poniedziałek, 28 października 2013

Chapter Twenty-Nine



Tym razem jestem z siebie zadowolona udało mi się coś napisać, w krótkim okresie czasu i chyba już wiem, jak powoli zakończyć tą historię. 
Miłego czytania :)


           Czas, który spędzali razem płynął w zawrotnym tempie. Nawet nie czuli, że już minęło kilka dni i Darcy musi już wracać, nie tylko do Torunia, a gdzieś znacznie dalej. Dagmara z całych sił próbowała podtrzymać dobrą atmosferę, uśmiechając się do rudowłosego i co jakiś czas dotykając swoimi wargami jego warg. Niestety to nie pomogło i chłopak z miną naburmuszonego dziecka wkładał ich bagaże do samochodu.
-Hej przestań się dąsać, w końcu spędziliśmy tu kilka naprawdę cudownych dni – zatrzymała się obok auta i próbowała jakoś zwrócić jego uwagę. Na szczęście się jej udało i zatrzymał się spoglądając na nią.
-Dobrze, że użyłaś czasu przeszłego, bo czas już zejść na ziemie i wrócić do rzeczywistości – burknął krzyżując swoje ręce. Blondynka znała już go na tyle by wiedzieć, co zrobić aby odzyskał choć cień dobrego humoru.
-Darcy przecież jedziesz do Nowej Zelandii, aby jeździć w Grand Prix. Masz prawie 21 lat i już jeździsz wśród najlepszych zawodników na świecie. Czy to nie jest powód do dumy i do radości ?  Ja jestem z Ciebie cholernie dumna i wiem, że stać Cię na to aby ścigać się na równi z czołówką – musiała lekko podnieść głos, aby jej słowa zabrzmiały bardziej dobitnie. Inaczej mógłby zacząć udawać, że niczego nie słyszy.
-Przecież cieszę się, że będę jeździł w GP, wiem że mam coś do udowodnienia wszystkim tym, którzy we mnie nie wierzą, ale nie będzie tam Ciebie. Będą tam wszyscy ważni dla mnie ludzie, ale nie będzie tej najważniejszej osoby więc z czego mam się cieszyć ? Jak Ty jesteś obok to wiem, że mam dla kogo jeździć, a tak to po prostu mi się nie chce – doskonale go rozumiała i też ubolewała nad tym, że nie może jechać tam z nim, zobaczyć jego pierwsze zawody w cyklu jako pełnoprawnego uczestnika.
-Masz dla kogo jeździć i musisz mi obiecać, że w Auckland dasz z siebie wszystko. Ja przecież będę oglądać, może nie na stadionie, ale nie zmrużę oka nawet na chwilę. Mam przecież komu kibicować. A już na kolejnym GP będę z Tobą, nawet mogę zostać w parku maszyn obiecuje – nigdy tego nie robiła, bo nie chciała go rozpraszać przed zawodami i nie chciała przeszkadzać jego mechanikom swoją obecności, ale wiedziała, że to dobry argument. W końcu rudowłosy zawsze nalegał, żeby została w jego boksie lub była gdzieś blisko.
-Wolałbym, żebyś była obok i w Nowej Zelandii… Ale zgoda przestanę się dostać, ale tylko pod warunkiem, że w Bydgoszczy zostajesz w parku bez żadnych wymówek, że nie chcesz przeszkadzać. Nie chce nawet o tym słyszeć i dodatkowo dasz mi zaraz najdłuższego buziaka na świecie, a jak przyjadę do Torunia to zrobisz mi to swoje cudowne ciasto czekoladowe i broń boże nie mów Nickowi, że je robisz, bo na bank się do mnie przydupi – i jak ona miała zachować powagę przy tym szalonym kangurze. Tylko on potrafił ją rozbawić będąc przy tym całkowicie poważnym.
-Czy nie uważasz, że stawiasz zdecydowanie za dużo warunków ? Ale niech stracę – zaśmiała się wspinając się na palcach, żeby dosięgnąć do jego ust. Jedną obietnice miała już z głowy.
-Kochana to miał być najdłuższy pocałunek, ja ci zaraz pokaże o co mi chodziło – nim zdążyła zaprotestować i przypomnieć mu o tym, że naprawdę powinni już ruszać w drogę powrotną jej wargi był już skutecznie powstrzymane przed mówieniem.
-Dobra lepiej już wracajmy, bo zaraz jeszcze zabiorę Cię z powrotem do pokoju i na pewno szybko z niego nie wyjdziemy – czym prędzej pomógł swojej rozbawionej dziewczynie zająć miejsce pasażera, by później samemu zając swoje miejsce za kierownicą.

           Tym razem pożegnali się już w Toruniu. Oboje nie znosili najlepiej tych momentów, dlatego postanowili, że powiedzą sobie „do zobaczenia” na trochę bardziej neutralnym gruncie. Dzięki temu miało obyć się bez łez. Chwilę zajęło im jednak oderwanie się z silnego uścisku, w którym trawli dobrych kilka minut.
-Pokaż wszystkim, że jesteś najlepszy. Będę trzymać za Ciebie cały czas kciuki, a Ty daj mi znać jak dotrzesz już do Auckland – z całych sił walczyła ze zbierającymi się łzami i jak na razie wygrywała tą walkę. Nigdy nie sądziła, że pokocha kogoś tak bardzo jak jego. Chris nie raz śmiał się z tego, jak można kochać kogoś rudego i tak nieogarniętego, ale prawda była taka, że sam nie wyobrażał sobie życia bez swojego najlepszego przyjaciela. Tego wariata nie dało się nie lubić i wszyscy, którzy znali go choć trochę lepiej, doskonale o tym wiedzieli.
-Będę dzwonił, a Ty uważaj na siebie. Nie zrób sobie żadnej krzywdy, nie wpadaj na drzwi i różne inne przedmioty. I pamiętaj, co mi obiecałaś – po raz ostatni dotknął jej ust by po chwili iść w stronę wyjścia z jej mieszkania. W ostatniej chwili jednak się zatrzymał i szybko odwrócił. –Kocham Cię kruszyno – uśmiechnął się do niej szeroko i po chwili sam otrzymał taki uśmiech w zamian. 
-Ja Ciebie też piegusie – takie chwile lubiła najbardziej. Może i nie będzie go teraz wiedzieć przez najbliższe dni, ale wie że jego uczucia są szczere i odwzajemnione, a ona kocha i jest kochana.      
 
Tak jak obiecał skontaktował się z Dagmara od razu, jak tylko znalazł się w hotelu.  Nawet śmiechy jego kumpli i brata nie przeszkodziły mu w tym. Z jednej strony nawet rozumiał ich rozbawienie, bo on Darcy Ward, kochający dobrą zabawę i imprezy, ale na pewno nie szukający miłości zakochał się na amen i wiedział, że to ta kobietą z którą chciałby spędzić całe życie. A wszystko zaczęło się tak niepozornie, bo przecież jak długo bronił się przed tym, żeby przyznać się, co tak naprawdę czuje do dziewczyny. Nie spodziewał się, że uczucie do drugiej osoby może tak zaskoczyć. W końcu nigdy nie czuł czegoś takiego i nawet podśmiewał się ze swoich znajomych czy nawet z Chrisa, który tak tęsknił za domem, jak był na zawodach. Teraz to rozumiał, on tęsknił za Toruniem, ale może nie zupełnie dlatego że lubił to miasto. Tęsknił za nim, bo to miejsce kojarzyło mu się z nią. Powoli stawało się jego domem, jak Australia, bo była tam osoba, którą kochał.
-Już Romeo daj spać tej biednej Dagmarze, bo w Polsce jest teraz noc – poczuł klepnięcie w plecy i zobaczył twarz swojego przyjaciela. Wiedział, że chłopak ma racje, bo słyszał że jego dziewczyna bardziej ziewa do telefonu niż mówi.
-Doba chyba faktycznie powinienem dać Ci już spać co ? Mam tylko nadzieje, że jesteś cała i zdrowa – jak na zawołanie usłyszał głośny huk po drugiej stronie. Przestraszył się nie na żarty i jego znajomi zresztą też widząc jego minę.   
-Dagmara jesteś tam ?  - spytał naprawdę przestraszony.
-Yyyy… już tak – mruknęła ciesząc się, że on jej teraz nie widzi. –Nie martw się ja tylko spadłam z łóżka i przewróciłam przy tym lampkę od Chrisa. Myślisz, że mnie zabije jak mu powiem, że ją niechcący zbiłam ? – spytała ze smutkiem spoglądając na zbity przedmiot.
-Nie myślę, że Holder ci to jakoś wybaczy – zaśmiał się głośno i przekazał pozostałym, co stworzyła Polka.
-To dobrze, dobra ja już kończę, bo muszę posprzątać, a Ty zaraz zapłacisz majątek. Także do zobaczenia na skypie i wiesz skop tam wszystkim tyłki, no może z wyjątkiem Golloba, Kasprzaka i mego ulubieńca Holdera.
-Jesteś wredna, ale i tak Cię kocham – wiedział, że dziewczyna żartuje dlatego pożegnał się z nią z uśmiechem na ustach. Zawsze szczerzył się jak głupi, gdy tylko słyszał jej głos.  
-Panowie mówiłem Wam, że mojego brata dopadła strzała amora, a Wy nie do końca wierzyliście. Teraz macie dowód. Widzicie ten rozanielony uśmiech – Jj postanowił podtrzymać dobrą atmosferę i rozbawił tym siedzących w hotelowym pokoju panów, a zawodnikowi toruńskiej drużyny było wszystko jedno z kogo się śmieją. Najważniejsze było to, że za dwa dni czekają go ważne zawody, a on ma dla kogo pojechać, jak tylko najlepiej potrafi. 

            Chyba każdy kibic czarnego sportu z niecierpliwością czekał na rozpoczęcie nowego żużlowego sezonu. Co prawda polska pogoda nie wskazywała na to, że ekstraliga zacznie się szybko, ale tych najbardziej wiernych fanów mógł pocieszyć fakt, że już 23 marca mogą zobaczyć swoich ulubieńców w akcji. Dla osób, które kochają ten sport zima jest naprawdę ciężka, a przetrwanie tylu niedzieli bez ryku silnika sprawia, że nawet godzina o której emitowane są zawody z Auckland nie mogła odstraszyć tych najbardziej stęsknionych.  Do nich należała również Dagmara, która dodatkowo miała dla kogo oglądać te zawody. Budzik nastawiła już na godzinę przed rozpoczęciem, aby jeszcze napisać kilka wiadomości do chłopaka i z kubkiem kawy zasiąść w salonie przed telewizorem. Miała szczęście, że mieszkała sama i nikomu nie przeszkadzało światło rozpalone o 3 nad ranem i włączony telewizor. Z pewnym zdenerwowaniem oglądała studio już nie mogąc się doczekać kiedy zobaczy zawodników. To zabawne, że kiedyś oglądała Darcego w niejednej transmisji bez większego skupienia na jego osobie, a teraz czuła się zupełnie inaczej. Dziwnie było oglądać swojego chłopaka na ekranie.  Jednak nie miała zamiaru przegapić choćby sekundy z tych zawodów. Z dumą przyglądała się prezentacji. Numerek 15 był dla niej tym najważniejszym, ale kciuki trzymała oczywiście również za numer 1 na świecie. Z początku mówiąc szczerze zawody były nieco nudne. Mało było akcji, które każdy kibic tak kocha. Mijanki stały się niestety na żużlu rzadkością, mało torów pozwalało na naprawdę zaciętą walkę, a sławetne tłumiki zdecydowanie nie ułatwiały sprawy. Każdy wyścig Warda wywoływał jednak u blondynki duże emocje szczególnie, kiedy już w pierwszym biegu przywiózł 3 oczka. Z uśmiechem na ustach oglądała jego pewna jazdę. W drugiej serii było podobnie choć tym razem można było oglądać starcie Turbo Twinsów. Lepiej spod taśmy wyszedł młodszy z kangurów i bez problemów pokonał swojego przyjaciela przywożąc kolejne, ważne 3 punkty.  W kolejnym biegu nie było już tak kolorowo i mimo zawziętych ataków rudowłosy zdołał wydrzeć tylko jedno oczko,  co i tak bardzo cieszyło studentkę. Pierwsze jego zawody kiedy jest stałym uczestnikiem cyklu, a on już tak genialnie się prezentuje. Zupełnie jakby nie było różnicy wieku i przede wszystkim doświadczenia pomiędzy nim i pozostałymi zawodnikami. W przed ostatniej serii udało mu się jeszcze przywieźć 1 punkt, ponieważ Woffinden i Jonsson okazali się lepsi. Został już tylko jeden bieg i Dagmara zaciskała mocno kciuki w oczekiwaniu na ostatnia gonitwę przed półfinałem. Kiedy się już doczekała nie mogła wyjść z podziwu. Zdecydowanie to było to na, co kibice czekali, była walka i mijanki. Darcy z trzeciej pozycji wyszedł na pierwszą i później do samego koca mijał się z Emilem, aby w ostateczności minąć metę na pierwszej pozycji. To oznaczało, że dostał się do półfinału. Dziewczyna prawie podskakiwała ze szczęście na kanapie i od razu napisała wiadomość do piegusa. Wiedziała, że przeczyta ją później, ale nie potrafiła się powstrzymać.
            Niestety półfinał okazał się mało szczęśliwy zarówno dla Warda, jak i dla Holdera. Było jej przykro ze względu na tą dwójkę, ale wiedziała że taki jest sport. Jako Polka mogła się cieszyć z hymnu, który zabrzmiał w Auckland, a jako dziewczyna żużlowca bardzo cieszyła się z jego 12 zdobytych oczek, które były przecież świetnym dorobkiem.

            Rudowłosy zaraz po zawodach udzielił kilku wywiadów i czym prędzej ruszył pod prysznic. Był zadowolony z dzisiejszego występu, choć liczył że da radę wejść do finału. Musiał jednak zadowolić się tym, co udało mu się osiągnąć. Kiedy przebrał się już w swoje codziennie ciuchy odczytał wiadomości od Polki, które podczas meczu mu napisała. Od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech. Czuł, że ma w niej wsparcie i ona naprawdę w niego wierzy. Bez zastanowienia od razu nacisnął zieloną słuchawkę by połączyć się z dziewczyną.
-Witam mojego bohatera – usłyszał jej radosny głos, co sprawiło że jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. To zadziwiające, jak ona na niego działała.
-Czy Ty aby trochę nie przesadzasz ? W końcu nie stanąłem dziś na podium – w jego tonie dało się wyczuć odrobinę żalu.
-Może finału nie było, ale był półfinał i przede wszystkim najpiękniejszy bieg dzisiejszego wieczoru należał do Ciebie ! Jak Ty to robisz to ja nie wiem, ale jesteś w tym genialny – nie potrafił opisać tego co poczuł słysząc te słowa. To było dla niego bardzo ważne, że ona tak bardzo cieszy się z jego mniejszych czy większych sukcesów, że rozumie że ten sport zabiera większość jego czasu, ale przede wszystkim że ona też go kocha, tak jak on. Ktoś kto bez reszty poświęca się swojej pasji może być szczęśliwi tylko z takim partnerem, który rozumie jego hobby i je akceptuje. A kiedy w jakimś stopniu również podziela to zainteresowanie to więcej już naprawdę nie można oczekiwać.
-Dobra już koniec tych komplementów, bo jeszcze woda sodowa uderzy mi do głowy. Wiesz, że już niedługo się zobaczymy ? Jutro mam samolot do Wielkiej Brytanii, a stamtąd udało mi się zarezerwować lot do Bydgoszczy – mówił z równie dużym podekscytowaniem, jak wtedy kiedy rozmawia o żużlu.
-Nie chcesz dłużej zostać z rodziną ?  - z jednej strony cieszyła się, że zobaczy go tak szybko, ale z drugiej wiedziała jak bardzo tęskni za bliskimi będąc tyle kilometrów od nich.
-Oni już mają mnie dość i sami wysyłają do Europy. Podobno bez ciebie jestem nie do zniesienia więc pomoże mi tylko terapia ciastem czekoladowym, które sama zrobisz – czuł, że blondynka zaraz zacznie się śmiać i po raz kolejny okazało się, że dobrze ją zna.
-Spokojnie pamiętam, co Ci obiecałam i ciasto będzie gotowe na twój przyjazd. Będzie bardzo, bardzo czekoladowe, a ja już na Ciebie czekam. Poza tym mam też dla ciebie niespodziankę, ale nie powiem Ci nic więcej musisz cierpliwie czekać...


poniedziałek, 21 października 2013

Chapter Twenty-Eight

Po raz kolejny dałam  ciała. Chyba ktoś powinien czuwać nade mną z batem, abym regularnie coś pisała, bo w przeciwnym układzie wychodzi mi to marnie. Jak nie praca, to choroba, jak nie to to studia, a na końcu zwichnięta ręka. Jeżeli jest ktoś, kto przyciąga kontuzje równie często jak ja to chętnie poznam !
Na razie zostawiam Was z krótkim rozdziałem i zastanawiam się, jak dalej rozwinąć tą historię. Mam dwa możliwe scenariusze, nie wiem który lepsze i na który się ostatecznie zdecyduje. Cóż pożyjemy zobaczymy. 
Udanego poniedziałku, bo wiem że nikt ich przecież nie lubi :)






            Po załatwieniu spraw meldunkowych w recepcji, wolnym krokiem ruszyli w stronę swojego pokoju. Darcy otworzył drzwi do ich apartamentu, a dziewczyna weszła do niego pierwsza. To, co zastała w środku sprawiło, że była w niemałym szoku. Spoglądała raz na stojącego obok chłopaka, a później na to, co przygotowała obsługa hotelu. W końcu niespodziewanie wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Yyyy… powiedziałem, że ma być romantycznie – tłumaczył rudowłosy, drapiąc się po głowie z zakłopotaniem. Nie do końca o to mu chodziło. Pokój cały ozdobiony był kwiatami, które były dosłownie wszędzie. Jak nie zdobiły szafki nocnej czy stolika to płatki róż pokrywały całą narzutę znajdującą się na łóżku. Na środku pokoju czekała też na nich butelka wina i poczęstunek w formie koszyka wypełnionego owocami. Do dopełnienia brakowało już chyba tylko mnóstwa świeczek, ale zapewne ppoż. tego zabraniały. Pewnie nie jednej dziewczynie taki obrazek by się spodobał, ale ona wiedziała że to kompletnie nie pasuje do rudowłosego. Owszem chłopak potrafił pokazać, jak bardzo mu zależy, zrobić coś miłego tak jak kolacja, którą kiedyś dla niej przygotował. Ale to zupełnie nie było do niego podobnie, nie było to coś, co przygotował by dla niej sam. Pojęcie „romantyzmu”, jednak okazuje się dla każdego mieć inną definicję.
-Przecież jest – przyznała, kiedy już doszła do siebie. W ramach podziękowania zawiesiła mu dłonie na karku, a on szybko złączył ich usta w długim pocałunku.
-Wybacz, trochę ich chyba fantazja poniosła – piegus jeszcze raz rozejrzał się po pokoju wciąż trzymając dziewczynę w mocnym uścisku.  Od kiedy tylko przyjechał do Polski cieszył się jej bliskością, za którą przecież tak bardzo tęsknił. Nigdy jeszcze pobyt w domu nie był dla niego taki trudny. Wcześniej wracał do rodzinnych stron z przyjemnością, stęskniony za rodziną i przyjaciółmi. Teraz, kiedy w Polsce zostawił kogoś tak ważnego, wcale to nie było już takie proste.
-Hej nie psuj chwili, mamy wino, więc chyba trzeba się napić nie sądzisz ? - już miała dodać, że trzeba się sobą nacieszyć, bo zaraz lot do Nowej Zelandii, ale w porę ugryzła się w język. Czuła, że to nie wpłynęłoby na niego dobrze. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie tylko ona tak ciężko znosi ich rozłąkę.
-Dla Ciebie wszystko. Nawet napije się tego wytrawnego, wykrzywiającego usta, szlachetnego trunku – powiedział przyglądając się najpierw etykietce, a później rozlewając ciecz do kieliszków. Nawet nie zauważył, że Dagmara zrobiła się cała czerwona ze śmiechu i ociera łzy, które zebrały się jej w kącikach.
-Nie wiem czy chce Cię narażać na, aż tak duże poświęcenie – próbowała mówić poważnie, choć tak naprawdę przy nim często po prostu miała ochotę się śmiać. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak on to bardzo uwielbia – jej śmiech.
-Chcesz, w końcu muszę Ci pokazać, jak bardzo Cię kocham nie ? A teraz na zdrowie – ostatnią frazę dodał po polsku, bo akurat takie zwroty w jej ojczystym języku opanował już do perfekcji. Mimo tego, co powiedział to ona upiła pierwszy łyk i wiedziała, że jeżeli kangur zaraz zrobi to samo, nie skończy się to dobrze. Tak też się stało, kiedy jego twarz zaczęła zmieniać barwy, a usta pełne czerwonego wina walczyły z przełykiem.
-Łazienka – krzyknęła tylko szybko wzrokiem odnajdując pomieszczenie i kierując się tam razem z chłopakiem. Ten niczym błyskawica dotarł na miejsce i szybko wypluł to, co zalegało w jego buzi. Później napełniał swoje usta wodą by pozbyć się nieznośnego smaku.
-Trzeba przyznać, że romantyczne klimaty chyba jednak do nas nie pasują – rzuciła z rozbawieniem poklepując go po plecach. W ramach potwierdzenie usłyszała tylko głośne „yhy”, bo żużlowiec dalej płukał usta.
                Kiedy kryzysowa  sytuacja została już opanowana oboje postanowili poprawić, choć odrobinę nastrój. Dagmara wiedziała, że za taką niespodziankę i poświecenie chłopak zasługuje na nagrodę, dlatego zaproponowała wspólną kąpiel. Propozycja została przyjęta z dość dużym entuzjazmem. Darcy na początku zaczął zabawnie poruszać brwiami, później wydał okrzyk radości i na końcu, czym prędzej zaczął napełniać wannę wodą. Zupełnie jakby obawiał się, że ona jeszcze może się rozmyślić. Pewność, że jednak tego nie zrobi zyskał, gdy zobaczył jak dziewczyna powoli ściąga z siebie ciuchy. Na początku pozbyła się grubego swetra i butów na obcasie, później bardzo powoli rozpinała guziki swojej koszuli. W pomieszczeniu dało się usłyszeć głośne westchnienie chłopaka i jego przyspieszone bicie serca. Kiedy blondynka pozostała już tylko w samej bieliźnie uznała, że kangurowi przyda się chyba pomoc, bo on stał jakby złączył się z posadzką na stałe.
-A Ty masz zamiar kąpać się w ciuchach ? – spytała, kiedy już była na tyle blisko by dokładnie poczuć jego zdenerwowanie. Zachowywał się zupełnie tak, jakby widział ją po raz pierwszy bez ubrań. W odpowiedzi pokiwał jedynie głową na zaprzeczenie i z pomocą Polki również pozbył się swojej, zbędnej garderoby. Kiedy już oboje nie mieli na sobie nic, Darcy pomógł jej pierwszej wejść do wanny by zaraz do niej dołączyć.
-Nie uważasz, że takie wydanie romantyzmu pasuje do nas zdecydowanie bardziej ? – spytała opierając się plecami o klatkę piersiową chłopaka. Bawiła się przy tym pianą, która wypełniała całą wannę.
-Wszystko lepsze od picia wytrawnego wina, ale rzeczywiście taka forma spędzania z Tobą wolnego czasu podoba mi się  najbardziej – wyszeptał do jej ucha powodując przyjemne dreszcze. –Chociaż jest coś, co lubię z Tobą robić jeszcze bardziej – dodał mocno obejmując ją ramionami.
-Chyba nawet wiem, co masz na myśli – oboje doskonale wiedzieli, jak ten przyjemny wieczór się dla nich skończy, ale z niczym się nie śpieszyli. Woleli na razie nie myśleć o wyjeździe i ich zbliżającej się rozłące. Właściwie to już nawet powinni się przyzwyczaić do smutnych pożegnań, bo już mieli ich kilka za sobą.

Poranek okazał się dla nich bardzo szczęśliwy. Po pierwsze oboje po raz pierwszy od dawana tak dobrze wypoczęli, a po drugie kto nie lubi obudzić się obok osoby, którą kocha ? Pierwszy powieki otworzył Darcy, a na jego twarzy od razu pojawił się wielki uśmiech. Polka, która wciąż miała zamknięte oczy, leżała wtulona w jego klatkę piersiową. Oddychała równomiernie podnosząc się opadając, a on głaskał ją po włosach, które opadały na poduszki. W końcu ta czynność sprawiła, że i dziewczyna się przebudziła otwierając do tej pory zamknięte oczy. Pierwszą jej reakcją było przeciągnięcie się, aby później skupić wzrok na leżącym obok żużlowcu.
-No tak mój kangur nie może spać, więc postanowił że i ja już nie będę – mruknęła walcząc ze sobą, żeby nie ziewnąć.
-Ja tylko podziwiałem, jak słodko śpisz – odpowiedział broniąc się, choć tak naprawdę widać było, że oboje są rozbawieni. –To była jedyna taka okazja, bo tylko nad ranem tak spokojnie leżysz, w nocy to chrapiesz, jak niedźwiedź – dodał i od razu przygotował się na atak, który mógł go czekać ze strony dziewczyny. Ta jednak potrzebowała chwili, aby wszystko do niej całkowicie dotarło.
-Słucham ? Ja chrapie ? Ty chyba nie słyszałeś siebie – oburzyła się od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. –Teraz to możesz sobie zacząć podziwiać sufit, bo ja idę do łazienki – miała zamiar wstać i ostentacyjnie pokazać Australijczykowi, że się obraziła, ale on był zdecydowanie szybszy. Objął ją rękoma w tali i przyciągnął do siebie, tak że znów była w pozycji leżącej, plecami dotykając jego torsu.
-Żartowałem – szepnął jej do ucha. –Ty wcale nie chrapiesz, czasem tylko przez sen mówisz moje imię – dodał składając na jej szyi pierwszy tego dnia pocałunek.
-Całkiem możliwe, ale teraz już mnie puść pora wstawać – on chyba jednak miał nieco inny plan. Nie odrywał się od jej karku składając na nim kolejne pocałunki. Wiedział, że Dagmara długo nie da rady opierać się na te pieszczoty.
-Nigdzie się nam przecież nie śpieszy, więc jeszcze kilka minut nas nie zbawi – kiedy blondynka już chciała zaprotestować, rudowłosy skutecznie zamknął jej usta. I tak kolejne pół godziny spędzili w łóżku.
            Ponieważ byli w górach, grzechem byłoby nie wyruszenie na stok. O ile kagur przyjął to z entuzjazmem małego dziecka, które dostało upragnioną zabawkę, o tyle dziewczyna przyjęła to z nieco mniejszą radością. Szybko okazało się, dlaczego. To nie była pierwsza wizyta Polki w tak pięknym otoczeniu, ale jej umiejętności jazdy na snowboardzie pozostawały wiele do życzenia. Każdy możliwy zakręt kończył się upadkiem na tyłek, a kiedy wydawało się, że rady toruńskiego zawodnika zaczynają przynosić efekty Dagmara wpadła na wielkiego mężczyznę ponownie lądując na czterech literach.
-Mała nic Ci nie jest ? – po kilku długich dla niej sekundach rudowłosy znalazł się obok niej. Blondynka zdawała się już ułożyć na stałe w wygodniej pozycji na śniegu.
-Mówiłam Ci, że sporowiec to ze mnie marny – westchnęła ciężko patrząc na jego uśmiechniętą twarz. Musiała przyznać, że taki widok rekompensował jej ból pośladków.
-Może sporty zimowe to faktycznie nie twój żywioł, ale na motocrossie jeździsz prawie jak zawodowiec. A teraz wstawaj, pójdziemy coś zjeść i jakoś wynagrodzę Ci te wszystkie upadki – postanowili, że na dzisiejszy dzień wystarczy walki z deską.
            Druga część dnia okazała się już zdecydowanie bardziej bezbolesna i przyjemna. Zaczęło się od zjedzenia dobrego obiadu w zakopiańskiej restauracji. Później para postanowiła poznać trochę okolicę podczas dłuższego spaceru. Czas płynął im naprawdę szybko w swoim towarzystwie i zanim się obejrzeli na dworze zrobiło się ciemno. Wieczór postanowili spędzić przy kubku ciepłej herbaty. Kiedy właśnie zawzięcie rozmawiali rozdzwonił się telefon dziewczyny, który do tej pory milczał.
-Cześć kruszynooo – nie spojrzała na wyświetlacz, ale teraz już wiedziała kto dzwoni. Tylko on do niej tak mówił i tylko on uwielbiał do nich dzwonić wiedząc, że aktualnie są razem.
-Cześć Chris. Coś się stało, że dzwonisz ?  - spytała siadając z powrotem na łóżku obok rudowłosego.
-A czy musiało się coś stać, żebym ja dzwonił ? Po prostu chciałem się dowiedzieć co ciekawego robicie, jak się bawicie ?  Chociaż wiem, że beze mnie nie da się dobrze bawić, ale mam nadzieje, że Darcy godnie mnie tam reprezentuje i jest chociaż minimalnie grzeczny – młodszy z kangurów już chciał się kłócić z przyjacielem, ale dziewczyna mu przeszkodziła.
-Bawimy się dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale fakt bez Ciebie Holder to już nie to samo… - pozostawała poważna w przeciwieństwie do piegusa, który dławił śmiech w poduszkę.
-Właśnie beze mnie to nudy, w końcu mistrz jest tylko jeden… Ale do rzeczy nie dzwonię tylko po to, żeby dowiedzieć się co u Was, ale potrzebuje pomocy… Twojej kruszyno, bo jako kobieta potrafisz zrozumieć drugą kobietę, czego ja nie potrafię w ogóle – westchnął ciężko i było jasne, że tym razem to on coś zmalował i prawdopodobnie Sealy to się nie spodobało.
-Dobra w takim razie nawijaj mistrzu, co zbroiłeś – Polka zmuszona przez swojego chłopaka włączyła głośnomówiący, żeby i on mógł dokładnie usłyszeć przyjaciela. Chyba pierwszy raz to nie on zaliczył wpadkę przed swoją drugą połową.
-A więc – zaczął, a studentka od razu miała mu ochotę powiedzieć, że nie zaczyna się od tego zdania, ale nie chciała już wybijać go z rytmu. –Wczoraj byliśmy z Sealy, Maxem i moją rodzinką na plaży. Chciałem pokazać jej, jak się surfuje i trzeba przyznać, że szło nam całkiem dobrze, ale potem Sealy spytała mnie czy nie jest gruba… - tak zakończył swoja dość krótką opowieść.
-I co jej powiedziałeś ? – trochę bała się tego, co może usłyszeć.
-Powiedziałem, że gruba to jest ciocia Mary i powiedziałem w 100% prawdę – podkreślił.
-Ymmm… A nie dodałeś potem czegoś głupiego ? Wiesz najlepiej, że czasem potrafisz coś palnąć, jak mało, kto przyjacielu – naprawdę chciała mu pomóc, choć problemy bruneta często okazywały się tak błahe, że nawet dziecko wpadło  by na to, jak je rozwiązać.
-Właśnie nie ! Powiedziałem tylko, że nie ma zadawać takich głupich pytań – dodał spokojnie.
-Czyli nie powiedziałeś, że wygląda świetnie i każda kobieta po ciąży chciałaby mieć tak fenomenalną figurę ? – spytała mając nadzieje, że jednak żużlowiec to powiedział. 
-Przecież to oczywiste to po, co miałem to mówić ?  - zdziwił się bardzo, a po drugiej stronie usłyszał tylko jak czyjaś dłoń uderza mocno o czoło. Był to Darcy, który choć ekspertem od kontaktów damsko-męskich nie jest to doskonale widział, że każda kobieta po urodzeniu dziecka, chce usłyszeć że wygląda pięknie. W tym przypadku przecież tak właśnie było.
-Stary, ale Ty jesteś głupi. Przecież gdyby to było takie oczywiste, jak twierdzisz to po co Sealy by Cię o to pytała Einsteinie ?
-Bo lubi zadawać takie dziwne pytania  ? – próbował się jakoś ratować, ale czuł że tym razem młodszy kangur ma niestety racje.
-Chris my kobiety potrzebujemy czasem takiego zapewnienia, że wciąż się Wam podobamy czy nadal nas kochacie. W takich sytuacjach lepiej jednak powiedzieć coś miłego niż zasugerować, że nie mamy zadawać głupich pytań… Wystarczy, że powiesz jak bardzo ją kochasz i że wciąż jest dla Ciebie piękna, a ciche dni powinny ustąpić – kolejny raz miała racje problemy Holdera okazały się błahe.
-Dzięki kruszyno lecę jakoś udobruchać moją złośnice, bo już mam dość spania na kanapie… Bawcie się dobrze, uprawiajcie dużo seksu i uprawiajcie jeszcze więcej seksu, dopóki jesteście młodzi. Pa gołąbki – zanim którekolwiek z nich zdążyło coś powiedzieć, sygnał wskazywał na to, że brunet się rozłączył.