tatę, brata i przyjaciół, ale nie będzie tam Ciebie. Dopiero, co się pogodziliśmy i nie zdążyłem się nawet Tobą nacieszyć – w jego oczach dostrzegła smutek, on naprawdę nie cieszył się ze zbliżającej się podróży.
-Jakoś sobie poradzimy i zanim się obejrzysz to znów wrócisz do Europy, ale wcześniej wygrasz GP w Nowej Zelandii – wiedziała, że ten argument na pewno mu się spodoba i chociaż na chwilę odwróci jego uwagę.
-Już wiesz ? – zdziwił się, bo chciał jej zrobić niespodziankę chwaląc się swoim małym sukcesem.
-Kochanie jesteś uzależniony od korzystania ze swojego telefonu i nie jesteś na bieżąco ? – zaśmiała się cicho, a potem nieco głośniej widząc jego obrażoną minę. –Gratuluje dzikiej karty. Masz już jedną wierną fankę wiesz ?  - usiadła obok niego na podłodze by po chwili zawiesić mu dłonie na karku.  –Jestem pewna, że pokażesz na co Cię stać, a stać na naprawdę wiele – powoli jego wyraz twarzy się zmieniał z nieprzyjaznego grymasu do szerokiego uśmiechu.
-I jak ja mam się skupić na tym pakowaniu, jak Ty mi tu takie komplementy prawisz ? – zanim się obejrzała to już siedziała na jego kolanach. Darcy był dość chudy, nawet często jego mechanicy śmiali się z jego chuderlawej postury, ale wbrew pozorom był bardzo silny. W końcu inaczej nie utrzymałby motoru.
-Zawsze możesz dokończyć to później albo zrobimy to teraz, razem – i tak szybko jego ówczesne zajęcie poszło w kąt. Zdecydowanie bardziej wolał korzystać z ostatnich chwil, jakie pozostały mu w towarzystwie młodej Polki.
            Z początku założenie było takie, że na lotnisko odwiezie go mechanik, a on pożegna się z Dagmarą w Toruniu. Tak byłoby dla niego znacznie łatwiejsze, bo widział że to rozstanie nie będzie należało do najłatwiejszych. Jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji, nigdy nie zostawiał dziewczyny na jednym kontynencie, by samemu polecieć na drugi, ale ona nie zamierzała odpuścić. Uparła się, że pojedzie z nim do Gdańska i dopiero tam pożegna się z nim na kilka miesięcy, i dopięła swego. 
            Dopiero w połowie drogi zaczęła żałować, że nie posłuchała Australijczyka. Siedząc tak na tylnym siedzeniu auta, trzymając go za dłoń, ledwo hamowała łzy, które zbierały jej się pod powiekami. Chyba nikt nie lubi pożegnań, a już w szczególności jeżeli żegnamy bliską nam osobę. Przez ostatnie kilka dni zdążyła przyzwyczaić się do tego, że on jest obok i jeżeli będąc w kuchni zawoła go, to on po chwili się w niej zjawi. Teraz jednak miało się to zmienić. Z całych sił próbowała sobie jakoś wytłumaczyć, że to przecież tylko kilka miesięcy, a oni mają telefony i internet, a w dzisiejszych czasach taka rozłąka to przecież nie koniec świata. Chwilowo to ją uspokajało, ale kiedy czuła na swoich wargach jego wargi  i przypominała sobie, że przez najbliższy czas nie będzie mogła ich posmakować to cały spokój znikał tak szybko, jak się pojawiał. Siedzący obok niej rudowłosy żużlowiec miał podobne odczucia. Targały nim sprzeczne emocję, z którymi nigdy wcześniej nie miał styczności. Z jednej strony radość, a z drugiej smutek i tęsknota, za kimś kto jeszcze cały czas siedzi obok. Najgorsze jednak było to, że droga do Gdańska mijała im zdecydowanie za szybko, choć oboje woleli, by ta chwila rozstania nie nastąpiła. Nie dało się jednak zatrzymać czasu i zanim się obejrzeli to dotarli na lotnisko im. Lecha Wałęsy. Później Warda czekały pewne obowiązki, aż doszło do tego najbardziej niewyczekiwanego momentu.
            To nie była łatwa chwila i pewnie wiele osób spoglądając na nich mogło mieć wrażenie, że rozstaja się na zawsze i już nigdy więcej się nie spotkają. O ile Darcy jeszcze jakoś utrzymywał swojego emocje na wodzy, to Polka nie dała sobie już z tym rady. Z jej oczu wypłynęło kilka łez, które szybko ścierała, ale później już nie nadążała z ich wycieraniem.
-A mi mówiłaś, że mam być silny – powiedział ścierając jej łzy, to nie był dla niego przyjemny widok. Do tej pory jeszcze nie widział jej tak zapłakanej.
-Ty tak, ale ja nie muszę w końcu jestem kobietą, mogę sobie trochę poryczeć – pociągnęła lekko nosem i po raz ostatni raz wtuliła się w sportową bluzę, która przesiąknięta była jego zapachem.
-Nie płacz, bo i ja mam ochotę się pobeczeć, a wiesz że faceci nie płaczą nie ? No już uśmiechnij się ładnie tak, jak tylko Ty potrafisz – starała się spełnić jego prośbę, ale nie wyszło to jej idealnie. –Zadzwonię, albo napiszę jak będę już w Anglii, a potem jak będę już w domu. Będziesz ze mną rozmawiać prawda ? Nie zapomnisz o mnie ?  - jego ostatnie pytanie wywołało na twarzy blondynki grymas złości.
-Co to za głupi pomysł… To chyba ja powinnam o to spytać nie uważasz ?  I powinnam jeszcze spytać, czy zamierzasz być grzeczny czy niekoniecznie – założyła ręce na klatce piersiowej dając mu do zrozumienia, że tymi słowami ją zdenerwował.
-Ja o Tobie nigdy nie zapomnę, za mocno zawróciłaś mi w głowie wiesz ? I postaram się być grzeczny, ale za moich kumpli, którzy mają głupie pomysły niestety nie odpowiadam – to chyba nie była do końca satysfakcjonująca odpowiedź, ale musiała jej wystarczyć, bo przyszedł już czas na ostatni pocałunek.  Trwał dość długo, bo ani Darcy ani Dagmara nie mieli ochotę się od siebie odrywać. Dopiero mechanik żużlowca przywrócił ich do rzeczywistości informując, że musi już iść. Puścił jej dłoń i już zrobił kilka kroków do tunelu dla pasażerów samolotu, ale w ostatniej chwili się cofnął. Jeszcze raz odnalazł jej usta i zachłannie się w nie wpił.
-Kocham Cię – to były ostatnie słowa jakie wyszeptał jej do ucha.
-A ja Ciebie – odpowiedziała wycofując się nieco w stronę wyjścia, a po chwili piegus zniknął już w tunelu.  Jej pozostało jedynie wrócić do domu bez niego.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Chapter Nineteen

Z góry przepraszam Was za to, że ten rozdział jest taki krótki, ale ja to mam chyba jakiegoś pecha ! Dwa razy dopisywałam drugą część tego rozdziału, było ładnie i pięknie, a tu się okazało, że to wcale mi się nie zapisało,  ja już nie mam siły pisać tego po raz trzeci. Oby przy kolejnym nie było już takich problemów !
Mam nadzieje, że Święta mijają Wam w miłej atmosferze, a  na Waszych choinkach zawitały kolorowe jajeczka hehe, piękną mamy zimę tej wiosny nieprawdaż ? Nie ma jak to biały śnieg za oknem 1 kwietnia, kiedy to miał odbyć się pierwszy mecz :D
Pozdrawiam Was :)



Miała na twarzy tak szeroki uśmiech, że sam nie wiedział czy powinien się z tego powodu cieszyć czy może raczej uciekać. Stał nieruchomo czekając na jej reakcje, bo teraz to do niej należał ruch. Mogła albo zostać z nim, ale minąć go i wyjść. Wybrała pierwszą opcję i zanim jeszcze zdążył choćby drgnąć, to jej dłonie oplotły jego kark, a jej twarz tym samym znalazła się bardzo blisko jego.
-Chyba nie myślałeś, że ja tak na serio co ? – zaśmiała się cicho, a on po raz kolejny poczuł jak bardzo tęsknił za nią, za jej śmiechem, za jej żartami, zapachem, za wszystkim co było z nią związane. Nie rozumiał czemu tak trudno przychodziło mu przyznanie się do błędu i wyciąganie odpowiednich wniosków.
-Przyznam szczerze, że chyba jednak myślałem, ale skoro to nie było na poważnie to oznacza, że zostaniesz ? Ze mną ? – spytał z nadzieją w głosie. Mimo tego, że ona stała tak blisko niego nie miał pewności, czy będzie chciała dalej z nim przebywać.
-Zostawić samego Australijczyka z bandażem na głowie ? To chyba byłoby zbyt ryzykowne nie sądzisz ? Poza tym, jak tylko zdążyłabym stąd wyjść to na pewno czekałabym mnie znów przejażdżka samochodowa z Holderem, a tego to ja już bym nie przeżyła – Darcy od razu domyślił się, co musiało się dziać, bo w końcu nie raz podróżował z przyjacielem, a Polka przewracająca oczami mogła oznaczać tylko jedno...
-Czyżby mały Chrisowy reginal ? – teraz to on miał wielką ochotę na to, aby się roześmiać.  
-Oj nie wiem czy taki mały, ale wiem na pewno, że nie chce przeżywać tego jeszcze raz. Moje uszy by tego nie wytrzymały – mimowolnie rozluźniła się atmosfera między nimi. Nie czuć było już tego napięcia i zdenerwowania, które towarzyszyło im na samym początku.
-To chyba muszę mu podziękować za to, że tak zniechęcił Cię do wyjazdu, ale na razie to planuje się Tobą nacieszyć – po wypowiedzeniu drugiej części zdania poruszył sugestywnie brwiami i zanim jeszcze Dagmara zdążyła cokolwiek powiedzieć to przywarł do jej warg swoimi z taką siłą jakby bał się, że Polka zaraz mu ucieknie. Ona jednak nie miała takiego zamiaru i oddawała pocałunki z równie mocnym zaangażowaniem. Dopiero teraz można było zauważyć, jak za sobą tęsknili, brakowało im swojego dotyku, obecności. Odrywali się od siebie tylko na krótkie momenty, aby zaczerpnąć odrobiny tlenu, a później wracali do poprzedniej czynności.
-Jestem idiotą – wyszeptał w przerwie między pocałunkami. Już wiedział jak duży błąd popełnił i jak wiele mógł stracić. Dumna zaślepiła go na tyle, by nie słuchać dobrych rad i jak zawsze postawić na swoim.
-Ale moim pamiętasz ? – zaśmiała się przypominając sobie ich ostatnią telefoniczną rozmowę, po której serce znów zaczęło jej walić, jak oszalałe. Zawsze tak było w jego obecności, jego dłonie sprawiały, że rozpadała się na milion kawałków i chciała się na nie rozpadać.
-Tylko twoim, na zawsze – wystarczyło kilka prostych słów, żeby stopić najtrwalszy lód, zapomnieć o tym co było, a pomyśleć o tym co będzie.
            Siedzieli przytuleni na kanapie oglądając jakiś film, choć właściwie oboje nawet nie wiedzieli o czym on jest. To była ich chwila i chcieli się nią w pełni delektować. Darcy nie opuścił Dagmary nawet na sekundę od kiedy tylko przekroczyła próg jego domu, a była tam już od dobrych trzech godzin. W tym czasie zdążyli sobie wszystko wyjaśnić, porozmawiać i przede wszystkim ignorować telefony od Chrisa. Mieli zamiar do niego zadzwonić jutro, bo ten dzień chcieli pobyć tylko sami. Nie spodziewali się, że niezbyt długo będą mogli nacieszyć się samotnością, ale dzwonek do drzwi sprowadził ich na ziemię.
-Nie otwieram… - mruknął rudowłosy przekręcając się nieco na kanapie, musnął przy tym szyje dziewczyny, która momentalnie na to zareagowała. Poruszyła się minimalnie ogarnięta przyjemnym dreszczem i mrowieniem w okolicach podbrzusza.
-Obawiam się, że osoba która stoi tam za drzwiami będzie pukać tak długo, aż jej nie otworzysz – spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, a na końcu przesunęła nosem po jego policzku, teraz miała dowód na to, że on reaguje na nią tak samo. Zadowolony z tego, że ma blondynkę w ramionach miał zamiar po raz kolejny tego dnia odnaleźć jej usta, ale rzeczywiście dobijanie się do drzwi, ani trochę nie ustępowało. Niestety Australijczyk musiał skapitulować, choć miał szczerą ochotę by pozostać na sofie i nigdzie się z niej nie ruszać. Niechętnie zbliżył się do ciemnego, grubego drewna by wpuścić kogoś, kto tak intensywnie pukał. Jakie było jego zdziwienie, gdy oprócz Chrisa, którego się spodziewał zobaczył jeszcze Sealy i Maxa.
-Yyyy… wejdźcie – powiedział, gdy jego rodak już dawno kierował się z synem na rękach do salonu. Jedynie jego dziewczyna kulturalnie czekała na zaproszenie posyłając żużlowcowi promienny uśmiech. Cóż to była chyba kolejna osoba, której należały się przeprosiny. Do salonu doczłapał się najpóźniej i zobaczył, że jego dziewczyna już dręczona jest przez Holdera, który zadawał jej kilka pytań na minutę.
-A może już wystarczy tych pytań co ?  - sprawnie zajął miejsce obok Polki obejmując ją ramieniem. Wiedział, że musi ją uratować ze szponów tego ciekawskiego bruneta, bo inaczej ucieknie stąd jeszcze szybciej niż tu przybyła.
-Wystarczy ? Wystarczyłoby, że byście tak łaskawie odebrali telefon. Dałem Wam godzinkę, żebyście sobie pogadali, ale trzy to już przesada nie sądzisz ? My się tu martwimy, odchodzimy od zmysłów, a Wy sobie tutaj tak siedzicie i telewizor oglądacie  – brunetka siedząca obok wykrzykującego kolejne słowa Chrisa posłała im jedynie przepraszające spojrzenie. Wyglądało na to, że do przyjazdu została raczej zmuszona.
-Jak widać żyjemy, nic nam nie jest i kablówka też działa – Darcy choć na początku był nieco wkurzony tą nagła wizytą, teraz był raczej rozbawiony. Jeszcze większy uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy mały Max zaczął wiercić się na kolanach taty i wyciągnął rączki w jego stronę. Bez zawahania wziął małego na ręce, a ten od razu zaczął bawić się materiałem jego koszulki. Zaraz potem wspinał się na ramię Dagmary by teraz ona wzięła go na ręce i tak też zrobiła. 
-Widzisz nawet Max wie, że tatuś gada głupoty prawda ?  - zwrócił się do malca, który jak na zawołanie ochoczo pomachał główką czym doprowadził do śmiechu całą czwórkę. Ponieważ było już całkowicie jasne, że Holder nie ma zamiaru tak szybko wychodzić postanowili, że zamówią coś do jedzenia i wspólnie spędza ten wieczór. Po około 30 minutach od telefonu do restauracji znów rozległ się dzwonek, dlatego Darcy będąc niemalże pewnym, że to ich zamówienie podreptał do drzwi. Zamiast spodziewanego dostawcy zobaczył zadowolonego Nicka, który korzystając z jego zdezorientowania minął go i wszedł do salonu witając się ze wszystkimi. 
-Nie mogłem sobie odpuścić takiej okazji by nie poznać tej dziewczyny, do której zdjęcia Darcy tak intensywnie wzdycha - kiedy rudowłosy dotarł do reszty to właśnie to usłyszał i zobaczył, jak Morris stoi obok jego rozbawionej dziewczyny. 
-Bo Darcy to nasz mały romantyk - Chris wydawał się jeszcze bardziej zadowolony od całej reszty śmiejąc się w najlepsze z przyjaciela. Jednakże dzisiejszego dnia naprawdę nic nie mogło popsuć piegusowi humoru. Kompletnie ignorował uwagi na swój temat, a nawet żarty, które doprowadziły Sealy i Dagmarę do łez. Z ratunkiem przyszło ich zamówienie, które choć na chwilę zamknęło usta dwóm Australijczykom.
-Ależ dzisiaj mam szczęście, załapałem się nawet na darmowe żarcie – Nick wydawał się zachwycony, gdy na stole w jadalni pojawiło się kilka pojemników z jedzeniem, a w całym pomieszczeniu wyczuć można było przyjemne zapachy. Polka, która do tej pory raczej nie miała najlepszego zdania o młodym przyjacielu swojego chłopaka, teraz wydawała się naprawdę rozbawiona jego postawą. Nie zdawała sobie sprawy, że jest równie zabawny, co słynne Turbo Twins. Nawet Chris wydawał się zdecydowanie milszy dla chłopaka, którego tak naprawdę wcześniej nie miał szansy lepiej poznać.
            Kolacja upłynęła im w naprawdę miłej atmosferze, jednak dalej nie zanosiło się na to, że goście szybko opuszczą gospodarza i jego dziewczynę. Darcy wydawał się jeszcze bardziej niepocieszony, kiedy rodacy zaciągnęli go przed telewizor by zagrać na PlayStation. Wzięli ze sobą jeszcze małego Maxa twierdząc, że powinien uczyć się od małego. Panie zaś postanowiły nieco posprzątać po posiłku, a później przy kieliszku czerwonego wina trochę poplotkować.   
-Wiedziałam, że się pogodzicie – powiedziała Sealy, gdy blondynka wkładała właśnie brudne talerze do zmywarki. W odpowiedzi została obdarzona szczerym i promiennym uśmiechem, którego już dawno nie było na twarzy studentki.
-Chciałam trochę dłużej go podręczyć, żeby sobie nie myślał, że wszystko mu tak łatwo wybaczę, ale niestety sama widzisz, co wyszło z mojego planu – zaśmiała się szczerze spoglądając na swoją towarzyszkę, która właśnie wycierała stół.
-Moja droga w przypadku Australijczyków to chyba nie możliwe, oni mają jakiś nieodparty urok osobisty, bo ja też za długo nie wytrzymuje. Chris zawsze zrobi tę swoją smutną minę, a ja od razu mięknę i zapominam nawet, o co się na niego gniewałam. Faceci… - westchnęła czule spoglądając w kierunku swojego wybranka, który właśnie śmiał się w najlepsze z Morrisa, który dał sobie już wbić trzy bramki.
-Ty się lepiej przygotuj, bo twój synek to czysty tatuś i miny ma identyczne. Już widzę, jak wybija Wam szybę w domu, robi maślane oczka, a mamusia głośno wzdycha i ze zrezygnowaniem sprząta po swoim łobuzie – swoją wypowiedz wzbogaciła o głośny wybuch śmiechu, który melodyjnie rozniósł się po całym pomieszczeniu. Nawet zajęte do tej pory grą, kangury odwróciły się nieco by zobaczyć, co tak rozbawiło jedną z pań.
-Śmiej się śmiej, ale zobaczysz co to będzie jak sama się doczekasz dzieci, jestem niemalże przekonana, że to dopiero będą diabełki po tatusiu – teraz brunetka głośno zaprezentowała swoją radość, a żużlowcy nie słysząc o czym rozmawiały nie za bardzo rozumieli ich bardzo dobre humory. Jakie było ich zaskoczenie, gdy brunetka oderwała od blondynki mokrą ściereczką, a później sama została zaatakowana sosem, który partnerka mistrza trzymała w dłoni.
-Kurde jeszcze nie zdążyły nic wypić, a już rozpiera je energia. Ja też tak chce - po chwili rozpoczęła się mała walka na to, co cała trójka tylko znalazła. Bliźniaki z przerażeniem spoglądały na to, co aktualnie lawirowało w powietrzu. Sami w obawie przed ubrudzeniem swoich cudownych koszulkę od sponsora postanowili pozostać na wygodnej kanapie.