Mój prezent dla Was na święto zakochanych. Miłego czytania :)
Pędził
tak szybko, jak tylko było to możliwe. Jak najszybciej chciał dotrzeć do
szpitala i dowiedzieć się, co z jego nieodpowiedzialnym przyjacielem. Czasami
zastanawiał się kiedy on sam tak wydoroślał i zaczął dostrzegać, jak zachowanie
Warda denerwuje wszystkich dookoła. Dla niego był jak rodzony brat i doskonale
wiedział, że pomimo całej tej otoczki jest niezwykle skromnym chłopakiem, który
kocha to co robi i dla przyjaciół i rodziny zrobiłby wszystko. Jednak dla
fanów, którzy albo to widzą go na imprezie albo czytają o jego wybrykach,
rzeczywistość wydaje się już zdecydowanie inna. Nie raz dosięgały ich niemiłe
komentarze, ale teraz nie dotyczyły one już Chrisa. Co zrobić, żeby nie
dotykały też rudzielca ze słonecznej Australii ? Na to pytanie niestety nie
znał już odpowiedzi.
Dociskając
pedał gazu mijał kolejne uliczki, aż w końcu na horyzoncie pojawił się wysoki,
szpitalny budynek. Po kilku sekundach, choć dla niego wydawały się to długie
minuty, znalazł się na parkingu i zamykając auto wbiegły szybko do środka. Z
pomocą informacyjnych tablic skierował się na odpowiedni oddział, a później do
pokoju pielęgniarek. Kobieta, która wcześniej do niego dzwoniła zaprowadziła go
do odpowiedniej sali, gdzie leżał żużlowiec. Miał zawiniętą w bandaż głowę i
obitą twarz, nie wyglądało to zbyt ciekawie. Holder z rezygnacją pokręcił głową
i głośno wzdychając usiadł na krześle stojącym obok łóżka pacjenta.
-Nic nie mów, wiem jestem głupim
idiotą i w końcu dostałem za swoje – brunet nawet nie zdążył zabrać głosu, bo
wyprzedził go Darcy, który jak się okazało nie spał i chyba czekał na rodaka.
-A gdzie twój wierny kompan Nick
po niego nie zadzwoniłeś ? – nie chciał być wredny, bo faktycznie Ward dostał
chyba dobrą nauczkę, ale nie potrafił się powstrzymać. Osobiście nie dążył
Morrisa ani to sympatią ani antypatią czy nienawiścią. Dla niego był zupełnie
obojętny, ale z drugiej strony to właśnie z nim rudzielec miewał tak głupie
pomysły, które zawsze kończą się tak samo.
-Dobra przepraszam Cię za to, co
powiedziałem. Wiem, że mogę zawsze na Ciebie liczyć i nie mam pretensji o to,
że czas spędzasz z rodziną, przecież to rozumiem – teraz było mu głupio za to,
co wcześniej powiedział. Był zły więc coś palnął, a Chris po raz kolejny
pokazał jakim jest dobrym przyjacielem.
-Palniesz wszystko byle by zmienić temat i nie
powiedzieć nic o Dagmarze. Nie udawaj, że jej nie było, bo cały czas o niej
myślisz i tak łatwo nie zapomnisz – to był dobry moment, na to żeby w końcu coś
wskórać, albo chociaż spróbować.
-Jak będziesz mi ciągle o niej
przypominać to na pewno nie zapomnę. Ty myślisz, co innego i ja co innego. W
tej kwestii raczej się nie dogadamy – próba wytłumaczenia czegokolwiek
dwudziestolatkowi była niczym syzyfowe prace, nigdy nie dobiegała do końca i
cały czas zaczynała się na nowo i na nowo.
-To powiedź mi co Ty myślisz, co
? Bo ja znam tylko jedną wersję, którą też siłą musiałem wyciągać, a jak sam
wiesz Polacy bywają uparci – po raz ostatni miał zamiar porozmawiać na ten
drażliwy temat i już nigdy więcej go nie poruszać. Musiał zaakceptować to, że
jeżeli Darcy sam nie zrozumie, jaka jest prawda to on już nic nie może zrobić.
Przecież nie przeprosi za niego i nie będzie za niego naprawiać innych błędów,
przede wszystkim tych, jakie niewątpliwie będą go czekały z klubem.
-Co mam Ci powiedzieć… Może
emocje mnie poniosły, ale jeżeli ona by mnie naprawdę kochała to spławiłaby
tego gościa i zadzwoniła do mnie. Jak widać nie zadzwoniła i ja też nie
zamierzam. Może po prostu nie było nam pisane bycie razem. Prędzej czy później
uda mi się o niej zapomnieć – w takich chwilach on również miał ochotę obić mu
twarz.
-Czasami się zastanawiam czy Ty w
ogóle masz mózg wiesz ? Daga zrobiła dokładnie to czego oczekujesz spławiła go
i pobiegła za Tobą, ale Ty nie chciałeś słuchać więc to nie ona powinna tu
dzwonić, a Ty. Chcesz żebym do niej zadzwonił ?
- nie zamierzał już dalej się w to mieszać, dlatego wolał zapytać o to,
czy informować Polkę o tym, co się stało, choć i tak oczywiste było to, że
dowie się o tym z internetu czy z prasy.
-Nie dzwoń do niej, ja muszę to
wszystko sobie poukładać i jeżeli zmienię zdanie to sam się z nią skontaktuje –
Chris musiał uszanować decyzje młodszego kolegi, chociaż wcale się z nią nie
zgadzał. Posiedział z Wardem jeszcze kilka godzin, ale jego czekał jeszcze
ostatni mecz w lidze polskiej, w którym mieli walczyć o brąz, a przecież do
Torunia nie dotrze w pięć minut. Ze szpitala udał się do domu, opowiedział o
wszystkim Sealy i po czułym pożegnaniu ruszył na lotnisko.
Mówi
się, że czas leczy rany i Dagmara postanowiła w końcu, w to uwierzyć. Rozmowy z
przyjaciółką i jej troska sprawiła, że końcu postanowiła się pozbierać. Po
długiej kąpieli po raz pierwszy od dawna zrobiła makijaż, ułożyła włosy, a z
szafy nie wyciągnęła pierwszych lepszych ciuchów, tylko swój ulubiony zestaw.
Co prawda była niedziela, a ona nigdzie się nie wybierała, ale najwyższy czas
by zaczął wracać do życia. Z lekkim uśmiechem na twarzy zabrała się za
przygotowanie obiadu, by w końcu zjeść jak człowiek. Jej ciało domagało się
wręcz warzyw, owoców, witamin, a może i nawet po prostu chociaż 3 posiłków
dziennie, by odzyskać siły. Jak zazwyczaj odwiedziła ją Natalia, która na widok
przyjaciółki doznała nie małego szoku. Była przygotowana na kolejną walkę o to,
żeby blondynka coś zjadła, ogranęła się czy chociaż normalnie z nią
porozmawiała. A tu nagle drzwi otworzyła jej odziana w fartuszek Dagmara i
zaprosiła ją do kuchni. Najgorsze było to, że musiała jej powiedzieć, coś co
mogło znów doprowadzić ją do łez.
-Wow co tak ładnie pachnie ? - postanowiła grać na zwłokę i może, jakoś
uda się jej zataić informację o tym, że Darcy został pobity. Wystarczyło tylko
powstrzymać ją od oglądania dzisiejszego meczu i może jeszcze schować jej
komputer gdzieś głęboko w szafie.
-To łosoś mam nadzieje, że będzie
nam smakował – po raz kolejny doznała szoku.
-Łosoś ? Przecież Ty nie lubisz
ryb. Czy ktoś walnął Cię dziś w głowę ?
-Bardzo śmieszne. Po prostu ciągle gadają, że ryby są takie
zdrowe, a Ty ciągle powtarzać, że mam się zacząć zdrowo odżywiać to
postanowiłam połączyć to w jedną całość. To
źle ? – Natalia podniosła jedynie ręce do góry w geście rezygnacji i
czekała, aż przyjaciółka skończy przygotowywanie posiłku. W między czasie
napiły się jeszcze kawy i porozmawiały o głupotach, jak to robiły kiedyś.
-Jestem z Ciebie dumna wiesz ? – musiała jej to powiedzieć, a
Dagmara przyjęła to ciepłym uśmiechem i przytuliła się do stojącej obok
przyjaciółki. Teraz była jeszcze
bardziej pewna tego, że nie może dopuścić do tego, aby blondynka dowiedziała
się o tym, że Ward leży w szpitalu. Przez cały obiad pilnowała się, żeby tylko
nie wspomnieć nic o żużlowcu czy też w ogóle o dzisiejszym meczu, a dla
wiernego fana to naprawdę nie lada wyzwanie. Później próbowała wyciągnąć przyjaciółkę
na spacer, bo to dawało jej 100% pewność, że blondynka nagle nie chwyci za
pilota. Po długich namowach udało się i obie studentki cieszyły się jesienną
aurą. Po długim chodzeniu przysiadły na
ławce niedaleko basenu, który znajdował się w miasteczku studenckim.
-Jak myślę, że jutro trzeba rano
wstać to już mam dość – powiedziała Natalia wychylając twarz w stronę słońca,
jakby z nadzieją, że mogę trochę się opali.
-Wiesz zawsze możesz nie iść na
zajęcia i skorzystać z uroków życia studenta – delektowały się tą naprawdę
przyjemną pogodą, ale tylko do czasu. Kiedy z zamkniętymi oczami obie
wymieniały między sobą jakieś głupie komentarze nabijając się z siebie
nawzajem, obok ich ławki przechodziło dwóch młodych chłopaków, czego przez
zamknięte oczy nie zauważyły. Niestety usłyszały dokładnie o czym obaj mówili.
Rozmawiali o żużlu i na nieszczęście Natalii jeden z nich wspomniał o nieobecności
w meczu rudzielca.
-Darcy dziś nie jedzie ? - tego pytania się obawiała, ale teraz chyba
nie mogła już dalej kłamać, bo przecież Dagmara mogła wyciągnąć telefon i
wszystko sobie sprawdzić.
-Nie, nie ma go w Polsce – pozostawała
jej choć drobna nadzieje na to, że taka informacja zadowoli jej przyjaciółkę.
-Dlaczego ? To przecież spotkanie
o medal ! – nadzieja zawsze umiera ostatnia.
-Dobra Daga i tak byś się
dowiedziała Darcy został pobity i dlatego dziś nie jedzie, leży w szpitalu w Anglii – z twarzy trudno było wyczytać emocje, jakie targały dziewczyną. Wydawało się jednak, że na tym zakończy się ich rozmowa i pewnie już niczego więcej od niej nie da się wyciągnąć.
-Co z nim ? Został mocno pobity ? - mimo złamanego serce, nie życzyła mu takiego zakończenia sezonu i przede wszystkim martwiła się o niego. Wciąż na widok jego twarzy i piegów mocniej biło jej serce, jak wtedy gdy był obok.
-Trochę oberwał, ale nie jest chyba tak tragicznie, bo piszą o tym, że jutro moją go wypisać - to ją uspokoiło.
-To dobrze. Wracamy już do domu ? - po raz kolejny zaskoczyła Natalie swoim spokojem i opanowaniem. Zachowywała się tak jak wcześniej, nie wróciła do płaczu i użalania się na sobą.
Resztę
dnia spędziły na oglądaniu telewizji, zajadając przy tym popcorn. Zrobiło się już
jednak na tyle późno, by Natalia musiała już wrócić do siebie, wyspać się przed
ciężkim dniem. Obie umówiły się jednak,
na kawę i zakupy, bo przyszła pora na małą zmianę wizerunku. Kiedy za blondynką
zamknęły się drzwi druga położyła się na kanapie i wyciągnęła z kieszeni swój
telefon. Długo się nim bawiła wahając się czy, aby na pewno powinna pisać czy
dzwonić. W końcu wybrała numer Chrisa. Dość szybko odebrał zupełnie, jakby
czekał na jej telefon.
-Cześć Kruszyno. Pewnie dzwonisz
się zapytać co z rudym co ? -
zazdrościła mu tego jego pozytywnego podejścia, zawsze był tak radosny i
zarażał tym innych.
-Nie właśnie dzwonię, żeby
pogratulować Wam brązu – szczerze powiedziawszy to nie wiedziała czy, aby na
pewno go zdobyli, ale wierzyła w swoją ukochaną drużynę nawet i w ciemno.
-Oglądałaś ? Szkoda, że nie
mogłem pojechać w ostatnim biegu i wejść na podium, ale najważniejsze że
wygraliśmy i mamy medal.
-Tak, tak widziałam i bardzo się
cieszę razem z Tobą, jestem z Was dumna – trochę się jąkała, choć próbowała za
wszelką cenę mówić wiarygodnie.
-A co tam u Ciebie, jak studia i
studenckie życie ? - wyglądało na to, że
Holder naprawdę uwierzył jej w to, że nie dzwoni dowiedzieć się o zdrowie
Australijczyka i sam nie zamierzał poruszać tego tematu. Tym samym nie
pozostawił jej innego wyboru.
-Dobra Chris chciałam się
zapytać, co z Darcym ? – spytała niepewnie zagryzając przy tym niewinnie wargę.
-Wiedziałem – zaśmiałam się do
słuchawki, aż Dagmara musiała odsunąć komórkę od ucha. –Będzie żył. Trochę
dostał po głowie i twarzy, ale wyliże się z tego. Byłem u niego więc wiem, co
mówię – to zdecydowanie bardziej uspokoiło ją niż wersja sportowych portali,
które jednego dnia piszą jedno, a drugiego już zupełnie, co innego. Porozmawiała
jeszcze chwilę z Holderem, wykorzystując tą okazję do tego, aby dowiedzieć się,
co u niego, Sealy i Maxa. Po 10 minutach plotkowania pożegnała się z
przyjacielem i ruszyła do łazienki, wziąć odprężającą kąpiel. Miała czas na przemyślenia
i postanowiła, że napiszę do Warda. Chyba mimo wszystko chciała by on wiedział
o tym, że ona cały czas o nim myśli i pamięta. Przez cały czas wydawało jej
się, że on już o niej nie pamięta, ale teraz coś podpowiadało jej, że wcale tak
nie jest. Owinięta w ręcznik wróciła do salonu i chwyciła komórkę. To był chyba
najdłużej pisany przez nią sms, bo co zdążyła coś napisać to później kasowała
całość i zaczynała od nowa. W końcu postawiała na coś krótkiego ”Szybkiego
powrotu do zdrowia.” – bez żadnych znaków i zbędnej treści, bo właśnie tego mu
życzyła.