środa, 28 listopada 2012

Chapter Six

Ogromnie cieszę się, że ktoś czyta te moje wypociny ! Dodaje rozdział już dziś, bo nie wiem czy jeszcze coś w tym tygodniu uda mi się naskrobać. Miłego czytania i pozdrawiam :)




               Poranek na szczęście obył się bez rewelacji z pielęgniarkami, bo Dagmara zamieniła łóżko na krzesło zanim one to zdążyły zauważyć.  Wszystkie sprawy związane z wypisem tak ich pochłonęły, że zanim się obejrzeli to już wychodzili ze szpitala. Australijczyk strasznie się z tego powodu cieszył, bo drugiej nocy spędzić by już tam nie chciał. Od zawsze bał się szpitali, bo kojarzyły mu się z kontuzją. Sprawa wyglądała już zupełnie inaczej, jak odwiedzał kogoś.
-To teraz jedziemy do Bulwaru po twoje rzeczy, a potem do mnie – głos dziewczyny wyrwał go z zamyślenia, gdy oboje siedzieli w taksówce.
- A po co mamy jechać do Ciebie ? – zdziwił się trochę.
-Jak to po co ? Będziesz u mnie teraz mieszkał. Ktoś się Tobą zająć musi nie ? Mi został już tylko jeden egzamin, a potem mam już wakacje, a Ty i tak będziesz musiał zostać w Toruniu ze względu na rehabilitację – wytłumaczyła szybko, nie czekając nawet na jego zgodę. On teraz nie miał nic do gadania, ale nawet nie planował kłócić się z kimś, kto i tak postawi na swoim.
                 Po zabraniu rzeczy z hotelu, kiedy już byli w domu blondynki ona przygotowała dla niego pokój. Pościeliła mu łóżko swojej mamy, które chyba nawet było tym najwygodniejszym w mieszkaniu. Darcy miał wszystko to, czego mógłby potrzebować w dojściu do zdrowia. Wiedział, że za dwa dni Dagmarę czeka trudny egzamin, którego obawiała się najbardziej. Wpadł na pomysł, że poudaje zmęczonego, aby ona miała czas na naukę. Nie był dobrym aktorem, ale to mu się akurat udało. Gdy znalazł się już na łóżku próbował jakoś zająć swój czas, który strasznie zaczął się dłużyć. Na początku sprawdził co się dzieje na twitterze, pokomentował wpisy znajomych, odpisał na zaległe wiadomości, ale po godzinie pomysły, co by jeszcze mógł tam zrobić się skończyły. Gry na telefonie zabrały mu kolejną godzinę, ale i to mu się znudziło. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakieś książki, czy czegoś co po prostu mógłby poczytać.  Okazało się, że magazynów jest tam dostatek, tylko wszystkie dla kobiet.
-O to jest po angielsku – ucieszył się na widok Vogue, który był jednym z ulubionych magazynów miłośniczek mody i urody. Z początku przeglądał tylko obrazki, ale później znalazł również ciekawe artykuły.
-Teraz już wiem dlaczego kobiety są takie skomplikowane – mruknął do siebie pod nosem. Nie przywykł do przebywania zbyt długo sam, dlatego i w takich sytuacjach mówił na głos. –Muszę się tą wiedzą podzielić z Chrisem – wyjął z kieszeni telefon i szybko naskrobał smsa do przyjaciela. Wrócił do lektury, która pochłonęła go bez reszty. Nawet nie zorientował się, że minęły już prawie 4 godziny jego odpoczywania, bo wydanie Vogue styczeń 2012 było bardzo fascynujące.
            Czwartkowy egzamin był już ostatnim etapem pierwszego rok studiów i gdyby udało jej się zaliczyć go w pierwszym terminie to po pierwsze czekają ja długie i spokojne trzymiesięczne wakacje, a po drugie udałoby się jej zaliczyć wszystko z pierwszym razem. Wiele osób pewnie by pomyślało, że jest jakimś kujonem, który tylko nos w książkach trzyma, ale nic bardziej mylnego.  Ona po prostu miała bardzo dobrą pamięć, chodziła na wykłady, dużo kojarzyła, a potem coś co przeczytała dwa razu było dla niej już materią opanowaną. Nie chciała się przemęczać nauką, tak jak robią to niektórzy studenci zasiadając do książek przed sesją i siedząc w nich, aż do jej ostatniego dnia. Dagmara przeczytała tylko ponownie swoje notatki, kilka wątków rozwinęła o wiadomości z książki i poczuła, że najwyższy pora skończyć. Przy okazji nie chciała też narażać kangura na wielkie nudy, bo już zdążyła zauważyć, że siedzenie w jednym miejscu zbyt długo nie należy do jego ulubionych zajęć. Wpadła przy okazji na pomysł, żeby zamówić swoją ulubioną pizzę, o której przecież wczoraj rozmawiali. Dobre jedzenie i jakiś śmieszny film to rzecz, której teraz potrzebowała. Zapas płyt dvd jeden problem rozwiązywał, a drugi załatwiła dzwoniąc do pizzerii. Za 40minut miał się pojawić dostawca. Ten czas postanowiła wykorzystać na sprawdzenie wiadomości. Nawet sama nie wiedziała kiedy ten czas tak szybko zleciał, ale ocknęła się słysząc dzwonek do drzwi. W progu czekał dostawca z dwoma kartonami pysznego i pięknie pachnącego włoskiego przysmaku i butelką napoju gazowanego. Zapłaciła mu za jedzenie i udało się jej to wszystko jakoś postawić na stole. Z uśmiechem na twarzy skierowała kroki do pokoju, w którym miał spać Darcy.
            Otworzyła delikatnie drzwi, tak że nawet się nie zorientował. Wolała się upewnić czy rudzielec czasem nie śpi, bo nie chciała go budzić. To, co zobaczyła na początku wprawiło ja w osłupienie, a po kilku sekundach zaczęła się głośno śmiać.
-Co Ty czytasz ? – powiedziała przez śmiech, nie mogąc się od niego powstrzymać.
-Gazetę ? – rzucił nieśmiało, a jego twarz nabrała barwy dojrzałego pomidora.
-Vogue ? Kangurze nie wiedziałam, że interesujesz się modą – dalej nie mogła się powstrzymać. Żeby się nie przewrócić dłonie oparła o framugę.
-Widzisz umiem zaskoczyć. Dobra przestań już suszyć ząbki i lepiej powiedź, co tak pachnie – wolał odwrócić od siebie uwagę zanim blondynka jeszcze wymyśli coś głupiego. W salonie zauważył dwa kartony i od razu podzielił jej entuzjazm, dopiero teraz czując, że naprawdę jest bardzo głodny.
-Mówiłem Ci już, że Cię uwielbiam ?
-Chyba ze 100 razy – machnęła ręką podchodząc do szafki z płytami. Wtedy zaczęła się prawdziwa wojna o to, jaki film wybrać. Największa batalia stoczyła się pomiędzy romantyczną komedią, horrorem, a filmem akcji. Do Polki ostatecznie trafił argument „że na dzisiejszy dzień już dość babskich rzeczy”, co wykluczyło komedię.
-Horror o tej godzinie ? Jest za wcześnie, za jasno i w ogóle jeżeli myślisz, że ja się takich rzeczy boje i będę zasłaniała oczy to się grubo mylisz – pogroziła mu palcem, a na jej twarzy pojawił się groźny grymas. Australijczyk nie wydawał się tym jednak kompletnie zrażony i wpadła na genialny pomysł. Podszedł do okien i spuścił wszystkie rolety.
-Teraz mamy już noc – powiedział dumnie zabierając się za pierwszy karton z pizzą i z jej kawałkiem zasiadając na kanapie. Blondynka nie miała innego wyjścia, jak włączyć wybrany film i przyłączyć się do przyjaciela.
            Z początku historia nie wydawała się w ogóle straszna, dlatego Dagmara spokojnie zajadała obiad wpatrując się w ekran. Później niestety sprawa się trochę skomplikowała, bo to okazał się naprawdę straszny horror. Dziewczyna za wszelką cenę nie chciała wydobyć z siebie jakiegoś przerażającego odgłosu i udawała, że w ogóle jej to nie rusza. W pewnym momencie jednak nie zdołała opanować emocji i podskoczyła nerwowo wyrzucając kawałek pizzy w górę, tak że wylądowała ostatecznie na spodniach Warda.
-Ojej – zdołała tylko tyle z siebie wykrztusić ze skruchą spoglądając na dżinsy żużlowca. Dobrze, że to nie było nic gorącego, bo miejsce w którym wylądował ten kawałek było dość niefortunne.
-Podobno się nie boisz filmów – zaśmiał się zbierając resztki jedzenia z ubrania. Na szczęście nie był zły za pobrudzenie swojej garderoby i szybko zamienił brudną odzież, na wygodne dresy. Resztę seansu przesiedział trzymając Dagę za rękę, bo tylko wtedy nie krzyczała i nie zasłaniała oczu.


            Dwa dni z Darcym minęły bardzo szybko. Wypełnione nauką, spacerami, wygłupami, a nawet piciem alkoholu we wtorkowy wieczór. W końcu nadszedł ciężki, czwartkowy poranek i dzień ostatniego egzaminu. Choć wcześniej była spokojna tego dnia na pewno już tak nie było. Krzątała się od rana w kuchni próbując przygotować śniadanie, ale po zbiciu kubka i wbiciu na patelnie jajka razem ze skorupką chłopak postanowił interweniować. Zazwyczaj obudzony z samego rana sam jest nieznośny i lepiej nie być wtedy w zasięgu najbliższych 3-4 metrów, bo może się to źle skończyć. Teraz jednak musiał trochę wesprzeć tą spanikowaną studentkę.
-Dobra Ty już idź się szykować do łazienki, a ja zrobię to śniadanie – popchnął ją lekko, bo przez chwile stała w miejscu. Gdy już zniknęła za drzwiami zabrał się za robienie tostów i parzenie kawy. Akurat, jak kładł na stół ostatni talerz pojawiła się blondynka, bledsza od śnieżnobiałego obrusu.
-Siadaj i jedź, bo wyglądasz jakbyś zaraz miała mi tu zemdleć – pierwszy raz widział ją, aż tak zdenerwowaną. Przez ostatnie dni nie wydawała się, aż tak przejęta zbliżającym się egzaminem. Śmiała się i wygłupiła, jak zawsze ale dzisiaj była zdecydowanie cieniem siebie. Nawet tosty, które bardzo lubiła jadła jakby sprawiały jej ból, a kawa która kochała i bez niej nie wyobrażała sobie dnia, wydawała się jej nie smakować. Z zaniepokojeniem kręcił głową, ale ona nawet tego nie zauważyła. Wzrok miała tępo utkwiony we wzorku zdobiącym jej kubek.
-Daga spójrz na mnie – zaczął nie mogąc już patrzeć na to, w jakim stanie jest jego przyjaciółka. Dziewczyna nieśmiało przeniosła wzrok na jego osobę i spojrzała na niego parą niebieskich, przerażonych ocząt. –Będzie dobrze rozumiesz ? Zdasz ten egzamin i to bez żadnego problemu, a teraz proszę Cię uśmiechnij się, bo zaraz mnie cos trafi – kontynuował to, co zaczął czekając na to, jak ona na to zareaguje. Przypuszczał, że zdobędzie się na jakiś wymuszony grymas na ustach, ale ona zamiast tego wstała i ruszyła w jego stronę, by na końcu się do niego mocno przytulić. Tego teraz potrzebowała najbardziej. Gdy już się od niego oderwała, on posadził ją na swoim kolanie i przytulił jak małą dziewczynkę.
-Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś się tak czymś przejmowała… Gdzie jest moja uśmiechnięta Daga co ? – pytał trzymając ja za podbródek. W końcu zobaczył cień uśmiechu i błysk w jej oku.
-Zawsze tak mam przed egzaminami, ale po wrócę do siebie. Jak już skończę pisać to pójdziemy na jakieś lody doba ?
-Kupie Ci największe, bo śniadanie to Ty podziobałaś – pokazał jej talerzyk, na którym leżał ledwo nadgryziony tost.
            Po tych porannych trudach była już pora, żeby udać się na wydział. Darcy postanowił iść z dziewczyną i poczekać na nią przed uniwersytetem. I tak ciężko by mu było siedzieć w domu, nie wiedząc co się dzieje, a tak przynajmniej był pewien, że będzie mieć wiadomości z pierwszej ręki. Zamknął mieszanie za Polkę, bo jej dłonie chyba męczyłby się z tą czynnością przez 10 minut, a potem na egzamin to pewnie musiałaby biec, co w jej wysokich szpilkach i przy zdolnościach manualnych stwarzałoby niebezpieczeństwo dla otoczenia. Droga wydawała im się dłużyć, jakby nie miała końca.
-Dobra teraz kopniak na szczęście i zmykaj – powiedział, gdy już znaleźli się na miejscu. Dagmara odwróciła się przyjmując bolesnego kopniaka i z mina skazańca zniknęła z pola widzenia Australijczyka.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Chapter Five




                Upłynęło trochę czasu, a dokładniej dwa miesiące. Oni wciąż utrzymywali ze sobą kontakt i ani jedno ani drugie, nawet przez chwile nie pomyślało, że mogłoby być inaczej. Ich spotkanie nie były już tak częste ze względu na zawody w lidze angielskiej i szwedzkiej, ale były jeszcze smsy i maile. Kto by pomyślał, że wypadek przyczyni się do zawiązania pięknej przyjaźni, bo w ich przypadku można było to już tak nazwać. Narodziła się między nimi specyficzna więź i zdarzało się, że nie potrzebowali słów, aby się zrozumieć. Nawet Chris przebywając w ich towarzystwie, często nie rozumiał ich nagłych wybuchów śmiechu, gdy powiedział coś, co według niego wcale śmieszne nie było.
                Cała sytuacja zmieniła się w jedną z czerwcowych niedziel. Dagmara przerwała intensywną naukę do egzaminów, by dopingować swoją ukochaną drużynę. Od poznania Warda nie opuściła już żadnego meczu, poza tym pierwszym z Gorzowem. Tego również nie miała zamiaru przegapić i zasiadła na trybunach nad parkiem maszyn. Towarzyszyła jej Natalia, która tego dnia mecz przeżywała chyba najmocniej ze wszystkich kibiców. Dla blondynki było to trochę niezrozumiała, bo w końcu dla fanów aniołów było wręcz oczywiste, że ich zawodnicy pokonają gości z Wrocławia.
-Kobieto wdech i wydech i przestać już tak przeżywać – mruknęła do przyjaciółki nie odrywając oka od aparatu, który właśnie trzymała w dłoniach. Robiła zdjęcia całego stadionu, kibiców, transparentów, by na końcu obiektyw skierować na zawodników rozgrzewających motory. Przestała robić zdjęcia dopiero, gdy Darcy i Chris zaczęli jej pozować robiąc dziwne miny, ale chyba jeszcze dziwaczniejsze przybierali pozy. Nie mogła pohamować śmiechu, co jeszcze dodatkowo zwracało uwagę zainteresowanych. Ludzie spoglądali to na Australijczyków to na dziewczynę z aparatem.
-Wystarczy już naprawdę – krzyknęła do rozbawionych zawodników.
-Ej miałaś nam pstrykać zdjęcia, a nie się śmiać. No już bierz aparat – ponaglił ją Chris, a że zdążyła go już poznać na tyle by wiedzieć, że nie odpuści dla świętego spokoju zrobiła im kilka śmiesznych fotek.
-Zadowoleni ? – spytała zawieszając swój sprzęt fotograficzny na szyi.
-Teraz tak. Tylko nie zapomnij mi ich wysłać, bo inaczej Cię dopadnę – tak się już przyjęło, że Holder zwykł mówić do niej „mała” twierdząc, że jest taką kruszyną, że nawet jego młodszy brat naplułby jej na głowę.
-Już się boje – zaśmiała się. –Powodzenia chłopcy – dodała jeszcze machając do Australijczyków, po czym wróciła na swoje krzesełko ignorując wzrok ciekawskich gapiów. Do rozpoczęcia zawodów zostało jeszcze 10 minut więc postanowiła skorzystać z tego czasu zaopatrzając się w coś do picia. Gdy wróciła na swoje miejsce platforma z zawodnikami wyjeżdżała właśnie na prezentację. Zanim się zorientowała juniorzy już czekali pod taśmą na start.
                Pierwszy bieg ułożył się zdecydowanie po myśli gospodarzy, którzy maksymalnie wykorzystali przewagę jaką jest znajomość własnego toru. Po czterech okrążeniach wylądowało na ich koncie 5 oczek. Druga odsłona miała tylko podkreślić, jak silne potrafią być anioły na swoim torze mimo poniesionych w tym sezonie, aż dwóch porażek na Motoarenie i tak też się stało. Para Sullivan – Miedziński nie pozostawiła cienia nadziei dla Ułamka i Lindgrena. Osiem punktów przewagi na pewno napawało dumną tych dość nielicznie dzisiaj wspierających drużynę fanów. Trzeci bieg też zapowiadał się nieźle, bo miał w nim wystąpić Darcy. Dagmara jak to miała w zwyczaju mocniej zacisnęła kciuki i czekała na start.  Zawodnicy ruszyli, ale okazało się że taśma poszła w górę nierówno, co oznaczało powtórkę w pełnym składzie. To jednak było pechowe dla Warda. Doszło do nieprzyjemnego zderzenia z Jędrzejakiem, w wyniku którego obaj zawodnicy upadli na tor.
                Jej serce przez chwilę zamarło. Zawsze tak reagowała kiedy zawodnicy jej drużyny upadali na tor, a widok przyjaciela, który się nie rusza był zdecydowanie gorszy. Po chwili Australijczyk się podniósł, ale ona wiedziała że coś jest nie tak. Trzymał się za dłoń i nie miał uszczęśliwionej miny. Jej reakcja była natychmiastowa, chwyciła swoją torbę i w biegu powiedziała do przyjaciółki, że biegnie do parku sprawdzić, co z Darcym i tak też zrobiła. Zbiegła po metalowych schodkach, gdzie nie była zresztą po raz pierwszy. Chris pomógł jej go znaleźć, właśnie przechodził wstępne badania.
-Trzeba jechać do szpitala zrobić zdjęcie, ale nie jest dobrze – westchnął lekarz drużyny spoglądając na przygnębioną twarzy zawodnika. Blondynka w geście wsparcia położyła dłoń na ramieniu rudzielca, starając się robić to dość delikatnie, bo nie wiedziała czy czasem nie boli go coś jeszcze.
-Pojedziesz ze mną ? – spytał z nadzieją w oczach. Wiedział, że to przez swój głupi błąd prawdopodobnie czeka go przymusowa przerwa od jazdy. Żaden żużlowiec tego nie chce, ale niestety to sport, w którym kontuzje to chleb powszedni.
-Głupie pytanie – chcąc poprawić mu humor poczochrała mu trochę włosy i posłała szeroki uśmiech. Teraz ona musiała go podnieść na duchu, tak jak on zrobił to kiedy leżała w szpitalu.    
                Przez całą drogę, a później przez oczekiwanie na diagnozę opowiadała mu śmieszne historię, a nawet wspominała ich wspólne wygłupy. Wszystko po to, aby na jego twarzy znów pojawił się uśmiech, który przecież bardzo lubiła.
-Wiem, że chcesz mnie pocieszyć ale dziś to chyba niemożliwe – westchnął ciężko opierając głowę o ramię dziewczyny. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Przede wszystkim chciał przywieźć ważne punkty dla drużyny, wygrać ten mecz i później odpocząć w towarzystwie Dagmary, Chrisa i Natalii.
-Darcy będzie dobrze tak, nawet jeżeli czeka Cię pauza to wrócisz jeszcze silniejszy niż na początku sezonu rozumiesz ? – próbowała mu to wbić do głowy, ale faktycznie dziś chyba to nie miało najmniejszego sensu.
                Diagnoza, czyli złamanie dwóch kości w dłoni nie poprawiła sytuacji, ale Polski to nie zrażało. Zamierzała zostać z przyjacielem. Mimo jego usilnych prób wysłania jej domu postawiła na swoim. Czekała, aż lekarze skończą operować Australijczyka, bo operacyjne zespolenie kości okazało się konieczne.
-Słyszałem, że polskie kobiety są uparte, ale teraz wiem że to była święta prawda – mruknął, gdy właśnie pomagała mu właśnie założyć koszulkę do spania. Spanie w szpitalnym „fartuchu” nie należy do najprzyjemniejszych.
-Może i uparte, ale za to najpiękniejsze – pokazała mu język, siadając na krześle przy łóżku.
-Z grzeczności nie zaprzeczę – po raz pierwszy od trzech godzin się uśmiechnął, co było dobrym objawem. Oznaczało to, że złe emocje zaczęły powoli opadać i może nie będzie wcale tak źle.
                Po jakimś czasie połączył się do nich również Chris, który wrócił z wygranego meczu. On podobnie jak Polka obrał ścieżkę  poprawienia humoru Wardowi, a że sypanie kawałów jak z rękawa to jego specjalność więc od razu przystąpił do akcji. Bardziej jednak podziałało to chyba na Dagmarę, która przez bruneta prawie spadła z krzesła.
-Co ja takiego w sobie mam, że zawsze w mojej obecności płaczesz mała ?  - uniósł zabawnie brew poruszając nią raz w górę, a raz w dół.
-Może śmierdzisz cebulą stary – rzucił Darcy, co spotkało się z salwą śmiechu.
-Wrócił nasz rudzielec – krzyknął zachwycony Holder, ale przy okazji został obdarzony karcącym spojrzeniem współtowarzysza sali, który był już starszym panem. Żeby już nikomu nie przeszkadzać, rozmawiali znacznie ciszej, a później zaczęli robić sobie zdjęcia, aby każdy miał co wkleić na facebooka czy twittera. Choć oczywiste było, że największe znaczenie ma to dla Chrisa, który bez portali społecznościowych nie wyobrażał sobie już życia.
-Dobra ja już muszę spadać dzieci. Trzeba się wyspać, a potem czeka mnie lot do Anglii. Opiekuj się tą naszą kaleką mała, bo bez nas to on zginie – na pożegnanie przybił piątkę z przyjacielem, a raczej z jego zdrową ręką, a Polkę poczochrał po włosach. Zawsze to robił i naprawdę na niego nie było już żadnej rady. Ani groźby, ani prośby nie działały. Taki był już po prostu Chris Holder.
                Była już noc, a ona zamierzała zostać z przyjacielem, dlatego próbowała ułożyć się opierając plecami o ścianę, ponieważ szpitale krzesło, nie miało oparcia. Darcy już prawie spał, ale usłyszał skrzypienie krzesła. Podniósł głowę i zobaczył, jak dziewczyna nie może znaleźć pozycji, co wcale go to nie dziwiło, bo jak można było tak się wyspać.
-Co Ty wyprawiasz połóż się ze mną przecież się zmieścimy – powiedział wyrywając ją z zamyślenia.
-Zwariowałeś ! Jeszcze się staruszek obudzi i przez nas zejdzie na zawał, albo pielęgniarka zrzuci mnie własnoręcznie rano, gdy mnie tu zobaczy ! 
-A co masz zamiar spać oparta o ścianę ? Nie ma nawet takiej opcji. Wybieraj albo kładziesz się ze mną albo w tej chwili do domu – tym razem to on postawił na swoim, bo po chwili dziewczyna leżała obok niego. Z racji tego, że szpitalne łóżka do największych nie należą była bardzo blisko. Objął ją zdrową ręką kładąc ją na jej tali.
-Ale masz zimne stopy kobieto ! – pisnął, gdy jego nogi spotkały się z jej nogami. W tak małym łóżku to było wręcz nie do uniknięcia.
-Nie marudź tylko daj mi je trochę ogrzać – uśmiechnęła się przebiegle wciskając swoje stopy pomiędzy jego, tak aby ciepło przeszło również na nią. –O jak przyjemnie – zaśmiała się, widząc jego minę. Tak zaczęło się przekomarzanie, które wydawało się nie mieć końca, a to całkiem przypadkiem palec Australijczyka znalazł się między żebrami dziewczyny, a to ona przypadkowo kopnęła go w kostkę. Na szczęście mężczyzna, który dzielił z Darcym salę miał dość mocny sen  i nie przeszkadzały mu te stłumione śmiechy. Ostatecznie bitwa skończyła się na rozmowie o tym, co by oboje teraz chętnie zjedli. Jednomyślnie doszli do wniosku, że pizza to, to o czym teraz marzą.
-Wiesz co bym zjadł po tej pizzy na deser ? – spytał nieświadomy tego, że odpowiedzi nie usłyszy. Dziewczyna już spała od dobrych pięciu minut z głowa ułożoną na jego klatce piersiowej. Gdy jedyną odpowiedzią, jaką dostał była cisza podniósł trochę głowę i zobaczył jej zamknięte oczy. Nie pozostawało mu nic innego, jak zrobić to samo więc poprawił tylko kołdrę, tak aby Dagmara była cała nią opatulona i zamknął powieki czekając na sen.

czwartek, 22 listopada 2012

Chapter Four

To mamy kolejny post, tak jak obiecałam. Mam nadzieje, że jest spodoba. Jest znacznie dłuższy od poprzedniego, choć na stronie wcale tego nie widać, zupełnie nie wiem dlaczego...
Mam pytanie do tych, którzy oczywiście to czytają :) czy ktoś chce być może informowany o nowych rozdziałach ? Jeśli tak to w jakiej formie ? 
Miłego czytania :)                


             Nadeszła długo oczekiwana przez kibiców speedwaya pierwsza kolejka, pierwsza żużlowa niedziela. Dzień, w którym całe rodziny, grupki przyjaciół kierują swoje kroki na stadiony, by dopingować swoją drużynę i dumnie reprezentować jej barwy. Po kilku miesiącach przerwy od czarnego sportu widać ten entuzjazm na twarzy kibiców, to oczekiwanie by znów poczuć ten zapach, znów zobaczyć to widowisko i poczuć tą adrenalinę. Wiele jest też osób, które zostały siłą zaciągnięte na stadion przez znajomych, by zarazić się tym sportem. Tak bywa, że kto raz postawi swoją nogę na, którymś ze stadionów ten już za zawsze pozostaje fanem żużla. To kolejny ze sportów, który w telewizji może wydawać się nudny, ale na żywo wywołuje takie emocji, których nigdy byśmy się po sobie nie spodziewali. 
                Ona też miała wybrać się na dzisiejsze zawody, w planach miała podróż  do Gorzowa razem z przyjaciółką i jej siostrą. Wszystko jednak zmieniło się przez wypadek, który spowodował, że zawody może jedynie oglądać na swoim laptopie. Z drugiej jednak strony, gdyby nie to „nieprzyjemne” wydarzenie nie poznałaby przecież Darcy’ego ani też Chrisa, za których teraz trzymała kciuki jeszcze bardziej. Każde wydarzenie, sytuacja ma swoje dwie strony medalu, a najważniejsze jest to, aby tylko odnaleźć tę właściwą.
„Trzymam za Ciebie kciuki” – taką wiadomość właśnie napisała, aby dodać Australijczykowi otuchy. Wiedziała doskonale o tym, że strasznie denerwuje się tym występem. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie wszyscy kibice są do niego przekonani, mają o nim naprawdę skrajne zdania, a on chciał tylko pokazać, że daje z siebie wszystko i Unibax jest dla niego naprawdę ważny. Często słyszał, że dla Torunia nie jeździ tak, jak dla Pool. Wcale to nie było prawdą, bo jak można porównywać polską ligę do tej angielskiej ? Nikt przecież nie brał pod uwagę tego z kim Wardowi przychodziło się na angielskich torach ścigać, a niejednokrotnie były to nazwiska, które kompletnie nic nam nie mówią. Zupełnie inaczej jest tutaj, w Polsce.
                Zbliżała się już godzina 18, dlatego Dagmara czuła coraz większe napięcie, które narastało z minuty na minutę. Na jej kolanach leżał już laptop, z odpowiednim kanałem, a ona niecierpliwie czekała na rozpoczęcie się zawodów. Ku jej zaskoczeniu w jej sali pojawiła się nagle Natalia z siostrą. Obie miały zawieszone na szyjach szaliki, a w dłoniach trzymały reklamówki z samymi, niezdrowymi smakołykami, jakie zwykły zajadać przy oglądaniu czy to żużla czy piłki nożnej.
-A Wy nie w Gorzowie ? – spytała ze zdziwienia nie mogąc, aż zamknąć ust.
-Myślałaś, że Cię tak zostawimy ? Kto by nam komentował całe spotkanie po swojemu co ? Nie mogłyśmy tego przegapić nie – powiedziała starsza z sióstr, szybko zajmując miejsce na wygodnym fotelu, na którym zawsze siedzi Darcy.
-Ty małpo – krzyknęła młodsza, która spóźniła się nieco i zostało jej tylko stare, niewygodne krzesło.
-Dziewczęta opanujcie się, jak coś któraś może usiąść na łóżku, ale i tak najważniejsze żeby wszystko było dobrze widać. Daj mi ciastko, bo widzę że masz moje ulubione  - uśmiechnęła się szeroko na widok swojego przysmaku.
-Normalnie jak zwierze, zawsze wyczuje czekoladę – westchnęła zrezygnowana blondynka oddając przyjaciółce paczkę.  Ta udała, że nic nie słyszała i zajęła się jedzeniem. W oczekiwaniu na spotkanie postanowiły oszacować szanse swojej drużyny, na dzisiejsze zwycięstwo.
-Kurde czemu ja zawsze wychodzę na to najgorszą, bo zakładam niestety wersję pesymistyczną ? – mruknęła Dagmara, zawiedzona swoim typem, który niestety nie wróżył wygranej aniołom.
-Bo dupa z Ciebie, a nie kibic ! Dobra lepiej mi powiedz, jak tam twój Rudy się miewa przed spotkaniem ?
-Po pierwsze nie mój – warknęła na blondynkę. –Po drugie nie Rudy, bo ma imię, a po trzecie to się stresuje – wyznała już nieco spokojniej spoglądając na obie towarzyszki.
-Już się tak nie denerwuj. Jest rudy ? No jest, więc wcale go nie obrażam, po prostu tak jest łatwiej. Niech tylko dzisiaj dobrze pojedzie i pokaże na co go stać – na tym skończyły dyskusję, bo zaczęła się właśnie relacja w TVP. Każda skupiona na monitorze, czekała najpierw na prezentację, a później na rozpoczęcie zawodów.
                Pierwszy bieg korzystniej wypadł dla juniorskiej pary gospodarzy, która pokonała toruńskich bliźniaków,  wynik 4:2 nie był jeszcze końcem świata, dlatego nie było się jeszcze czym martwić. Kolejna odsłona zawodów nie była już tak kolorowa dla aniołów, które w drugim biegu przywiozły tylko 1 punkt za sprawą Adriana. Gospodarze w rezultacie prowadzili już 6 punktami.  W trzecim biegu miał się pojawić Darcy, dlatego Dagmara mocniej ścisnęła swoje kciuki i w skupieniu czekała na pójście taśmy w górę. Ward zdobył 2 punkty, jednak jego bliźniak nie przywiózł żadnego, co jeszcze powiększało prowadzenie gospodarzy. Kolejne dwa biegi pokazały tylko jak silna jest drużyna Stali na swoim torze i jak trudno będzie odrobić straty, które trzeba było w końcu zacząć odrabiać.
                Biegu szósty mógł stać się właśnie momentem odbicia dla aniołów, bo para Turbo Twins zawsze dawała niezwykłe widowisko. Tak też się stało, bo zwyciężyli 2:4, to była mała zdobycz punktowa, ale dawała sygnał do walki, kopa do dalszego działa i pokazała, że jeszcze można, coś w tych zawodach osiągnąć. To co wydarzyło się jednak później pokazało, że Toruń nie jest dziś wstanie pokazać wachlarza swoich umiejętności  na stadionie im. Edwarda Jancarza. Do końca zawodów zostało pięć biegów, a goście wygrali dwa z nich, zaś jeden zremisowali. Wynik końcowy wynosił 57:33 dla gospodarzy. Najlepszy w tym dniu okazał się Niels Kristian Iversen z drużyny gorzowskiej, a z toruńskiej najlepiej zaprezentowały się australijskie bliźniaki. Bardzo martwiła postawa Ryana – kapitana, który w pięciu biegach przywiózł zaledwie 4 punkty. Postawa Adriana, też na pewno nie napawała optymizmem. To wszystko złożyło się na wysoką, bo aż 24 punktową porażkę drużyny z grodu Kopernika.
-Wykrakałaś normalnie – mruknęła Natalia, z ustami ułożonymi w kształt podkowy.
-Tak masz rację i zgoń wszystko na mnie – cała trójka była już w znacznie gorszych nastrojach niż wcześniej. Próbowały je poprawić oglądaniem śmiesznych filmików w sieci, ale na niewiele się to zdało. Z racji tego, że zrobiło się już późno dziewczyny musiały wracać do domu, a Dagmara została sama.
                Przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Od Darcy’ego dostała tylko krótkiego smsa, który nie napawał optymizmem, co jeszcze bardziej zepsuło jej nastrój. Wpadła na pomysł, by może po cichu wymknąć się na chwilę przed szpital i zaczerpnąć świeżego powietrza. Już w pozycji siedzącej podnosiła się z łóżka, gdy poczuła wibracje swojej komórki. Zaaferowana próbą założenia kapci nawet nie spojrzała na ekran telefonu i od razu nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Słucham – mruknęła, próbując odpowiednio nakierować swoją stopę, tak by w końcu znalazła się w ciepłym, puchatym materiale.
-Daga ? To Ty ? – usłyszała zachrypnięty głos Australijczyka, którego najwidoczniej zdziwiło chłodne, polskie przywitanie.
-Darcy nie wiesz do kogo dzwonisz, że się pytasz ?
-Przecież wiem, ale jakoś tak dziwnie mówisz – wytłumaczył się chłopak.
-A bo właśnie próbuje kapcie założyć, ale jakoś mi to nie za bardzo idzie – przyznała z rezygnacją, spoglądając z niechęcią na swoje włochate obuwie.
-Po co o 2 w nocy chcesz zakładać kapcie ? – zupełnie nie rozumiała, co w tym takiego dziwnego.
-Jak to po co ? Chce się trochę przejść, bo nie mogę spać – po drugiej stronie słuchawki przez chwilę panowała głucha cisza, która później przerodziła się w dość głośny krzyk. Polka została momentalnie sprowadzona na ziemie i zrezygnowała z nocnym spacerów.
-Zostawić się na jeden dzień samą i już takie głupoty Ci do głowy przychodzą… Jutro dostaniesz taka osobistą reprymendę, że do końca życia odechce Ci się spacerowania o 2 w nocy – cały czas był zdenerwowany, ale wiedział że przynajmniej dzięki temu blondynka pozostanie w swojej sali.
-Jutro ? – zdziwiła się kładąc głowę na poduszkę.
-Znaczy się dzisiaj, za parę godzin – poprawił się szybko, sam też ułożył swoją głowę na poduszce w busie, który właśnie jechał do Torunia. Przez kolejne 10 minut rozmowy tłumaczył dziewczynie, czemu nie jedzie do Anglii i ostatecznie trafił do niej argument, że ktoś musi jej wybić z głowy dziwaczne pomysły. Rozmawiali ze sobą tak długo, że w końcu jedno z nich, a dokładniej Polka zasnęła i po prostu przestała się odzywać. To był sygnał by już zakończyć rozmowę.
                Po nocnych, telefonicznych rozmowach i pomysłach zaczerpnięcia świeżego powietrza o 2 w nocy była strasznie śpiąca.  Jej sen był tak mocny, że nawet termometr włożony na chwilę do uchu, który zazwyczaj ją budził, tym razem tego nie zrobił.  Tak samo bezskutecznie skończył się dwie próby pielęgniarki, która chciała aby pacjentka zjadła śniadanie. Widząc, że to nie ma najmniejszego sensu zostawiła talerz na szafce i wyszła.
                Australijczyk gdy tylko dotarł do Torunia nie miał czasu na spanie, zdrzemnął się może przez godzinę czy dwie na tylnym siedzeniu busa. Teraz miał inne plany. Przede wszystkim wziął zimny, orzeźwiający prysznic, zmienił ciuchy i na końcu zjadł śniadanie w hotelowej restauracji. Zdążył dopić kawę, gdy recepcjonistka przekazała mu, że jego taksówka już czeka. Niewiele myśląc, wstał i udał się przed budynek, gdzie stało auto. Podał taksówkarzowi łamaną polszczyzną, do którego szpitala ma go zawieźć i potem już tylko obserwował zmieniające się za szybą obrazy.
Lubił Toruń. To było dla niego miasto, które w dzień podziwia się za zabytki, za to że można tu znaleźć jakieś spokojne miejsce by odpocząć, a wieczorami za to, że tętniło życiem. Zdecydowanie nie przypominało mu jego ukochanej Australii, ale i tak lubił to miejsce.  Gdy taksówka zatrzymała się przed szpitalem, zapłacił za kurs i udał się w dobrze już mu znane miejsce. W pomieszczeniu od razu zauważył, że Dagmara śpi w najlepsze, a on na pewno nie miał sumienia pozbawiać jej tej słodkiej miny, która jej teraz towarzyszyła. Postanowił skorzystać z tej okazji i również zdrzemnąć się na fotelu. Nie było mu to jednak dane, bo gdy tylko zdążył wygodnie się usadowić to Polka otworzyła zaspane oczy, by obdarzyć go szczerym uśmiechem. Zdążył jedynie odwzajemnić się jej tym samym, bo w pomieszczeniu pojawił się straszy pan w białym kitlu. Domyślił się, że to jej lekarz. Przez kolejne 10 minut wsłuchiwał się w nich rozmowę, choć nie rozumiał z niej zbyt wiele. Umiał tylko kilka polskich słów i w większości nie były one cenzuralne. Jak tylko mężczyzna opuścił salę, Australijczyk spojrzał na nią pytającym wzrokiem czekając na tłumaczenie.
-Darcy, jak dobrze że tu jesteś – zaczęła bardzo uradowana. –Właśnie dowiedziałam się, że zaraz dostane wypis i wychodzę do domu. Przyda mi się pomoc przy torbie – dodała szybko, a o dziwo jego wcale to nie ucieszyło. Dla niego oznaczało to koniec wizyt w szpitalu i pewnie koniec znajomości. W końcu tylko dzięki temu miał pretekst by odwiedzać ją niemal codziennie.
-Co masz taką minę nie cieszysz się ? – zdziwiła się spoglądając na milczącego chłopaka, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
-Cieszę się – zmusił się do uśmiechu.
-To dobrze. W końcu położę się w wygodnym łóżku i zjem coś normalnego – zaczęła wyliczać pozytywy, ale on jakoś ich nie dostrzegał.  –Lubisz spaghetti carbonara ? – dodała po chwili monologu, bo tylko ona mówiła. Nie usłyszała żadnej odpowiedzi. –Halo ziemia do Warda ! Pytałam Cię o coś rudzielcu – krzyknęła machając mu sprawną ręką przed oczami.
-Co ?
-Pytałam czy lubisz spaghetti carbonara ? – zrobiła zabawną minę powtarzając ponownie swoje pytanie, przewracając przy tym oczami.
-Lubię, a co ? I nie mów do mnie rudzielcu – obruszył się dopiero, jakby teraz zrozumiał, co mówiła do niego wcześniej.
-Bo to będzie nasz dzisiejszy obiad, tylko musielibyśmy najpierw zahaczyć o jakiś sklep, bo obawiam się, że moja lodówka świeci pustkami. Naprawdę nie mogę tak do Ciebie mówić ? – złożyła usta w podkówkę i zamrugała powiekami. –Kiedy ja tak lubię tą rudą czuprynę – dodała kładąc rękę na jego głowę i czochrając mu włosy. 
-Myślisz, że tym spojrzeniem coś wskórasz ? – spytał podejrzliwie, na co ona kiwnęła głową potwierdzając, że tak właśnie myśli. –Przejrzałaś mnie blondyno – tym razem to on zepsuł jej fryzurę. Jego wyraz twarzy był już znacznie pogodniejszy i zniknął z niej smutek.
                Po około godzinie z pomocą żużlowca wsiadała już do taksówki, która miała ją zawieść do domu. Darcy był bardzo ciekawy, gdzie mieszka ale chyba bardziej jak wygląda jej mieszkanie. W końcu to jak ono wygląda wiele mówi o człowieku i wcale tu nie chodzi o to, czy jest elegancko urządzone i czy jest w nim dużo gadżetów. Gdy auto się zatrzymało chłopak doskonale widział, gdzie jest bo często przejeżdżał przez to osiedle w drodze na stadion. Przekonał się, że dziewczyna miała racje mówić, że ma blisko na stadion choć na pewno bliżej miała na ten poprzedni. Będąc już na klatce schodowej Polka upierała się, że po schodach wejdzie sama, ale widząc ile to trwa on stracił cierpliwość. Przerzucił jej torbę z rzeczami przez ramię i później wziął ją na ręce. Nie obyło się bez protestów, ale z gipsem na ręce i stabilizatorem na kolanie nie miała zbyt wielkiej szansy by coś wskórać.  Australijczyk postawił ją dopiero pod samymi drzwiami i pomógł jej szukać kluczy, bo jak to na kobieca torbę przystało miła tam tyle „potrzebnych” rzeczy, że tej najbardziej potrzebnej nie mogła znaleźć.
-Mam – powiedział kręcąc głową i podając dziewczynie znalezisko. Ona udała, że nie widziała tej karcącej za bałagan miny i otworzyła drzwi do swojego królestwa. Jako, że był tu pierwszy raz starał się jak najdyskretniej rozejrzeć.
-Czuj się, jak u siebie, choć pewnie moja torba to pikuś w porównaniu do twojego pokoju – zaśmiała się na, co on poczerwieniał. Nie mogła tego wiedzieć na pewno, ale rzeczywiście był strasznym bałaganiarzem i zawsze Holder miał z niego niezły ubaw, po znalezieniu na podłodze czy też pod łóżkiem coraz to dziwniejszych rzeczy. Niektórych wolał nawet nie dotykać.
                Zapominając o swojej skłonności do rozrzucania ciuchów, rozejrzał się po pomieszczeniu, które miało pełnić funkcję salonu i jadalni. Było to przestronny pokój utrzymany w jasnych barwach, jedynym wyjątkiem było kilka brązowych dodatków. Najbardziej spodobały mu się zdjęcia które wisiały na ścianach. Dwa z nich przedstawiały Dagmarę. Te fotografie dodawały fajnego klimatu dość nowoczesnemu wnętrzu.
-Tak, jak mówiłam będziemy musieli iść na zakupy, bo w lodówce oprócz zepsutego mleka i kilku jogurtów świeci tylko światło – domyślała się, że tak będzie bo w weekend nie zdążyła zrobić zakupów, które miała w planach w poniedziałkowy wieczór, ale te plany pokrzyżował jej wypadek. Później tygodniowy pobyt w szpitalu nie pozwolił na uzupełnienie domowych zapasów.
-Ja pójdę po te zakupy tylko mi napisz czego Ci potrzeba – powiedział spokojnie odwracając się do blondynki przodem. Ona zaś przez chwilę pomyślała, czy nie wykorzystać trochę Australijczyka do zrobienia zakupów na cały tydzień, ale szybko wybiła sobie z głowy tą myśl.
-Zrób listę na cały tydzień, bo nie ma sensu żebyś później sama szła do sklepu – dodał jakby czytając jej w myślach.
-Jesteś kochany –powiedziała radośnie i ruszyła do drzwi prowadzących do jej sypialni. Wolnym krokiem doszła do celu i pierwsze, co zrobiła po wejściu do pomieszczeni to otworzenie okna. Przez cały tydzień w końcu nikogo tu nie było. Chłopak poszedł za nią ciekawy, co kryją te cztery ściany. To co zobaczył trochę zbiło go z tropu. Spodziewał się chyba bardziej kobiecej sypialni. Ta była bardzo podobna do charakteru dziewczyny. Nie była niczym żywcem ściągnięta ze zdjęcia w jakimś magazynie, gdy wszystko do siebie pasuje i aż żal z tego korzystać. Jej pokój należał do tych nieco chaotycznych. Przy jednej ze ścian stało jej dwuosobowe łóżko, a na przeciwległej wisiał telewizor. W rogu pokoju stało biurko przepełnione notatkami i różnymi materiałami, które zazwyczaj spotyka się w biurach. Na ścianie obok wisiała półka wypełniona książkami, a obok zegar z napisem „London”, a na ostatniej pustej ścianie w jednej linii cztery zdjęcia. To oczywiście zainteresowało go najbardziej. Pierwsza fotografia była czarno-biała i rozpoznał na niej stary stadion swojej drużyny, na kolejnej była Polka a w jej tle morze, na kolejnym była z jakaś dziewczyną, a ostatnie przedstawiało obecny stadion aniołów, Motoarenę.
-Sama je robiłaś ? – spytał wskazując dwa zdjęcia.
-Tak. Nawet nie myślałam, że kiedyś je tu powieszę, ale przeglądając zdjęcia na laptopie uznałam że będą tu fajnie wyglądały – powiedziała szukając jakieś czystej kartki.
-Żadnych autografów fanko Unibaxu ?- zaśmiał się widząc jej minę.
-Wybacz, ale stanie w kolejne by dostać niewyraźny hieroglif Holdera to nie dla mnie. Ja wole trochę pokrzyczeć, poklaskać, podziękować za mecz i wrócić do domu – w końcu udało się jej znaleźć czystą kartkę i długopis. –Pierwszy raz robię listę zakupów po angielsku – zaśmiała się nie odgrywając wzroku od kawałka papieru. 
-Kiedyś musiał być ten pierwszy raz – na te słowa podniosła głowę i spojrzała na niego poruszając zabawnie brwiami. –Daga Ty zbereźniku o czym ty myślisz – udawał oburzenie.