sobota, 11 maja 2013

Chapter Twenty-second


Bardzo dziękuje Wam za tyle miłych komentarzy, naprawdę nie spodziewałam się, że komuś może się podobać to co tu piszę. Czasami mam wrażenie, że naprawdę rozdział jest mega nudny, a tu tyle pozytywnych słów, za które jeszcze raz wielkie dzięki.
Rozdział był prawie gotowy przed czwartkiem, ale poniosły mnie Juwenalia, dlatego dziś ledwo żywa postanowiłam dopisać zakończenie by nie nadwyrężać już tak Waszej cierpliwości. Wybiera się ktoś dziś pod scenę ? Pogoda jak na razie nas nie rozpieszcza, ale trochę procentów myślę, że rozgrzeje każdego. Tym którzy idą dobrej zabawy, a innym miłego weekendu :)   

PS. Jeżeli są jakieś literówki to naprawdę mi wybaczcie, ale nie mam już siły tego teraz poprawiać.     
   

                Poranek okazał się dla młodego zawodnika bardzo szczęśliwy, ponieważ blondynka wciąż była obok. Leżała właśnie na jego klatce piersiowej,  równomiernie oddychając. Po ciężkim i długim locie musiała być bardzo zmęczona, bo nie zanosiło się na to, aby miała się szybko obudzić. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej, co jakiś czas całując ją delikatnie w czoło. Teraz już rozumiał, dlaczego w rozmowach z nim była taka uśmiechnięta i zadowolona, wiedziała że już niedługo się spotkają, ale chciała go zaskoczyć i udało się. Kiedy tak się jej przyglądał usłyszał ciche pukanie do drzwi, a później do środka wślizgnęła się mała postać. To była jego mama.
-Kochanie zrobiłam śniadanie, może zejdziesz na dół zjeść z nami ? – spytała szeptem, aby nie zbudzić śpiącej dziewczyny, choć pewnie nawet normalny ton głosu nie podziałałby teraz na Polkę.
-Nie ja tu zostanę – to miejsce wydawało mu się teraz najlepsze i najprzyjemniejsze. Uśmiechał się, jak głupi do blondynki, która przecież wciąż spała i nie nawet nie widziała  jego radości.
-Ale przecież Dagmara Ci nie ucieknie, pewnie jeszcze długo sobie pośpi, bo sam wiesz jak to jest z różnicą czasu, a Ty coś zjeść przecież musisz. Chodź na śniadanie, a potem tutaj wrócisz – nie do końca podobała mu się ta propozycja, ale jego mama nie należała do kobiet, które przyjmują odmowę przynajmniej jeżeli chodziło o męża i synów.
-Swoją drogą to ładna ta moja przyszła synowa – zaśmiała się, kiedy już rudowłosy opuścił swoją sypialnię. Wcześniej jeszcze nigdy nie miała okazji poznać żadnej dziewczyny syna, a nawet nie wiedziała czy jakąś już miał czy też nie. Darcy nie chętnie opowiadał o sprawach sercowych, a obecność w Europie pomagała mu w unikaniu tego tematu. To była pierwsza osoba, o której sam bez żadnego przymusu powiedział rodzinie i nawet chętnie pokazywał im ich wspólne zdjęcia. Czuł po prostu, że swoim szczęściem chcę podzielić się z najbliższymi mu ludźmi.
-Wiem, że ładna, ale lepiej mi powiedź czemu ja w ogóle nie wiedziałem o jej przyjeździe ? Przecież bym coś przygotował, pojechał na lotnisko – zaczął powoli wyliczać różne możliwości.
-Jeżeli byś wiedział to nie byłoby niespodzianki. Poza tym przecież Jj pojechał po Dagmarę i jej mamę, także nie musisz się martwić. Przecież nie dałabym jej błądzić po nocy – dyskutując dotarli do jadalni, gdzie czekali już pozostali członkowie rodziny.
-Mama Dagi też tu jest ? Kurde czyli Wy wszyscy o tym wiedzieliście, co ? Dlatego wczoraj Jj się tak głupio ze mnie nabijał ? – w odpowiedzi otrzymał szerokie uśmiechy swoich najbliższych. –Jesteście walnięci, ale Was kocham. Teraz to ja mogę zacząć funkcjonować – ze spokojem i zadowoleniem wyciągnął rękę po tosty i zaczął pałaszować z apetytem śniadanie. Podczas posiłku nie zabrakło oczywiście rozmów i  opowieści o szczegółach pomysłu Michelle. Darcy był wesoły i ożywiony, pierwszy raz od powrotu do domu zjadł porządne śniadanie i nawet nie przeszkadzały mu żarty i kąśliwe uwagi brata. Zupełnie nie zwracając na niego uwagi odłożył swój talerz i na odchodne przytulił mamę dziękując jej tym gestem, za to co dla niego zrobiła. Sam wrócił do swojego pokoju, gdzie wciąż leżała Polka. Zmieniła tylko nieco swoja pozycję, jakby jej ciało instynktownie czuło, że jego nie ma obok. Z szerokim uśmiechem wrócił do łóżka, szybko układając się obok blondynki. Trochę niechętnie uchyliła jedną powiekę, by później otworzyć obie.
-Darcy. Mój rudy, kochany kangur – przeciągnęła się, kończąc na mocnym uścisku, którym pokazała jak bardzo go kocha.
-Wszystko się zgadza, ale Ty jeszcze powinnaś spać. Jest jeszcze wcześnie, a Ty masz co odsypiać kruszyno – pocałował ją w nos, który właśnie marszczyła słysząc, jak mówi jej co powinna zrobić.  Chyba nikt nie lubi, jak ktoś mówi co powinniśmy  a czego nie, ale w tym przypadku chyba można było to jakoś znieść.
-Zgoda, ale jeżeli zostaniesz tu ze mną, bo jak uciekasz z łóżka to nie mogę spać – już zdążył stęsknić się za tym uśmiechem, dla którego był w stanie zrobić naprawdę wiele.    
-Ale ja nie mam zamiaru się stąd ruszać, tu mi dobrze i widoki całkiem fajne – za ostatnią część zdania został lekko trącony w żebra, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Dość szybko oboje udali się do krainy Morfeusza.

            Późnym wieczorem przyszedł czas, aby zjeść pierwszą całkowicie wspólną kolację. Darcy nieco denerwował się przed poznaniem mamy Dagmary, co ona przyjęła z wielkim rozbawieniem. Chłopak chodził po swojej sypialni i zastanawiał się, co powinien założyć, żeby zrobić dobre wrażanie. Kiedy chwycił za jedną z nielicznych w swojej szafie koszul, blondynka nie wytrzymała wybuchając głośnym śmiechem.
-Ja Cię proszę my zjemy tylko normalną, zwykłą kolację w domu, nie zauważyłam żebyś w domu chodził w koszulach. Załóż ten biały T-Shirt i gotowe – nie sądziła, że chłopak aż tak się przejmie poznaniem jej rodzicielki.
-Przestań się śmiać, sama wiesz jaką mam opinie, nie chce żeby twoja mama też tak o mnie myślała – pożalił się siadając obok studentki na łóżku.
-Nie masz się czego bać, bo moja mama zawsze powtarzała mi, że nie ocenia się nigdy książki po okładce i ani ja tego nie robię, ani ona. Po prostu bądź sobą, a uwierz mi że nie da się Ciebie nie lubić – aby dodać mu otuchy objęła go delikatnie ramieniem i musnęła wargami rozgrzany policzek.
-Rozumiem, że jestem fajną okładką i książką ? – poruszył zabawnie brwiami powracając do swojego wcześniejszego, wyśmienitego nastroju.
-Bardzo fajną, a teraz ruszaj swoje zgrabne pośladki, bo jestem już głodna – zadowolony usłyszanym komplementem od razu podniósł się z łóżka i trzymając się za ręce zeszli do jadalni, gdzie czekali już wszyscy. Darcy od razu przywitał się z mamą Dagi i reszta jego obaw odleciała gdzieś daleko. Było zupełnie tak, jak mówiła dziewczyna. Jej rodzicielka była jeszcze dość młodą i sympatyczną kobietą, która bardzo ciepło go powitała i wydawała się nawet bardzo zadowolona faktem, że to właśnie on jest wybrankiem jej córki. Później okazało się, że na temat jego dyscypliny sportu wie całkiem sporo i z ogromną radością przyjęła zaproszenie na GP Nowej Zelandii, które miało odbyć się w marcu. Atmosfera przy stole była naprawdę dobra, nie brakowało żartów i opowiadania zabawnych anegdot. 
            Następnego dnia, kiedy Dagmara niż nieco oswoiła się ze zmienna strefą czasową Darcy postanowił pokazać jej okolicę i miejsce,  w którym się wychował. Zaraz po śniadaniu ubrani w letnie ciuchy cieszyli się piękną pogodą spacerując przy tym po okolicy.
-Fajnie tutaj i tak ciepło. Czemu w Polsce nie może być teraz taka pogoda ? – mruknęła nakładając okulary przeciwsłoneczne na nos, bo inaczej nie była w stanie dostrzec jego twarzy.
-Jakby była to nawet nie chciałoby Ci się lecieć taki kawał drogi, żeby być tutaj – mówiąc to spoglądał przed siebie i wydawał się bardzo poważny. Tak jakby w sekundę jego humor uległ diametralnej zmianie.     
-Czy Ty zwariowałeś ? Przecież ja nie przyleciałam tu dla pogody, tylko dla Ciebie idioto ! A jeżeli Ty myślisz, że … - nie było jej dane zakończenie tego zdanie. Żużlowiec skutecznie zamknął jej usta czułym pocałunkiem. 
-Chciałem to tylko usłyszeć – zaśmiał się głośno unosząc dziewczynę w górę, tak że jej nogi nie miały możliwości dotykania powierzchni. Potem obrócił ją kilka razy dookoła własnej osi, wciąż nie stawiając jej na chodniku.
-Wariat z Ciebie wiesz – właśnie za jego szaleństwem najbardziej tęskniła. Choć nie zawsze jego dziwne pomysły kończą się dobrze to właśnie one sprawiają, że jest sobą. Jeżeli ich nie miewa to należy dopiero zacząć się bać.
-Ten typ tak ma. Tak w ogóle to idziemy dziś na imprezę, bo Morra zdążył już wszystkim powiedzieć, że przyjechałaś i wszyscy chcą Cię poznać – zdziwiła się nieco, ale w takim miejscu naprawdę miało się ochotę na to, aby wylegiwać się na plaży za dnia, a wieczorami szaleć w klubach. Była tu chwilę, a już powoli zaczynała rozumieć mentalność Australijczyków, która czasami wydaje się nam tak odległa od polskiej.
-Powiedź mi tylko skąd Nick wie, że tu jestem ? Przecież wiedzieli o tym tylko twoi rodzice, Jj, moja mama i ja ? Nawet Chrisowi nic nie powiedziałam, jak ostatnio do mnie dzwonił – czasami zastanawiała się, jak to się dzieje, że przepływ informacji pomiędzy Australijczykami jest tak szybki. Naprawdę wystarczy, że tylko jeden z nich o czymś się dowie, a potem cała reszta jest już doskonale poinformowana.
-Zadzwonił wczoraj do mnie, jak spałaś i próbował wyciągnąć, więc musiałem mu powiedzieć, a swoją drogą to Chris i Sealy też już wiedzą, zapraszają nas do Sydney – widząc zaszokowaną minę swojej dziewczyny nie mógł pohamować śmiechu.
-Ja czasami Was naprawdę nie ogarniam. Ale skoro dziś czas na imprezę to później musimy iść na zakupy, pomożesz mi wybrać jakąś sukienkę – rudowłosy zgodził się na to trochę niechętnie, ale ostatecznie przekonał go argument o możliwości pomocy w przymierzalni przy zakładaniu sukienek.
            Po spacerze, zwiedzaniu, zakupach i zjedzeniu posiłku na mieście wrócili do domu kangura, gdzie ich mamy zawzięcie plotkowały. Zadziwiające było to, jak szybko obie panie się dogadały i zaaferowane rozmową nawet nie zauważyły ich obecności w salonie. Dopiero kiedy oboje usiedli na przeciwległej kanapie kobiety zorientowały się, że mają towarzystwo.
-I jak Ci się u nas podoba ? – spytała pani Ward spoglądając z uśmiechem na dziewczynę swojego syna.
-Jest fenomenalnie, zazdroszczę tej pogody. W dodatku tu naprawdę nie da się nudzić – polka wydawała się naprawę podekscytowana i zachwycona miejscem. Później musiała obu paniom pokazać, co kupiła na dzisiejsze wyjście, a Darcy dumnie podkreślił, że to on wybierał sukienkę dla blondynki. Musiał trochę namęczyć się, aby przekonać ją do swojego wyboru, ale w końcu uległa. Jej propozycję były znacznie skromniejsze i odsłaniały mniej ciała, ale na wszystkie rudowłosy kręcił nosem.
-Jak mam się zrobić na bóstwo to zmykam na górę, a Ciebie zostawiam w dobrych rękach – zanim się obejrzał dziewczyna już wbiegała po schodach do jego sypialni. Jemu pozostało posiedzieć na dole i przyłączyć się do rozmowy. Po godzinie sam również postanowił wziąć prysznic, a ze swojego pokoju wziął jedynie ciuchy na zmianę, bo nie chciał przeszkadzać dziewczynie, która w samym ręczniku krzątała się po pomieszczeniu doprowadzając go tym samym do palpitacji serca. Kiedy sam już był gotowy wrócił do salonu, gdzie wciąż siedziała jego mama i mama Dagmary tym razem jednak popijać wino i oglądając jakiś film.
-Po twojej minie widzę, że nie lubisz się rozstawać na dłużej z Dagmarą, ale spokojnie na pewno zaraz będzie gotowa – Michelle była rozbawiona zachowaniem swojego syna, a on spiorunował ją swoim wzrokiem.  –Nie patrz tak na mnie przecież mówi prawdę.
-Mamoo – mruknął zrezygnowany po raz kolejny spoglądając na zegarek. Na szczęście po kilku minutach usłyszał stukot obcasów, a później na schodach pojawiła się sama Polka. Czerwona i dość krótka sukienka świetnie leżała na jej ciele, podkreślając atuty jej figury, a kolor świetnie pasował do jej cery. Australijczyk był dumy ze swojego wyboru, choć już lekko zaczynał go żałować. Już chciał powiedzieć jej jakiś komplement, ale mamy go wyprzedziły wychwalając urodę blondynki, której twarz po chwili przybrała odcień bardzo zbliżony do koloru sukienki. Wyciągnął ją szybko z domu, aby w końcu przez chwilę znów nacieszyć się nią w samotności.
-Wyglądasz niesamowicie i coś czuje, że przez cały wieczór będę musiał pilnować, aby nikt mi Cię nie poderwał – w końcu mogli być tak normalną parą, jak każda inna. Przez chwilę zapomnieć o tym, że Darcy jest żużlowcem i że w Toruniu na pewno już ktoś prosiłby go o zdjęcie czy autograf.
-Nikt nie ma u mnie szans, ja kocham tylko takiego jednego pana w białej koszuli, który właśnie stoi obok. Cholernie podobasz mi się w takiej oficjalniejszej wersji wiesz ? – zawiesiła mu dłonie na kark i przysunęła swoją twarz do jego twarzy. Dzięki dość wysokim szpilkom stykała się z nim nosem spoglądając w jego oczy.
-Nie prowokuj mnie, już wystarczająco dziś podniosłaś mi ciśnienie, a jeszcze chwila, a nie dotrzemy do klubu – przysunął się jeszcze bliżej do dziewczyny, zamykając jej talie w swoich dłoniach. Jego wargi zaczęły zachłannie zwiedzać jej odsłoniętą szyje i pewnie jego poczynania stałyby się jeszcze bardziej odważne, gdyby nie samochód, który zatrzymał się tuż obok nich.
-Wiedziałem, że tak będzie dlatego po Was przyjechałem gołąbeczki – z auta nagle wyskoczył uśmiechnięty od ucha do ucha Nick.  –No już wskakujcie i jedziemy na imprezę – teraz nie mieli już wyjścia, jak wsiąść do taksówki i pojechać z nim do klubu. 

17 komentarzy:

  1. o jeny Boski Boski Boski <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiem co napisać na temat tergo rozdziału. Więc użyję tylko jednego słowa- MIODZIO! :D Czekam na kolejny i http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ oraz http://just-one-step-closer.blogspot.com/ zapraszam na nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz sie w ogóle na nauce nie bede mogła skupić xd
    Boski ! *o*
    jak najszybciej next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ! *.*
    czekam na nastepny ;) !

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny! świetnie piszesz! mam nadzieję, ze nie będziemy musieli długo czekać na nowy rozdział :) a w międzyczasie zapraszam do mnie na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tylko tyle - ja chce już nastepny rozdział!!! :D imprezka zapowiada sie obiecująco :D Ach ta Australia....marzenie :)Nie wiem co mogę więcej napisać oprócz tego, że rozdział jest wspaniały :) jak zawsze zresztą :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Na prawdę! Magia! Musisz pisać dla nas częściej.. Jednak mam przeczucie, że coś się wydarzy nie po myśli Australijczyka... trzymam kciuki! Moje marzenie to słoneczna Australia chociaż na tydzień! Ba jakby się dało to i dzień mi starczy! ha! Czekam oczywiście na następny bo cholernie się go nie mogę doczekać! Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam cię!! Piszesz poprostu magicznie !! Czekam na kolejny rozdzial i zapraszam do mnie !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakończenie rozdziału po prostu epickie! ;d. Świetny rozdział, czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. A! Szybko Nowy! <3 Kocham! Kocham! Kocham! I to by było na tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytając Twoje opowiadanie mam takie myśli: też tak chcę pisać; to jest piękne; chyba zakończę sama pisać, bo tak będzie lepiej; Dagmara mistrz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuj, a Cię znajdę i się z Tobą policzę ! :P

      Usuń
    2. Halo! Właśnie przeczytałam wszystko od nowa po raz trzeci, ja tutaj usycham z powodu braku nowości! ;(

      Usuń
  12. Czytanie tego bloga to sama przyjemność :)
    Darcy jaki kochaniutki chłopczyk :D Aż ciężko to przełożyć na realia ale kto wie jaki jest naprawdę? ;)
    Czekam na sprawozdanie z tej imprezy :D
    Pozdrawiam i zapraszam
    http://zuzlowe-oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na nowość! :)
    http://love-speedway-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. ojj teraz to już z niecierpliwieni czekamy na kolejny rozdział:P
    :)

    OdpowiedzUsuń