poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Chapter Nineteen

Z góry przepraszam Was za to, że ten rozdział jest taki krótki, ale ja to mam chyba jakiegoś pecha ! Dwa razy dopisywałam drugą część tego rozdziału, było ładnie i pięknie, a tu się okazało, że to wcale mi się nie zapisało,  ja już nie mam siły pisać tego po raz trzeci. Oby przy kolejnym nie było już takich problemów !
Mam nadzieje, że Święta mijają Wam w miłej atmosferze, a  na Waszych choinkach zawitały kolorowe jajeczka hehe, piękną mamy zimę tej wiosny nieprawdaż ? Nie ma jak to biały śnieg za oknem 1 kwietnia, kiedy to miał odbyć się pierwszy mecz :D
Pozdrawiam Was :)



Miała na twarzy tak szeroki uśmiech, że sam nie wiedział czy powinien się z tego powodu cieszyć czy może raczej uciekać. Stał nieruchomo czekając na jej reakcje, bo teraz to do niej należał ruch. Mogła albo zostać z nim, ale minąć go i wyjść. Wybrała pierwszą opcję i zanim jeszcze zdążył choćby drgnąć, to jej dłonie oplotły jego kark, a jej twarz tym samym znalazła się bardzo blisko jego.
-Chyba nie myślałeś, że ja tak na serio co ? – zaśmiała się cicho, a on po raz kolejny poczuł jak bardzo tęsknił za nią, za jej śmiechem, za jej żartami, zapachem, za wszystkim co było z nią związane. Nie rozumiał czemu tak trudno przychodziło mu przyznanie się do błędu i wyciąganie odpowiednich wniosków.
-Przyznam szczerze, że chyba jednak myślałem, ale skoro to nie było na poważnie to oznacza, że zostaniesz ? Ze mną ? – spytał z nadzieją w głosie. Mimo tego, że ona stała tak blisko niego nie miał pewności, czy będzie chciała dalej z nim przebywać.
-Zostawić samego Australijczyka z bandażem na głowie ? To chyba byłoby zbyt ryzykowne nie sądzisz ? Poza tym, jak tylko zdążyłabym stąd wyjść to na pewno czekałabym mnie znów przejażdżka samochodowa z Holderem, a tego to ja już bym nie przeżyła – Darcy od razu domyślił się, co musiało się dziać, bo w końcu nie raz podróżował z przyjacielem, a Polka przewracająca oczami mogła oznaczać tylko jedno...
-Czyżby mały Chrisowy reginal ? – teraz to on miał wielką ochotę na to, aby się roześmiać.  
-Oj nie wiem czy taki mały, ale wiem na pewno, że nie chce przeżywać tego jeszcze raz. Moje uszy by tego nie wytrzymały – mimowolnie rozluźniła się atmosfera między nimi. Nie czuć było już tego napięcia i zdenerwowania, które towarzyszyło im na samym początku.
-To chyba muszę mu podziękować za to, że tak zniechęcił Cię do wyjazdu, ale na razie to planuje się Tobą nacieszyć – po wypowiedzeniu drugiej części zdania poruszył sugestywnie brwiami i zanim jeszcze Dagmara zdążyła cokolwiek powiedzieć to przywarł do jej warg swoimi z taką siłą jakby bał się, że Polka zaraz mu ucieknie. Ona jednak nie miała takiego zamiaru i oddawała pocałunki z równie mocnym zaangażowaniem. Dopiero teraz można było zauważyć, jak za sobą tęsknili, brakowało im swojego dotyku, obecności. Odrywali się od siebie tylko na krótkie momenty, aby zaczerpnąć odrobiny tlenu, a później wracali do poprzedniej czynności.
-Jestem idiotą – wyszeptał w przerwie między pocałunkami. Już wiedział jak duży błąd popełnił i jak wiele mógł stracić. Dumna zaślepiła go na tyle, by nie słuchać dobrych rad i jak zawsze postawić na swoim.
-Ale moim pamiętasz ? – zaśmiała się przypominając sobie ich ostatnią telefoniczną rozmowę, po której serce znów zaczęło jej walić, jak oszalałe. Zawsze tak było w jego obecności, jego dłonie sprawiały, że rozpadała się na milion kawałków i chciała się na nie rozpadać.
-Tylko twoim, na zawsze – wystarczyło kilka prostych słów, żeby stopić najtrwalszy lód, zapomnieć o tym co było, a pomyśleć o tym co będzie.
            Siedzieli przytuleni na kanapie oglądając jakiś film, choć właściwie oboje nawet nie wiedzieli o czym on jest. To była ich chwila i chcieli się nią w pełni delektować. Darcy nie opuścił Dagmary nawet na sekundę od kiedy tylko przekroczyła próg jego domu, a była tam już od dobrych trzech godzin. W tym czasie zdążyli sobie wszystko wyjaśnić, porozmawiać i przede wszystkim ignorować telefony od Chrisa. Mieli zamiar do niego zadzwonić jutro, bo ten dzień chcieli pobyć tylko sami. Nie spodziewali się, że niezbyt długo będą mogli nacieszyć się samotnością, ale dzwonek do drzwi sprowadził ich na ziemię.
-Nie otwieram… - mruknął rudowłosy przekręcając się nieco na kanapie, musnął przy tym szyje dziewczyny, która momentalnie na to zareagowała. Poruszyła się minimalnie ogarnięta przyjemnym dreszczem i mrowieniem w okolicach podbrzusza.
-Obawiam się, że osoba która stoi tam za drzwiami będzie pukać tak długo, aż jej nie otworzysz – spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, a na końcu przesunęła nosem po jego policzku, teraz miała dowód na to, że on reaguje na nią tak samo. Zadowolony z tego, że ma blondynkę w ramionach miał zamiar po raz kolejny tego dnia odnaleźć jej usta, ale rzeczywiście dobijanie się do drzwi, ani trochę nie ustępowało. Niestety Australijczyk musiał skapitulować, choć miał szczerą ochotę by pozostać na sofie i nigdzie się z niej nie ruszać. Niechętnie zbliżył się do ciemnego, grubego drewna by wpuścić kogoś, kto tak intensywnie pukał. Jakie było jego zdziwienie, gdy oprócz Chrisa, którego się spodziewał zobaczył jeszcze Sealy i Maxa.
-Yyyy… wejdźcie – powiedział, gdy jego rodak już dawno kierował się z synem na rękach do salonu. Jedynie jego dziewczyna kulturalnie czekała na zaproszenie posyłając żużlowcowi promienny uśmiech. Cóż to była chyba kolejna osoba, której należały się przeprosiny. Do salonu doczłapał się najpóźniej i zobaczył, że jego dziewczyna już dręczona jest przez Holdera, który zadawał jej kilka pytań na minutę.
-A może już wystarczy tych pytań co ?  - sprawnie zajął miejsce obok Polki obejmując ją ramieniem. Wiedział, że musi ją uratować ze szponów tego ciekawskiego bruneta, bo inaczej ucieknie stąd jeszcze szybciej niż tu przybyła.
-Wystarczy ? Wystarczyłoby, że byście tak łaskawie odebrali telefon. Dałem Wam godzinkę, żebyście sobie pogadali, ale trzy to już przesada nie sądzisz ? My się tu martwimy, odchodzimy od zmysłów, a Wy sobie tutaj tak siedzicie i telewizor oglądacie  – brunetka siedząca obok wykrzykującego kolejne słowa Chrisa posłała im jedynie przepraszające spojrzenie. Wyglądało na to, że do przyjazdu została raczej zmuszona.
-Jak widać żyjemy, nic nam nie jest i kablówka też działa – Darcy choć na początku był nieco wkurzony tą nagła wizytą, teraz był raczej rozbawiony. Jeszcze większy uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy mały Max zaczął wiercić się na kolanach taty i wyciągnął rączki w jego stronę. Bez zawahania wziął małego na ręce, a ten od razu zaczął bawić się materiałem jego koszulki. Zaraz potem wspinał się na ramię Dagmary by teraz ona wzięła go na ręce i tak też zrobiła. 
-Widzisz nawet Max wie, że tatuś gada głupoty prawda ?  - zwrócił się do malca, który jak na zawołanie ochoczo pomachał główką czym doprowadził do śmiechu całą czwórkę. Ponieważ było już całkowicie jasne, że Holder nie ma zamiaru tak szybko wychodzić postanowili, że zamówią coś do jedzenia i wspólnie spędza ten wieczór. Po około 30 minutach od telefonu do restauracji znów rozległ się dzwonek, dlatego Darcy będąc niemalże pewnym, że to ich zamówienie podreptał do drzwi. Zamiast spodziewanego dostawcy zobaczył zadowolonego Nicka, który korzystając z jego zdezorientowania minął go i wszedł do salonu witając się ze wszystkimi. 
-Nie mogłem sobie odpuścić takiej okazji by nie poznać tej dziewczyny, do której zdjęcia Darcy tak intensywnie wzdycha - kiedy rudowłosy dotarł do reszty to właśnie to usłyszał i zobaczył, jak Morris stoi obok jego rozbawionej dziewczyny. 
-Bo Darcy to nasz mały romantyk - Chris wydawał się jeszcze bardziej zadowolony od całej reszty śmiejąc się w najlepsze z przyjaciela. Jednakże dzisiejszego dnia naprawdę nic nie mogło popsuć piegusowi humoru. Kompletnie ignorował uwagi na swój temat, a nawet żarty, które doprowadziły Sealy i Dagmarę do łez. Z ratunkiem przyszło ich zamówienie, które choć na chwilę zamknęło usta dwóm Australijczykom.
-Ależ dzisiaj mam szczęście, załapałem się nawet na darmowe żarcie – Nick wydawał się zachwycony, gdy na stole w jadalni pojawiło się kilka pojemników z jedzeniem, a w całym pomieszczeniu wyczuć można było przyjemne zapachy. Polka, która do tej pory raczej nie miała najlepszego zdania o młodym przyjacielu swojego chłopaka, teraz wydawała się naprawdę rozbawiona jego postawą. Nie zdawała sobie sprawy, że jest równie zabawny, co słynne Turbo Twins. Nawet Chris wydawał się zdecydowanie milszy dla chłopaka, którego tak naprawdę wcześniej nie miał szansy lepiej poznać.
            Kolacja upłynęła im w naprawdę miłej atmosferze, jednak dalej nie zanosiło się na to, że goście szybko opuszczą gospodarza i jego dziewczynę. Darcy wydawał się jeszcze bardziej niepocieszony, kiedy rodacy zaciągnęli go przed telewizor by zagrać na PlayStation. Wzięli ze sobą jeszcze małego Maxa twierdząc, że powinien uczyć się od małego. Panie zaś postanowiły nieco posprzątać po posiłku, a później przy kieliszku czerwonego wina trochę poplotkować.   
-Wiedziałam, że się pogodzicie – powiedziała Sealy, gdy blondynka wkładała właśnie brudne talerze do zmywarki. W odpowiedzi została obdarzona szczerym i promiennym uśmiechem, którego już dawno nie było na twarzy studentki.
-Chciałam trochę dłużej go podręczyć, żeby sobie nie myślał, że wszystko mu tak łatwo wybaczę, ale niestety sama widzisz, co wyszło z mojego planu – zaśmiała się szczerze spoglądając na swoją towarzyszkę, która właśnie wycierała stół.
-Moja droga w przypadku Australijczyków to chyba nie możliwe, oni mają jakiś nieodparty urok osobisty, bo ja też za długo nie wytrzymuje. Chris zawsze zrobi tę swoją smutną minę, a ja od razu mięknę i zapominam nawet, o co się na niego gniewałam. Faceci… - westchnęła czule spoglądając w kierunku swojego wybranka, który właśnie śmiał się w najlepsze z Morrisa, który dał sobie już wbić trzy bramki.
-Ty się lepiej przygotuj, bo twój synek to czysty tatuś i miny ma identyczne. Już widzę, jak wybija Wam szybę w domu, robi maślane oczka, a mamusia głośno wzdycha i ze zrezygnowaniem sprząta po swoim łobuzie – swoją wypowiedz wzbogaciła o głośny wybuch śmiechu, który melodyjnie rozniósł się po całym pomieszczeniu. Nawet zajęte do tej pory grą, kangury odwróciły się nieco by zobaczyć, co tak rozbawiło jedną z pań.
-Śmiej się śmiej, ale zobaczysz co to będzie jak sama się doczekasz dzieci, jestem niemalże przekonana, że to dopiero będą diabełki po tatusiu – teraz brunetka głośno zaprezentowała swoją radość, a żużlowcy nie słysząc o czym rozmawiały nie za bardzo rozumieli ich bardzo dobre humory. Jakie było ich zaskoczenie, gdy brunetka oderwała od blondynki mokrą ściereczką, a później sama została zaatakowana sosem, który partnerka mistrza trzymała w dłoni.
-Kurde jeszcze nie zdążyły nic wypić, a już rozpiera je energia. Ja też tak chce - po chwili rozpoczęła się mała walka na to, co cała trójka tylko znalazła. Bliźniaki z przerażeniem spoglądały na to, co aktualnie lawirowało w powietrzu. Sami w obawie przed ubrudzeniem swoich cudownych koszulkę od sponsora postanowili pozostać na wygodnej kanapie.





14 komentarzy:

  1. Hahaha cały czas się śmiałam czytając ten rozdział :D
    zapraszam do siebie:
    indissoluble-friendship.blogspot.com
    i nowy blog :D
    http://perfect-tricks-by-kitty.blogspot.com/2013/04/1chaos.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak w szybkim tempie potrafisz poprawić mi humor :) A już dzisiaj mam taki płaczliwy dzień, a tu patrzę wiadomość, że jest nowy rozdział i to jaki! :) Teraz już mogę uśmiechać się jak głupia i może zacząć pracować nad moim blogiem? Chyba dzisiaj stałaś się moją inspiracją :D Dzięki, dzięki, dzięęęki!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wiedziałam, że się pogodzą! :) A ciekawość Chrisa rozbawiła mnie do łez xD Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to co piszesz, lepszego rozdziału na dzisiejszy dzień nie mogłaś nam podarować:)
    pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie ten rozdział wyszedł Ci o wiele lepiej od tamtych, bo rozbawiłaś mnie tym. Te kangury są niesamowite, czasami przechodzą samych siebie, hahaha.. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo pozytywny i ciekawy rozdział, i zabawny zresztą :D Chris jak zawsze wymiata, zresztą dziewczyny też szaleją :D Naprawdę wprawiasz w dobry nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam !!!Zapraszam do mnie http://girls-love-speedway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://speedway-marzenia.blogspot.com/2013/04/rozdzia-12_2.html
    Zapraszam na 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha rozbawiłaś mnie mimo tak późnej pory. :) Zastanawiam się co musiałaby się stać żeby Kangury zachowały powagę. :P
    Jeśli miałabyś czas i ochotę to zapraszam do mnie: http://trzymajgaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne...
    + zapraszam do mnie...:D

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny! strasznie brakowało mi dalszego ciągu! cieszy mnie to, ze daga pogodziła się z rudym i wszystko gra! Holder jest niezastąpiony! uwielbiam go! haha:D czekam z niecierpliwością na następny! pozdrawiam! u mnie za chwilkę nowość, także zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  12. To musiało się dobrze zakończyć :) tzn. ich kłótnia.
    Zapraszam do siebie również na nowość :)
    http://zuzlowe-oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń