Ten dzień był niewiarygodny i na pewno utkwi na długo w ich pamięci. Nie było
nawet innej opcji, jak oblanie sukcesu w gronie przyjaciół, bo w końcu mistrzem
świata nie zostaje się codziennie. Całą paczką udali się oczywiście do
Moskwy, choć doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że fani wiedzą iż zdarza im
się tam bywać. Tam jednak czuli się najlepiej i tam mieli zamiar wypić kilka
drinków za zdrowie najmłodszego, australijskiego mistrza.
Zabawa rozpoczęła się, jak każda inna, kilka
drinków przy barze dla rozluźnienia i złapania dobrego nastoju, a potem na
parkiet. Z początku Chris tańczył z Sealy, a Darcy z Dagmarą, co sprawiało, że
James musiał tańczyć z młodszym bratem Jackiem. Całkiem fajnie im szło i
rozbawili innych, którzy przyglądali się im w osłupieniu. W końcu jednak
stwierdzili, że poszaleją w swoim gronie i tańczyli wszyscy obok siebie.
Dziewczyny szalały w swoim stylu, a panowie w swoim. Każdy z wielkim uśmiechem
na ustach chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co się stało niedawno.
W końcu zmęczeni udali się do baru, aby uzupełnić zapas płynów. Tam zaczęły się
rozmowy, na które wcześniej nie było czasu. Jack zajmował się podrywaniem
bratowej, przez co rozśmieszał całe towarzystwo w tym i samego Chrisa. Wydawało
się, że nic nie może zepsuć tak wspaniałej atmosfery, ale często bywa tak, że
rzeczywistość jest zupełnie inna…
Sealy szalała ze swoim ukochanym na parkiecie, a nie często zdarzały się okazję
do tego, aby młoda mama mogła wyjść gdzieś sama bez Maxa. Broń boże nie
miała z tym żadnego problemu, bo kochała obu panów nad życie i spędzanie czasu
z małym synkiem sprawiało jej mnóstwo radość. Nie czuła, że coś traci, że
mogłaby jeszcze szaleć. Zawsze marzyła o szczęśliwiej rodzinie i teraz ją
miała. Niewątpliwie fajnie jednak czasem potańczyć z tak skoordynowanym
Australijczykiem. W tym samy czasie Darcy z Dagmarą siedzieli przy barze
kończąc swoje drinki. Rudowłosy pochłonął już dość sporą ilość procentów, co
było widać, Daga nie chciała jednak psuć tak miłego wieczoru zwracając mu uwagę
i zabierając szklankę. Nie sądziła, że to może się skończyć, tak jak się
skończyło.
Gdy Darcy udał się do toalety nieoczekiwanie obok dziewczyny pojawił się Dawid.
Była zdziwiona, bo bawiła się w klubie już długo i wcześniej go nie zauważyła.
Od października rozpoczęła już drugi rok studiów, dlatego jej praca się
zakończyła. Wciąż jednak utrzymywała kontakt z nim i z Mają, bo naprawdę
miło spędzało im się razem czas. Tym razem czuła, że nic dobrego z tego nie
wyniknie, a jak rudowłosy wróci i zobaczy tu bruneta może zrobić się nie
przyjemnie. Nie wiedziała jednak, jak pozbyć się kolegi by go w żaden sposób
nie urazić. Żeby w ogóle się słyszeć musieli stać bardzo blisko siebie i
krzyczeć sobie do uszu, bo muzyka jak na złość przybrała na głośności. I w tym
momencie wrócił już mocno wstawiony zawodnik toruńskiej drużyny.
-A co tu się
dzieje ? – spytał mierząc wzrokiem bruneta, który lekko odsunął się od
blondynki.
-Nic Darcy właśnie
rozmawialiśmy – powiedziała łagodnie Polka wiedząc, że nie ma co panikować, bo
to tylko może pogorszyć sytuacje, a przecież faktycznie nie robiła nic złego.
-Jasne i tak
całkiem przypadkiem ten typ znalazł się obok Ciebie, jak ja wyszedłem dosłownie
na 5 minut do kibla ? Daruj sobie, jak wolisz jego to proszę bardzo droga
wolna – to działo się tak szybko, że studentka nawet nie zdążyła na to
zareagować. Żużlowiec ruszył w stronę wyjścia, a ona pożegnała się z kolega
przepraszając za nieporozumienie i ruszyła za nim. Na szczęście nie trudno było
dogonić kogoś, kto porusza się tak chwiejnym krokiem. Zrównała się z nim i
złapała za przedramiona.
-Co Ty wyczyniasz
? Chyba trochę za dużo dziś wypiłeś nie uważasz ? Najwyższa pora wracać do domu
– próbowała skierować, go we właściwym kierunku, ale on nawet nie drgnął.
-Nigdzie z Tobą
nie idę, wracaj do tego swojego, a mnie zostaw w spokoju – mruknął ruszając
przed siebie i nie przejmując się stojącą w osłupieniu blondynką.
-Darcy przecież
mówiłam, że my tylko rozbawialiśmy nie rób sobie żartów i wracajmy już do domu,
nie psujmy tak miłego dnia – nie poddawała się, bo wiedziała że przez chłopaka
w dużej mierze przemawia alkohol.
-Sama go zepsułaś,
wiedziałem że ten typ coś do Ciebie ma, ale widać Tobie to nie przeszkadza.
Wybrałaś jego to mówiłem droga wolna, życzę szczęścia, a z nami koniec –
krzyknął chyba na cała ulicę, która na szczęście o tej porze była pusta. Nagle
znalazł w sobie tyle sił, aby szybko odejść w kierunku hotelu, a ona wciąż
stała w tym samym miejscu. Nie mogła w to uwierzyć, czy właśnie miał się
zakończyć jej związek ? Teraz kiedy pokochała go całym sercem miała znowu
zostać sama, kolejny raz złamane serce ? Nawet nie była w stanie wrócić
do klubu, aby pożegnać się z przyjaciółmi zresztą, gdyby ją teraz zobaczyli od
razu by coś zauważyli. Stwierdziła, że w tej sytuacji najlepiej będzie wrócić
do domu i poczekać, aż Australijczyk ochłonie i sięgnie po rozum.
Miała
nadzieje, że gdy emocje opadną, a alkohol zostanie strawiony to chłopak
do niej zadzwoni, przeprosi. W końcu to nie była jej wina, że przy barze
nagle pojawił się Dawid, a poza tym to tylko rozmawiali. Zdążyli wymienić
między sobą może z dwa zdania, a potem pojawił się Darcy. Niestety minęły już kilka
dni i wyglądało na to, że naprawdę to koniec ich związku. Polka nie znosiła
tego najlepiej. Jeżeli poprzednio można było powiedzieć, że miała złamane serce
to teraz chyba już go wcale nie miała. Chodziła jak robot na zajęcia, a po
powrocie czas spędzała w łóżku, czasami płacząc w poduszkę. Na samym
początku miała nawet pozytywne nastawienie licząc na to, że zaraz wszystko
wróci do normy. Teraz jednak stwierdziła, że on po prostu szukał pretekstu żeby
z nią zerwać, a ta sytuacja mu w tym pomogła. W końcu pozbył się zbędnego
balastu i może wrócić do swojego szalonego, imprezowego życia. Skąd wiedziała,
że znów zaczął balować ? Chris nie omieszkał do niej zadzwonić by dowiedzieć
się, co się dzieje. Nie chciała z nim rozmawiać, ale Holder nigdy łatwo nie
dawał za wygraną w końcu powiedziała, że jego wspaniały przyjaciel z nią zerwał
i rozłączyła się. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowy z kimkolwiek, a
nawet Natalię próbowała zbyć. Przyjaciółce jednak udało się wejść do jej
mieszkania, bo miała zapasowe klucze. Tak właśnie dowiedziała się, co się
stało. Po raz kolejny w tym roku przyszło jej pocieszać załamaną dziewczynę.
-Kurde ja
myślałam, że Darcy to porządny facet naprawę ... - tak posumowała całą sytuację
Torunianka obejmując ramieniem siedzącą obok rówieśniczkę.
-Też się dałam na
to nabrać, ale widocznie tylko czekał na moment, żeby się mnie pozbyć. Nie wiem
jednak po co dawał mi takie nadzieje, spędzał czas, żeby później zawinąć
dupę w troki i wrócić do Anglii imprezować z tym pieprzonym
szczeniakiem... - chyba dawno nie czuła się tak bardzo skołowana jak teraz. W
dodatku Chris i Sealy ciągle próbowali się do niej dodzwonić i zasypywali
smsami, a ona nie miała siły nawet ich wszystkich odczytać. To w końcu byli
jego przyjaciele, więc skoro on wyrzucił ją ze swojego życia, to teraz powinna
zapomnieć o nim, a tym samym o nich.
-Ruda, fałszywa
małpa i jego mały przydupas, niech ich szlag. Zobaczysz jeszcze ich los za to
ukarze, a Ty mi się przestań mazać, bo on nie jest ani trochę tego wart.
Wiesz zresztą, że tego kwiatu jest pół światu.
Sytuacja
nie uległa zbyt wielkiej poprawie, Dagmara wciąż snuła się, jak cień ignorując
telefony od Australijczyka i Brytyjki. Jedyną osobą, z którą jako tako
rozmawiała, jeżeli w ogóle można nazwać to komunikacją była Natalia. Starała
się, jak mogła by podnieść przyjaciółkę na duchu, ale kto podniósł by się tak
szybko, gdy po raz kolejny ktoś wbija Ci nóż w samo serce. Żal jej było
dziewczyny, która w tak krótkim okresie przeżywała kolejny zawód miłosny.
Najgorsze było jednak to, że studentka wyglądała coraz słabiej. Jej twarz
straciła jakiekolwiek kolory, blask, a oczy miała podkrążone jakby cierpiała na
bezsenność. Poza tym nie za wiele jadła i piła. Koleżanki z roku również
zaczęły się o nią martwić, nawet wmuszały w nią jedzenie w obawie, że zaraz się
przewróci. Nikt nie wiedział, co stało się z tą radosną i roześmianą
dziewczyną, która ostatnimi czasy zawsze każdego witała uśmiechem. Wcześniej
śmiała się z każdego żartu, nawet takiego mniej udanego, a teraz nawet nie
słuchała, co się do niej mówi. Oprócz tego nawet nie spoglądała, w jakim
kierunku idzie. Opuszczając mury uczelni szła spoglądając na chodnik, aż
zatrzymała się uderzając głową w męską klatkę piersiową. Kiedy zobaczyła, że
stał przed nią Chris miała ochotę zawrócić na wydział, ale on zatrzymał ją w
odpowiednim momencie.
-Kruszyno, jak Ty
wyglądasz ? Czy Ty w ogóle śpisz i coś jesz ? Masz szczęście, że stoję tu
ja, a nie Sealy, bo nie wiem co by z Tobą wtedy zrobiła - posłał jej pogodne
spojrzenie, aby choć cień uśmiechu zagościł na jej twarzy, niestety na marne.
-Cześć - tylko
tyle z siebie wykrztusiła oglądając czubki swoich butów.
-Dobra chodźmy coś
zjeść i pogadać, bo mamy sobie naprawdę sporo do wyjaśnienia - spojrzał na nią
podejrzliwie i pokierował w miejsce, w które musieli się udać, aby dotrzeć do
jego auta. Teraz już nie miała jak uciec, bo o ile telefony i smsy można
ignorować, to samego Holdera nie spławi się już tak łatwo.
-Powinienem na
Ciebie nawrzeszczeć albo nie wiem co jeszcze, za to że nie odbierasz od nas
telefonów, nie odpisujesz na wiadomości i unikasz wszelkiego kontaktu z nami
... - mruknął, gdy siedzieli już w ciepłym aucie. Pogoda już nie była tak
ładna, a chłód dawał w kość niejednemu mieszkańcowi Torunia.
-Ale tego nie
zrobisz prawda ? - odpowiedziała mu, ale nie spoglądała w ogóle w
jego kierunku swój wzrok skupiając na drodze, która przemierzali w niezbyt
szybkim tempie. Jak na mistrza świata to autem poruszał się niczym ślimak.
-Nie bo widzę w
jakim jesteś stanie... Darcy lepiej nie wygląda, z tą różnicą że jemu na pewno
nie grozi odwodnienie - nie dało się nie wyczuć ten ironii, ale ją tak najbardziej
zabolało to imię, które pojawiło się w jego wypowiedzi. Ona próbowała wyrzucić
je z głowy, ale wszystko wracało do niej, jak bumerang ze zdwojoną siłą. Pod
jej powiekami zaczęły zbierać się łzy, ale nie chciała się teraz rozklejać, nie
przy Chrisie. Wybrała według siebie najlepsze rozwiązanie i całą drogę do
restauracji przemilczała.
Gdy
dotarli już na miejsce Dagmara niechętnie podniosła się z wygodnego fotela i
podążała za energicznym przyjacielem. Jemu naprawdę nigdy nie brakowało
energii. Po kilku kolejnych minutach, kiedy złożyli zamówienia rozmowa była już
nieunikniona.
-To może w końcu
dowiem się, co się tak naprawdę stało co ? - posłał jej delikatny uśmiech,
jakby chciał zachęcić do mówienia, ale zanim usłyszał jej głos to upłynęły
kolejne długie minuty.
-Chris naprawdę
nie ma o czym mówić. Było miło, ale się skończyło nie ma, co dalej ciągnąć tego
tematu - choć to zdanie przyszło jej z łatwością to jednak od razu było widać,
że kompletnie mija się prawdą.
-Tak i dlatego
oboje snujecie się, jak wampiry i nie można się z Wami kompletnie dogadać.
Proszę chociaż Ty mi powiedź co się stało, bo oboje z Sealy naprawdę się o Was
martwimy. Jeżeli odeślesz mnie do domu z kwitkiem to możesz być pewna, że moja
kobieta już Ci tak łatwo nie odpuści, bo w takich okolicznościach jest ode mnie
znacznie gorsza - targały nią sprzeczne emocje, nie wiedziała co powinna
zrobić, ale w końcu uległa. Czasem dobrze jest wyrzucić z siebie cały żal
nagromadzony w sercu, a Holder był naprawdę dobrym słuchaczem. Nie przerywał
jej i dokładnie pochłaniał każde jej słowo, tylko mimika zdradzała targające
nim emocje. Z każdą kolejną chwilą jego twarz nabierała bardziej żywego koloru,
świadcząc o tym, że to co przed chwilą usłyszał, bardzo go zdenerwowało.
-Zawsze
wiedziałem, że mój przyjaciel jest idiotą, ale teraz to naprawdę przeszedł
samego siebie, ale Daga on Cię kocha. Tylko to typ choleryka, który przez jakiś
czas pozostawał w stanie spoczynku, a teraz się uaktywnił. Głowa do góry i
zobaczysz, że za parę dni wróci tu błagając Cię o przebaczenie.
-Doceniam twoje
starania, ale jeżeli by mnie kochał to zjawiłby się tu już dawno, ale tego nie
zrobił. Najwidoczniej ważniejsze są imprezy z Morrisem i taki tryb życia mu
bardziej odpowiada, ja nie mam zamiaru łudzić się i czekać w
nieskończoność. To nie moja bajka, tylko niestety chyba zbyt późno to
zrozumiałam - Australijczyk próbował, jak tylko mógł naprawić to co zepsuł
jego najlepszy przyjaciel, ale nikt inny oprócz samego Warda nie mógł tego
zrobić. Poza tym dało się wyczuć, że naprawienie stosunków między tą dwójką nie
będzie łatwe, oboje nie chcą rozmawiać o tym co było i o sobie. O ile Dagmarę
dało się przycisnąć do ściany, to z rudowłosym nie było już tak łatwo. Wszystkie
próby rozmowy kończyły się awanturą, a na drugi dzień było widać i czuć, gdzie
Darcy spędził wieczór. Z Sealy też nie chciał rozmawiać, nawet wypominając jej,
że skoro nigdy go nie lubiła to niech teraz się nim nie przejmuje. Chris w
spokoju zakończył posiłek i odwiózł Polkę do domu, sam wracając do hotelu. Kiedy
tylko znalazł się w niewielkim, nowocześnie urządzonym pokoju wybrał pierwszy
numer z listy kontaktów i czekał, aż jego ukochana odbierze.
-Cześć kochanie i
co wiesz już coś ? – spytała od razu, bo tego była najbardziej ciekawa. Jej charakter
nie pozwalał jej na to, żeby obojętnie przejść obok tego co dzieje się z dwójką
ludzi, którzy jeszcze niedawno byli ze sobą tacy szczęśliwi.
-Wiem i co tu dużo
gadać, rudy jak zawsze nawalił i chyba kompletnie nie widzi swojego błędu. Obawiam
się skarbie, że nie możemy nic więcej dla nich zrobić – sam też chciał pomóc,
ale powoli tracił nadzieje na to, że Ward kiedykolwiek dorośnie i zmądrzeje. Przez
chwile sprawiał takie wrażenie, ale niestety okazało się to tylko chwilowe.
-A powiedź mi, jak
ona się trzyma ? - tego pytania obawiał się
najbardziej. Powiedzieć prawdę i tym samym zmartwić Brytyjkę, czy kłamać ? W cztery oczy na pewno ta druga opcja byłaby
niemożliwa, bo Sealy zawsze wiedziała kiedy
coś jest nie tak, ale przez telefon miał szanse nieco minąć się z
rzeczywistością.
-Nie najgorzej –
starał się być tak przekonywujący, jak to tylko było możliwe.
-Proszę o tą
prawdziwą wersję, a nie tą dla zmartwionych rodziców – niestety i przez rozmowę
telefoniczną nie udało mu się opanować sztuki kłamania.
-Dobra nie jest
ciekawie, Daga wygląda jakby się miała zaraz połamać i nie spała całymi nocami.
Wziąłem ją na obiad i dopilnowałem, żeby wszystko zjadła, ale wątpię żeby sama
też o siebie dbała.
-Wiedziałam, że
tak będzie ! Darcy to chodzące kłopoty, ale ja się z nim jeszcze policzę i ty
mu nie pomożesz – przez kilka kolejnych minut uspokajał dziewczynę zmieniając
temat na bardziej neutralny, a później spytał o Maxa, to zawsze poprawiało
humor im obojgu. Ich mały synek, kopia taty, ich małe szczęście. Szkoda, że
inni nie mają go ostatnio tyle, co oni.
Kolejny mecz nie odjechany z powodu
niezbyt dobrej aury atmosferycznej nie przeszkodził zawodnikom Poole, by jak
zazwyczaj udać się do pubu na spotkanie z kibicami. Dla kapitana drużyny była to
idealna sytuacja do tego, żeby trochę pogadać z przyjacielem. Może po kilku
drinkach da się jakoś pociągnąć za język i powie coś więcej, niż dotychczas.
-Jeżeli myślisz,
że zmieniłem zdanie i naglę postanowiłem wypłakać Ci się w rękaw to się grubo
mylisz – zaczął od razu młodszy z Australijczyków widząc, jak brunet nieśmiało
się do niego przysiada przysuwając szklankę z wysokoprocentowym napojem.
-Chciałem po
prostu spytać, jak się trzymasz i tyle, bo Daga nie najlepiej – mówiąc to
kantem oka zerkał z stronę rozmówcy próbując wyłapać jego rekcje. Był niemalże
pewny, że gdy tylko usłyszał o Polce miał ochotę spytać, co u niej, ale
powstrzymał się. To był znak, że wciąż o niej myślał i jeszcze nie wszystko
stracone.
-Jak widać mam się
całkiem dobrze – rzucił lakonicznie po czym za jednym przechyleniem opróżnił
całą zawartość szklanki.
-Właśnie widzę.
Nie chcę Cię do niczego nakłaniać, ani namawiać, ale przede mną nie musisz
udawać, że wszystko jest dobrze. Zbyt długo Cię znam, żeby się na to nabrać. Poza
tym nie wiem, jak możesz być takim durniem, ale nie będę się wtrącać to twoje
życie i skoro nie chcesz być z kimś kto Cię naprawdę kocha to nie bądź –
rzeczywiście czas najwyższy by Darcy sam zaczął dostrzegać swoje błędy, a
przede wszystkim by sam zaczął je naprawiać.
-Gówno wiesz,
dlatego tak mówisz – chyba w dzisiejszym dniu trudno będzie usłyszeć z jego ust
jakieś zdanie złożone.
-Mylisz się, bo ja
w przeciwieństwie do Ciebie rozmawiałem z Dagmarą i jej wierze. Ty jednak
zawsze jesteś mądrzejszy od wszystkich i nigdy nikogo nie słuchasz, a od
Morrisa to na pewno niczego mądrego nie usłyszysz – ta wymiana zdań stawała się
coraz bardziej szorstka, ale chyba oboje jej potrzebowali. Chris chciał by jego
przyjaciel czuł, że bardzo go zawiódł, ale zawsze będzie przy nim mimo
wszystko. Po prostu, jak dla swojego rodzonego brata chciał tego, co najlepsze
i by w końcu nic nie zakłócało jego spokoju. To wszystko miał przy studentce,
która darzyła go szczerym uczuciem nie oczekując niczego w zamian, nie chciała
prezentów, pieniędzy, sławy. Chciała tylko by on był przy niej, ale i to w tej
sytuacji wydawało się zbyt wiele.
-Miałeś się nie
wtrącać to się nie wtrącaj. To moje życie i wiem, co robię. Nie wiem czemu
czepiasz się Nicka, on w przeciwieństwie do Ciebie ma dla mnie zawsze czas.
-A ja nie mam tak
? Czy kiedykolwiek nie odebrałem od
Ciebie telefonu, czy nie byłem z Tobą kiedy potrzebowałeś kumpla ? Teraz mam
rodzinę i zmieniły się moje priorytety, do cholery Sealy i Max są dla mnie
ważniejsi niż imprezy i alkohol. Myślałem, że i Ty w końcu znalazłeś kogoś przy
kim trochę się uspokoisz, wydoroślejesz i
zrozumiesz, co w życiu jest ważne. Masz 20 lat i całe życie przed Tobą,
ale pamiętaj że w naszym świecie nie łatwo znaleźć kogoś, kto będzie z Tobą
zawsze na dobre i złe – Holder dopił swojego drinka. Nie czekając na żadna
odpowiedz ze strony Warda wstał i poklepując go po ramieniu skierował się do
wyjścia. Po chwili Australijczyk został sam bijąc się z myślami.
Dźwięk dzwonka w środku nocy nigdy
nie jest miła pobudka i przy okazji z reguły nie oznacza niczego miłego. Chris przecierając
oczy odszukał znajdujący na szafce przy łóżku telefon i szybko nacisnął zielona
słuchawkę, by leżąca obok kobieta niczego nie usłyszała i dalej smacznie spała.
-Dzień
dobry Pan Chris Holder ? – usłyszał jakiś damski glos, ale kompletnie nie
rozumiał, co jest grane. Czemu jakaś baba dzwoni do niego w środku nocy i
jeszcze pyta, czy dobrze się dodzwoniła.
-Tak
to ja, o co chodzi ? - o tej porze nie
miała siły na owijanie w bawełnę.
-Pański
przyjaciel Darcy Ward został pobity i trafił do naszego szpitala, poprosił aby
to właśnie Pana poinformować, stąd mój telefon – czuł, że to co usłyszy nie
będzie niczym dobrym, ale czegoś takiego się nie spodziewał. Z drugiej jednak
strony on pub opuścił o młodej godzinie, a drugi z kangurów musiał zabawić tam
znacznie dłużej. Tylko, jak można było dać się pobić kiedy w niedziele czeka
ich ciężki mecz o brązowy medal w Zielonej Górze.
-Zaraz
tam będę – spytał jeszcze o dokładne namiary, po czym wstał szybko narzucając
na siebie jakieś ciuchy. Nie chciał obudzić Sealy, ale niestety przez pośpiech
zrzucił stojącą na komodzie lampkę i musiał wyjaśnić brunetce, co się stało i
dlaczego wychodzi z domu w środku nocy.
-Jak
będziesz wiedział, coś więcej to zadzwoń i chyba powinieneś też zadzwonić do
Dagmary, ale to może już o normalnej godzinie – pocałowała go jeszcze na
pożegnanie i położyła swoją głowę z powrotem na poduszkę.
O Jezu.. jak mogłaś to zrobić? Teraz nie mogę się doczekać aż oni się pogodzą :P Darcy to palant! Zerwał z Dagmarą przez taką głupotę... chłopie, ogarnij się! Jednak Chris jest o wiele mądrzejszy :D Wiem, że mój komentarz jest do dupy, bo ostatnio nic sensownego nie pisze, a we wtorek wypracowanie z polaka :O wybacz ;)
OdpowiedzUsuńPo prostu natuchmiast nam tu dodawaj nastepny :D
OdpowiedzUsuńfaajny , bedzie sie dziąło oj bedize ;p
No jak zawsze zajebiste.....:P kiedy kolejny?? oby szybko.
OdpowiedzUsuń+zapraszam speedway-is-my-love.blogspot.com
Oj Darcy, Darcy.. Najchętniej to bym Cię udusiła za te wybryki! :O No ale mam nadzieję, że rudzielec w końcu się ogarnie i dojdzie do wniosku, że Jego życie bez Dagmary nie ma sensu. :3
OdpowiedzUsuńHahaha, niech się juz pogodzą, mam nadzieje, ze wszystko niedługo wroci do normy!*.* Cudne. szybko nowy!
OdpowiedzUsuńhttp://speedwayinmylife.blogspot.com/2013/02/14.html zapraszam na 14!;)
UsuńDarcy orzesadził, ale rozumiem go bo sama jestem z natury zazdrosnica ;p poza tym znowu oberwał bo a ostro sie zabawił?! no niestety... Ten Ward coraz mniej do mnie przemawia nawet wmoim opowiadaniu ;p opowiadanie jak zawsze-świetne! i mam nadzieje, ze czesciej beda jakies nowosci ;p
OdpowiedzUsuńpozdraaaawiam!!:*
No i Ward dostanie ode mnie po ryju!!! -.- Chociaż nie... on już dostał ;) I jak zwykle zamiast szybko wyjaśnić całą sytuację, on woli się bawić. Ogarnij się Darcy!!!! Czekam na kolejny i http://just-one-step-closer.blogspot.com/ zapraszam na nowość ;)
OdpowiedzUsuńDarcy, zazdrośnik nie ogarnął sytuacji. Rzeczywiście zgłupiał, no ale może pójdzie po rozum do głowy :) Oby było lepiej, do następnego! ;))
OdpowiedzUsuńOj. Oj. Oj. Ale się porobiło.... :( A było tak dobrze. mam nadzieję, że wszystko się ułoży. :) czekam na następny! z niecierpliwością!!! <3 :)
OdpowiedzUsuńDarcy, ty patentowany głupku! Jak mogłeś zostawić tak świetną dziewczynę?!
OdpowiedzUsuńA Dawida to ja nie lubię! Kombinator jeden -.- On mi się nie podoba.
Chris - najlepsza postać w opowiadaniu :D.
"Kruszynko" - awwwwww *.*
Chcę następny :D
+ jak tam twoje zaliczenia na studiach :)?
Jak zawsze nieziemski....:P<3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie na nowy: speedway-is-my-love.blogspot.com
zapraszam do siebie na nowość na www.speedway-and-dreams.bloog.pl
OdpowiedzUsuńsesja dobiega końca, może znajdziesz czas na szesnasty? już nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńoj to się Darcy ni popisał :( Zapraszam do mnie http://girls-love-speedway.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://speedwayinmylife.blogspot.com/2013/02/15.html zapraszam 15! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowość :) love-speedway-life.blog.pl
OdpowiedzUsuń