wtorek, 19 marca 2013


Po tym, czego fani speedwaya dowiedzieli się wczoraj i po tym, co w ogóle dzieje się ostatnio wokoło czarnego sportu naprawdę tracę przyjemność z oczekiwana na upragniony pierwszy mecz, a na dzień dzisiejszy nie mam nawet ochoty iść na prezentacje.
Straciliśmy kolejnego wielkiego, australijskiego zawodnika, który walczył o nasz brąz do ostatnich centymetrów. Jako wierna fanka drużyny z Torunia czuje się rozczarowana tym, co dzieje się w klubie, a przede wszystkim oszukana przez takich ludzi, jak nowy prezes. Nie wiem czy osoby zajmujące wysokie stanowiska w klubie mają nas za kompletnych idiotów, którzy uwierzą w podawany na srebrnej tacy stek bzdur ?  Nie znoszę ludzi, którzy nawet nie potrafią się przyznać do błędu i robią wszystko, byleby tylko się wybielić i zrobić z siebie anioła.
Oprócz wyrażenia w tej krótkiej notce swoich uczuć, chce Was poinformować, że kolejny rozdział jest gotowy do połowy, ale nie wiem kiedy go skończę. W takie dni, jak dziś naprawdę nie mam ochoty, żeby cokolwiek pisać. Postaram się, może coś dodać po GP Auckalnd, które może przywróci mi dobry humor.

Ryan dziękuje Ci za te wszystkie lata, w których dumnie reprezentowałeś Toruń i jego mieszkańców. Za te chwilę radości, pełne żużlowych emocji, za wzruszenia i za walkę do samego końca. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojej rodziny. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś pojawisz się w Toruniu :)




niedziela, 10 marca 2013

Chapter Eighteen



 Powoli, powoli staram się wracać do życia, choć wciąż jeszcze mam masę zajęć. Nawet nie mam kiedy powiadomić o nowościach, a zaległości na innych blogach postaram się nadrobić jutro. Mam nadzieje, że rozdział się spodoba, nie jest może długi, ale cholernie się starałam, żeby w końcu było tak, jak należy.
Pozdrawiam :)


           Była zaskoczona cała sytuacją i tym, że tak łatwo uległa i zgodziła się na spotkanie. Wystarczyła chwile rozmowy z nim, a jej serce waliło jak oszalała, a nogi były jak z waty. Teraz nie miała za dużo czasu na rozmyślanie, bo w dość szybkim tempie musiała spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy by czym prędzej udać się na dworzec. Czekała ją co najmniej 2-3 godzinna podróż do Gdańska, oczekiwanie na lotnisku, a później sam lot do Poole. A to wszystko dla jednego rudowłosego żużlowca, który nie używa zbyt często swojego umysłu.
            Kiedy siedziała już na średniowygodnym fotelu w pociągu postanowiła napisać do Natalii, która pewnie nieźle by się wkurzyła, gdy jutro przyszłaby do jej mieszkania, ale w środku nikogo by nie było. Wolała uniknąć takiej sytuacji, dlatego wystukała krótkiego smsa do przyjaciółki. Resztę podróży postanowiła jakoś przetrwać czytając książkę. Wszystko tylko po to, aby nie myśleć o tym, co ją może czekać. Jak będzie wyglądało ich spotkanie, jak on się zachowa, co jej powie. Wolała odgonić od siebie wszystkie te myśli i z czystym umysłem podejść do tej niecodziennej sytuacji, bo przecież niecodziennie leci się do faceta, który zachował się jak idiota. Niestety próby skupienia się na zdaniach powieści okazały się bezskuteczne. Wciąż czytała tą samą stronę i za każdym razem, w którymś momencie gubiła wątek myśląc o tym, co się wydarzy już za kilka godzin. Gdy w końcu jednak udało jej się przerzucić wzrok na drugą kartkę, jej komórka zaczęła wibrować i nie pozwoliła na dalsze czytanie. Zobaczyła na wyświetlaczu imię „Sealy” i już wiedziała, że machina Holder została uruchomiona. Niemal pewne było to, że Darcy zadzwonił do Chrisa, a ten do swojej ukochanej i ona oczywiście już wie o tym, że Polka jest w drodze do Anglii. Swoją drogą informacje w ich otoczeniu rozchodziły się znacznie lepiej niż w rodzinnej poczcie pantoflowej.
-Cześć Sealy – powiedziała łagodnie udając, że niczego się nie domyśla. Ot tak normalna rozmowa dwóch koleżanek, które od czasu do czasu do siebie dzwonią.
-Hej kochana. Co u ciebie ? Tak dawno ze mną nie gadałaś, stęskniłam się … - Brytyjka albo naprawdę bardzo dobrze grała na zwłokę albo naprawdę nie wiedziała nic o tym, że blondynka jest teraz w drodze na lotnisko.
-Faktycznie ostatnio nie było okazji pogadać, sama wiesz jak było, ale teraz nie jest najgorzej. Wiesz nauka, uczelnia, dom. Rutyna, ale bezpieczna i nieszkodliwa, a co u Ciebie ? – nie musiała ubierać tego w konkretniejsze zdania, by ona ją zrozumiała. Kobiety w przeciwieństwie do facetów mają tą umiejętność czytania między wierszami. 
-Mi rozrywek głownie to Max dostarcza. Nawet nie wiesz, jaki z niego z dnia na dzień robi się urwis. Zastanawiam się po kim on to ma – po tym zdaniu zaczęła się śmiać i nie było możliwości by Polka do niej nie dołączyła doskonale wiedząc kogo młoda mama ma na myśli. –Zresztą musisz nas znów odwiedzić, zobaczysz małego, pogadamy sobie, może napijemy się jakiegoś wina albo wyskoczymy na zakupy. Chris będzie miał okazję by w końcu posiedzieć trochę w domu. To kiedy mogę się Ciebie spodziewać ?  - i teraz była już pewna, że jej pierwsze przeczucie było, jak najbardziej celne. Wybuchnęła głośnym śmiechem nie mogąc się po prostu powstrzymać.
-Sealy mówił Ci ktoś kiedyś, że kiepsko kłamiesz ?  - jakoś udało jej się przemówić mimo wciąż męczącego ją chichotu. Pierwszy raz od jakiegoś czasu, ktoś ją tak bardzo rozbawił.
-Chyba Chris kiedyś, ale naprawdę nie wiem o co Ci chodzi…
-Oj Ty doskonale wiesz o co mi chodzi, co twój ukochany zdążył już skomunikować się z Darcym co ? A Ty postanowiłaś zadzwonić i sprawdzić, czy aby na pewno się nie rozmyśliłam i przylecę – wciąż chciało jej się śmiać, ale tym razem postanowiła zachować powagę.
-Kurczę skąd wiedziałaś ? Czy to było, aż takie oczywiste ? Dobra po, co ja o to pytam. Lepiej powiedź co zamierzasz ?  - tym pytaniem nieco zbiła ją z tropu, studentka nie do końca wiedziała co Brytyjka ma na myśli.
-Jak to co, jadę właśnie na lotnisko, będę tam w nocy, a z samego rana jak Ty jeszcze będziesz smacznie spała wylatuje do Poole. Pewnie się tam spotkamy – westchnęła spokojnie szczerze ciesząc się, że znów zobaczy małego Holdera i jego mamę. Choć może nie miały ze sobą stałego kontaktu, to miały za sobą drugie rozmowy na skype, twitterze i kilkadziesiąt smsów. To sprawiało, że czuły się dla siebie bliskie mimo tych dzielących je kilometrów. Sealy była jedyną osobą poza Natalią, której Dagmara ufała bezgranicznie i była pewna, że może jej powiedzieć naprawdę wszystko. Właściwie podobnie było z Chrisem.
-Ale ja nie o to pytam…Pogodzisz się z nim ? – sama jeszcze nie znała odpowiedzi na to trudne pytanie, choć w myślach zadawała sobie je już od kiedy usłyszała jego głos.
-Nie mam pojęcia, nie mam żadnego planu, nie wiem co się stanie. Po prostu chcę  z nim porozmawiać i wtedy zobaczymy, co z tego wyniknie – nie chciała by to rozum podjął za nią tą najważniejszą  decyzję. Chciała dać szanse intuicji i sercu, które na pewno będą wiedziały co zrobić.
-On Cię kocha, może dziwnie to okazuje, ale wiesz Australijczycy chyba tak mają. Nie dręcz go długo już wystarczająco oberwał i chyba tym razem naprawdę dostał nauczkę. Życzę Wam jak najlepiej i możesz powiedzieć temu rudemu baranowi, że wcale się na niego nie uwzięłam i ma w końcu do nas przyjechać, bo jak nie to ja się u niego zjawie sama, a to już nie będzie takie przyjemne – ton rozmowy znów powrócił na właściwe tory i obie śmiały się z ostatniego zdania wypowiedzianego przez dziewczynę mistrza świata. Pożartowały jeszcze przez kilkanaście dobrych minut obgadując przy tym obu żużlowców. To był zdecydowanie ich ulubiony temat, a przede wszystkim był to temat rzeka, który naprawdę nie miał końca. Po zakończeniu rozmowy okazało się, że do odpowiedniej stacji w Gdańsku pozostały już tylko dwa przystanki, dlatego Polka schowała telefon i książkę. Po dostaniu się na lotnisko czekało ją jedynie długie oczekiwanie na odprawę, co postanowiła wykorzystać podobnie jak pozostali, drzemiąc na walizce i metalowym krzesełku.
            Kiedy się ocknęła wszystko poszło już zadziwiająco szybko. Zanim się obejrzała siedziała już w samolocie, a on już po jakimś czasie znajdował się wysoko w chmurach. Była nie do końca przytomna ze względu na mało wygodne „łóżko”, dlatego lot minął jej niesamowicie szybko. Przed chwilą jeszcze wsiadała do tej wielkiej maszyny, a teraz już z niej wysiadała wędrując do części lotniska przeznaczonej na przyloty. Z małej kieszonki torby wyjęła telefon, gdzie czekała już na nią wiadomość od Darcego. Napisał, żeby przyjechała do niego, bo zaraz wypisują go ze szpitala. Dopiero teraz poczuła, że zaczyna się denerwować. Kiedy zamierzała mu odpisać, minęła zaspanego Holdera, który obudził się natychmiastowo, gdy dziewczyna przeszła dosłownie obok niego, zupełnie go nie zauważając.
-Hej, a Ty to już ludzi nie poznajesz ?  - na początku zignorowała to pytanie sądząc, że nie jest ono skierowane do niej, ale głos wydawał jej się nad wyraz znajomy. Postanowiła delikatnie zerknąć za siebie, aby upewnić się, że nie ma halucynacji.
-No tak. Czemu mnie nie dziwi to, że tu stoisz ?  - spytała udając nieco wkurzoną. Zatrzymała się zakładając ręce i wydymając nieco usta, jak obrażona blondynka.
-I tak wiem, że się na mnie nie gniewasz więc możesz już zdjąć z twarzy tą minę – po jego słowach, na jej ustach pojawił się minimalny uśmiech, który z sekundy na sekundę robił się coraz większy. Chris chyba już po prostu tak miała, że ludzie w jego towarzystwie szczerzyli się, jak głupi. –Tak lepiej, a teraz tulimy, tulimy – zanim się obejrzała to już zniknęła w jego niedźwiedzim uścisku i z boku wyglądało to tak, że gdyby nie nogi studentki, to reszta osób zgromadzonych na lotnisku mogłaby wziąć Australijczyka za niezrównoważonego psychicznie, który przytula powietrze.
-Błagam Cię, bo zaraz mnie udusisz, a chyba chcesz żeby dojechała do Warda co ? – raczej rzadko mówiła o nim używając jego nazwiska, ale teraz było to celowe. Brunet natychmiastowo zwolnił uścisk dając Dagmarze złapać nieco tlenu.
-Oczywiście, że chce nawet przyjechałem po Ciebie, żeby Cię do niego zawieźć. Nie chciałem, żebyś gdzieś zabłądziła po drodze – po jego minie dało się zrozumieć, że po prostu chciał dopilnować aby Polka czasem nie zmieniała zdania i nie uciekła. Kiwając jedynie głową w geście rezygnacji szła spokojnie za żużlowcem, który ciągnął jej niewielką walizkę. Dotarli do samochodu w milczeniu, a blondynka już po chwili pożałowała, że to milczenie nie trwało dłużej. Choć naprawdę uwielbiała Holdera to jednak jego śpiewy z samego rana, nie były czymś o czym marzyła. Wył dosłownie do każdej piosenki i na nic zdały się prośby, groźby, próby wyłączenia radia.
-Biedna ta Sealy – westchnęła cicho przyglądając się z boku przyjacielowi. Równie dobrze mogłaby to powiedzieć głośno, a on by pewnie i tak tego nie usłyszał. Droga do domu, który wynajmował Darcy wydawała się nie mieć końca i dłużyła się niemiłosiernie, po części pewnie dlatego że wlekli się, jak ślimaki. Po tych „śpiewach” rozmowa z rudowłosym wydawała się czymś tak przyjemnym, że wręcz nie mogła się jej doczekać. Kiedy na horyzoncie ujrzała znajome domki odetchnęła z ulgą.
-To jesteśmy na miejscu madame – Chris wydawał się z siebie naprawdę bardzo dumny.
-Dzięki Bogu – Dagmara czym prędzej wysiadła z Audi wdychając świeże powietrze i delektując się błogą ciszą, jaką w tym momencie dawała jej angielska ulica.
-Ależ Wy jesteście zmieni, raz jedno i drugie nie chcę ze sobą gadać, a teraz oboje się do tego palicie, jak nie wiem co. Ja Was nie rozumiem naprawdę – dziewczyna powstrzymywała śmiech, bo czuła że w przeciwnym razie usłyszała by ją cała dzielnica.
-Kochany Ty naprawdę nic nie musisz rozumieć. Dziękuje za podwiezienie, mam nadzieje że w najbliższym czasie nie będę już z tobą podróżować – ciężko było jej zachować powagę, szczególnie  w obliczu zdezorientowanej miny bruneta. –Zmykaj już do rodziny i przekaż Sealy, że naprawdę jej współczuje, domyśli się o co mi chodziło – pomachała mu na pożegnanie i ruszyła w stronę drewnianych drzwi. Niestety cały dobry nastrój i  spokój odeszły nagle w niepamięć. Długo biła się z myślami i próbowałam zastukać do drzwi, ale nie wychodziło jej najlepiej. Jej ręka w końcu sama za nią dokonała tej nie lada sztuki, a dzięki temu już po kilku długich sekundach mogła go zobaczyć.
            Nie przypuszczała, że to będzie aż tak silne przeżycie. Faktycznie nie mieli ze sobą od jakiegoś czasu kontaktu, ale teraz czuła się tak, jakby ich rozłąka trwała co najmniej rok. Miała ogromną ochotę wpaść mu w ramiona, zapomnieć o tej całej idiotycznej sytuacji, a tym ile łez przez niego wylała i po prostu cieszyć się tą chwilą. Obiecała sobie jednak, że nie złamie się od razu choć teraz szczerze wątpiła w to, że długo wytrzyma. Widok tych smutnych, błękitnych oczu wpatrzonych w nią sprawiał, że zapominała o bożym świecie. Po dłużej chwili milczenia i wymieniania się spojrzeniami pełnymi zwątpienia, strachu i smutku Darcy gestem ręki zaprosił dziewczynę do środka, bo wciąż stali w progu. Teraz już wiedział, jak bardzo ją zranił i rozczarował, ale miał ogromną nadzieję, że mimo wszystko da mu jeszcze jedną szansę, ostatnią, której na pewno nie zmarnuje. To był dla obojga bardzo niekomfortowa sytuacja, Australijczyk kompletnie nie wiedział, czy powinien ją teraz przytulić, pocałować, podać rękę, powiedzieć coś. Miał kompletny mętlik w głowię i choć całą noc czekał na to spotkanie teraz nie wiedział, co zrobić. Instynktownie zmniejszył dzieląca ich odległość, a później jego ciało samo zareagowało na jej bliskość, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, schował twarz w zgłębieniu pomiędzy jej uchem i ramieniem. Dzięki temu mógł dokładnie poczuć, jak jej ciało przeszył dreszcz, a gdy jego usta dotknęły skóry jej szyi sam wyczuł skurcze swojego żołądka. Przyjemne ciepło i spokój ogarnęły całe jego ciało, a ta chwila zdecydowanie mogłaby trwać jeszcze długo.
-Jestem takim idiotą – wyszepnął lekko się od niej odsuwając, tak żeby dokładnie widzieć jej twarz. Z jednej strony miał jej tyle do powiedzenia, a drugiej brakowało mu słów. –Wtedy po GP zachowałem się strasznie wiem, cholernie tego żałuje, ale byłem zazdrosny, nadal jestem… Trudno mi się pohamować, jak wypije za dużo, a na drugi dzień byłem zły na siebie, na Ciebie i na wszystko. Czasem jestem taki uparty i nic do mnie nie dociera. Myślałem, że Ty wolisz tamtego gościa, a potem kiedy Chris mi powiedział że wcale tak nie jest, głupio było mi zadzwonić, napisać. Cholernie Cię za to przepraszam. Nie wiem czy jest coś, co mógłbym zrobić żebyś mi wybaczyła, jeżeli tak to uwierz, że zrobiłbym wszystko, żebyś znów była ze mną – jednym tchem powiedział to, co od jakiegoś czasu go męczyło. Przed  Holderem czy Morrisem mógł zgrywać silnego, obojętnego na to wszystko co się stało, ale swojego serce oszukać nie mógł, a tym bardziej stojącej obok dziewczyny, która przez dłuższą chwilę zastanawiała się, co powiedzieć.
-Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że wole kogoś innego co ?  Czy Ty w ogóle masz rozum ? Pewnie nie, bo po tym bandażu wywnioskować idzie, że Ty naprawdę nigdy nie zmądrzejesz. Miałeś nie imprezować, ale widać za tym tęskniłeś bardziej niż za mną – te słowa bolały,  jak żadnej inne.
-Nie mów tak, bo tak wcale nie było – położył dłonie na jej ramiona, aby zmusić ją do tego, żeby patrzyła prosto w jego oczy. Po nich mogła poznać, że mówi prawdę i szczerze żałuje.
-Bądźmy realistami, gdybym ja nie napisała do Ciebie pierwsza to Ty nie zrobiłbyś tego wcale i teraz by mnie tu w ogóle nie było, właściwie to nie wiem po co tu stoję i słucham tym bzdur – wysunęła się z jego uścisku i niepewnie skierowała kroki w stronę wyjścia. Wiedziała, że jeżeli naprawę mu zależy to ją zatrzyma i nie myliła się. Był szybszy od niej i to on pierwszy znalazł się obok drzwi zagradzając jej tym samym drogę.  Widok jej twarzy trochę zbił go z tropu...
 

niedziela, 3 marca 2013

Chapter Seventeen



Po raz kolejny strasznie długo musiałyście czekać na nowość, ale wytłumaczenie mam dosyć dobre. Przede wszystkim musiałam uczyć się do jednej poprawki, później czekało mnie jej napisanie, a jak okazało się, że ją zdałam to przyszedł czas na opicie zakończonej sesji. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie. Niestety dziś mam dla Was bardzo krótko nowość i chyba nie do końca udana, ale mam nadzieje że teraz wena mi powróci i napisze coś naprawdę dobrego. Pozdrawiam :)

 
                Po jej wiadomości sam nie wiedział, co powinien myśleć. Posłuchać rozumu, który często płata mu figle czy serca które cholernie mocno bije na samą myśl, o tej drobnej blondynce. Chris pewnie radziłby mu iść na głosem serca i popukać się mocno w głowę, aby wyzbyć się głupoty. To jednak nie było wcale takie łatwe, bo Darcy należał do tych uparciuchów, którym strasznie trudno przychodzi przyznanie się do błędu. Długo bawił się telefonem, przekręcając go w palcach. Chciał do niej napisać, wiedzieć co teraz robi, czy o nim myśli, jak się czuje. Tylko przed samym sobą mógł się do tego przyznać, do tego że cholernie za nią tęskni. Na głos jeszcze nigdy tego nie wypowiedział. Westchnął głośno biorąc głęboki wdech i po chwili ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Palce same wystukały na dotykowym wyświetlaczu te kilka słów, które chciał jej teraz napisać : „Potrzebuje Cię. Proszę przyleć”. Zaczął się zastanawiać czy, aby na pewno powinien wysyłać tą wiadomość, ale zanim zdążył się rozmyślić, przestraszony nagłymi odwiedzinami wcisnął palcem „Send” i wiadomość poszła w świat, a on nie mógł już jej cofnąć.

-Co jest ?  Ale masz minę – spytał nieco rozbawiony Nick widząc minę swojego przyjaciela. Na jego twarzy malowało się przerażenie i coś jeszcze, coś czego nie potrafił zidentyfikować.

-Przestraszyłeś mnie i wysłałam smsa – mamrotał, a młody Australijczyk poczuł jeszcze większe rozbawienie. Rudowłosy zachowywał się, co najmniej dziwnie.

-A co w tym takiego strasznego ? Przecież, jak  go napisałeś to i tak byś go wysłał – wytłumaczył młodszy siadając na krzesełku przy łóżku żużlowca.     

-Właśnie nie jestem pewny czy chciałem- mruknął denerwując się tym, co teraz. Czy Polka mu odpiszę, czy zadzwoni, czy go zignoruje chcąc o nim zapomnieć, bo przecież po tym wszystkim miała do tego pełne prawo.

-Napisałeś w końcu do tej dziewczyny, do której zdjęcia tak ciągle wzdychasz ? – spytał Nick, ale zaraz spotkał się z rozdrażnionym spojrzeniem przyjaciela. –A co Ty myślałeś, że ja o niej nie wiem ? – Darcy miał już coś mu odpowiedzieć, ale w tym momencie jego telefon zaczął intensywnie wibrować. Z niepokojem spojrzał na wyświetlacz, a którym dostrzegł to najważniejsze imię, nie zignorowała go, co było chyba dobrym znakiem. Nacisnął zieloną słuchawkę i powoli przyłożył telefon do ucha.

-Dagmara – powiedział spokojnie obserwując przy tym siedzącego spokojnie Morrisa, który również nie spuszczał go z oka. Do twarzy przylgnął mu głupkowany uśmiech, którego miał największą ochotę, jak najszybciej się pozbyć.

-Darcy… co Ty do cholery jasnej wyprawiasz – jej głos był nieco drżący, ale poza tym dokładnie taki jak zawsze. Tylko ona potrafiła sprawić mu taką radość wypowiadając tylko jego imię. Nikt nie robił tego, tak jak ona.

-Zależy o co teraz dokładniej pytasz. O to, że leże w szpitalu czy o to, co napisałem – zaczął powoli bać się tego, co może od niej usłyszeć, w końcu powinien przeprosić i błagać o to, żeby mu wybaczyła.

-Sama nie wiem, ale chyba o jedno i drugie. Ale skoro tak dobrze bawisz się w barach to po co Ci jestem potrzebna ja co ? – warknęła i było wiadomo, że jest wkurzona. Chris mówił przecież, że nie najlepiej znosi ich rozstanie, ale nie spodziewał się raczej takiego wybuchu.  Przez dłuższą chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Co mogłoby sprawić, że ona się tu pojawi i znów, będzie mógł ją przytulić i pocałować.

-Bo Cię kocham… jestem mega idiotą, ale twoim idiotą – powiedział to, co kazało mu powiedzieć serce. Nie przejmować się obecnością Nicka, który pewnie teraz miał z niego niezły ubaw. On po prostu musiał to powiedzieć, musiał naprawić swój błąd i zrobić wszystko, aby Dagmara powróciła do jego życia, które bez niej wydawało się puste i szare. Po dość długim milczeniu bał się, że dziewczyna się rozłączyła.

-Daga jesteś tam ?  Wiem, że pewnie nie chcesz teraz oglądać mojej piegowatej gemby, ale proszę przyleć tu. Musimy porozmawiać, wszystko Ci wyjaśnię i jeżeli dalej nie będziesz chciała mnie znać to jakoś to zaakceptuje – po wypowiedzeniu tego zdania spojrzał bezwiednie na swojego przyjaciela, który pokazał mu dwa uniesione w górę kciuki. To dodało mu trochę nadziei, ale wciąż nie słyszał jej odpowiedzi, a to ona musiała podjąć decyzję.

-Jestem… Dobrze jutro u Ciebie będę, napisz mi tylko w jakim szpitalu jesteś albo gdzie mam przyjechać. Do zobaczenia – nie dała mu się pożegnać, podziękować albo powiedzieć cokolwiek, bo po prostu się rozłączyła.

-I co przyleci tu ? – dopytywał milczący dotąd Morris, gdy Darcy siedział z nieodgadnioną miną. Intensywnie się nad czymś zastanawiał.

-Tak, powiedziała że jutro tu będzie – najdziwniejsze było to, że nie wiedział czy teraz się cieszyć czy denerwować. Z jednej strony skakał w duchu z radości, że znów zobaczy jej niebieskie oczy. Z drugiej jednak bał się tego, co może usłyszeć, a już najbardziej tego, że nie da się naprawić tego co zepsuł. Teraz zaczął żałować, że nie posłuchał Holdera wcześniej. Potrzeba było, aż bolesnego uderzenia w głowę, żeby w końcu zdecydować się na pierwszy krok.

-Bosko już nie mogę się doczekać kiedy poznam tą twoją dupeczkę – po raz kolejny tego dnia zgromił Australijczyka wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że jak się nie zamknie to zaraz czymś oberwie.

-Nawet nie myśl o tym, że Ci ją przedstawię.

-Przedstawisz, przedstawisz, bo kto jak nie ja pomoże Ci zorganizować jakiej kwiatki i inne rzeczy, które działają na laski – choć wielu uważało, że Nick nie jest dla niego odpowiednim kompanem to on mimo wszystko zawsze potrafił go rozbawić. Swoimi głupimi opowieściami odwrócił jego uwagę od myśli, które go teraz dręczyły.

                Po wyjściu młodego żużlowca przez dłuższy czas starał się zasnąć, ale bezskutecznie. W jego głowie pojawiały się różne scenariusze jutrzejszego dnia i niestety najwięcej było tych złych. Potrzebował teraz rady kogoś znacznie mądrzejszego od siebie i chyba wiedział do kogo teraz powinien się zwrócić...