środa, 1 maja 2013

Chapter Twenty-One




Nowość miała być już dawno, ale z przyczyn nie do końca zależnych ode mnie nie miałam możliwości by cokolwiek napisać. Wiem, że niektórzy się już niecierpliwili i pozostaje mi jedynie przeprosić, bo za wiele nie mogę zdradzić. Nie jestem tak do końca zadowolona z tego rozdziału, ale chciałam już coś dla Was wstawić. Mam nadzieje, że możliwe błędy, literówki mi jakoś wybaczycie.
Życzę Wam udanej majówki, a przyszłym maturzystką połamanych długopisów :) 
 

Dni mijały bardzo wolno i dla drobnej blondynki każdy kolejny był wyzwaniem. Cały czas chodziła niewyspana po nocnym sms'owaniu z Australijczykiem. Powoli ta różnica czasu zaczynała ją wykańczać. Jednak kiedy miała do wyboru sen lub rozmowa czy wymiana wiadomości z piegusem to zdecydowanie wybierała tą drugą opcję. Tylko w taki sposób wiedzieli, co dzieje się w ich życiu. Darcy dużo opowiadał jej o tym, co słychać w słonecznej Australii, ale nie widziała już w nim tego entuzjazmu, co zawsze. Wiedziała, że tęskni tak samo mocno, jak i ona.  Teraz rozumiała, że naprawdę nie łatwo być partnerką sportowca. Długie rozłąki po części wzmacniają uczucie, ale mogą też je wypalić. Na szczęście w jej przypadku nic nie wskazywało na to, bo cokolwiek miało się zmienić względem jej uczuć do żużlowca.
Był dość wczesny ranek, kiedy Dagmara szykowała się na zajęcia. Pakowała potrzebne materiały do torby, by później w spokoju zjeść pierwszy posiłek. Gdy właśnie pałaszowała bułkę i popijała poranną kawę to rozdzwoniła się jej komórka, która leżała jeszcze w łóżku, pod ciepłą kołdrą. Niechętnie udała się po telefon, ale kiedy zobaczyła że połączenie jest zagraniczne bardzo szybko odebrała. 
-Halo – zaczęła lekko zdezorientowana czekając na to, co ją zaraz czeka. Przez głowę przeszła jej myśl, że Darcy znów wykręcił jakiś numer i pewnie uszkodził sobie jakąś część ciała, to byłoby do niego bardzo podobne.
-Dzień dobry, bo w Polsce chyba właśnie macie poranek prawda  ? – usłyszała damski głos, dlatego jej zdziwienie robiło się coraz bardziej większe. Nawet nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie, ponieważ kobieta kontynuowała. –Jestem mamą Darcego i mam nadzieje, że dobrze się dodzwoniłam. Dagmara prawda ? – jej imię wypowiedziała nieco niewyraźnie, ale blondynka przywykła już do australijskiego akcentu, który często nie radzi sobie z polskimi imionami.
-Dzień dobry, tak to ja. Czy coś się stało ? – jeżeli dzwoniła do niej jego mama to coś na pewno się wydarzyło. Od razu jej serce przyspieszyło i zaczęło mocniej bić.
-Nie skarbie skąd, Darcy jeszcze nic nie stworzył – zaśmiała się doskonale rozumiejąc, co dziewczyna miała na myśli. W końcu ona najlepiej znała swojego syna.   –Ja dzwonię w innej sprawię właściwie z zaproszeniem. Wiem, że studiujesz ale na studiach macie chyba jakąś przerwę świąteczną prawda ?
-Owszem mamy ok. 2 tygodni – wciąż była w lekkim szoku.
-To świetnie. Mam propozycję nie do odrzucenia ! Ponieważ nie mogę już patrzeć, jak mój syn wałęsa się po domu z tą swoją zbolałą miną postanowiłam zrobić mu wyjątkowy prezent świąteczny i mam nadzieje, że mi w tym pomożesz. Nic nie ucieszy go tak bardzo, jak twoja obecność, dlatego mam nadzieje że przyjmiesz moje zaproszenie na święta ? – jej szczęka znalazła się prawie na podłodze. Nie spodziewała się takiej propozycji o tak wczesnej porze. Czuła jakby to był jakiś bardzo przyjemny sen, bo myśl o tym że mogłaby zobaczyć rudowłosego była bardzo, ale to bardzo przyjemna.
-Bardzo bym chciała, ale nie wiem czy dam radę. Moja mama miała wrócić na święta do kraju i obiecałam jej, że spędzimy w końcu czas razem.
-Kochanie żaden problem zapraszam również i twoją mamę, miejsca tu nie zabraknie, a im  więcej osób na świętach tym lepiej – po kolejnych sekundach rozmowy naprawdę nie mogła odmówić. Pani Ward nie miała zresztą nawet zamiaru przyjąć jakiejkolwiek odmowy.
-Bardzo się cieszę, że już niedługo Cię poznam. Darcy tyle o Tobie opowiada. Mam nadzieje, że nie wygadasz się przed nim i damy radę jakoś utrzymać nasz plan w tajemnicy ?
-Będę milczeć, jak grób. Mam nadzieje, że mówi same dobre rzeczy, bo jak nie to policzę się z nim w tej Australii – po rudowłosym można było się naprawdę wiele spodziewać. Poza tym nie należał do osób, z których informacje wyciąga się za pomocą tortur. Wystarczyło jednie zaoferować coś dobrego do jedzenia i właściwie można było dowiedzieć się naprawdę wszystkiego. To samo dotyczyło jego klubowego bliźniaka, który na widok bliźniaka był wstanie wyjawić nawet najskrytszą tajemnicę.  
-On Cię wychwala pod niebiosa, a to mu się raczej nie zdarza, dlatego czym prędzej skontaktuj się z mamą i daj mi znać, a zabukuje Wam bilety – po wymianie jeszcze kilku zdań zakończyły rozmowę, a studentka wróciła do jedzenia śniadania. Nie przypuszczała, że jeden mały telefon może sprawić jej tyle radości. Ze względu na to, że naprawdę dawno nie widziała swojej rodzicielki, sama nie wpadła na pomysł wyjazdu do Australii. Właściwie to nawet nie powiedziała jej, że ma kogoś, a tym kimś jest zawodnik miejscowej drużyny. Teraz pozostawało jej tylko przekazać to jakoś mamie i namówić na wyjazd na dość odległy kontynent. Postanowiła jednak, że zrobi to na spokojnie, kiedy wróci z zajęć.
                Czekała kiedy wykłady i ćwiczenia w końcu się zakończą, a ona będzie mogła wrócić do domu. Wcześniej jeszcze napisała do rodzicielki wiadomość, aby ta była gotowa na rozmowę z nią na Skypie. Kiedy tylko wychodziła z wykładu czuła się tak podekscytowana, jakby właśnie czekała ją pierwsza randka. Z jednej strony już stęskniła się za rozmowami z mamą, która ze względu na to że wychowała ją samotnie, była jej bardzo bliska. Z drugiej też nie mogła się doczekać kiedy opowie jej o Darcym, o tym że się zakochała i chcę odwiedzić go w Australii, a przede wszystkim chcę żeby ona poleciała tam z nią. Zanim jeszcze włączyła komputer przygotowała sobie kubek gorącej czekolady, która miała jej osłodzić rozmowę, gdyby coś poszło nie po jej myśli. W końcu nie wiedziała, jaka będzie reakcja jej mamy, która kompletnie nie wiedziała, co tak naprawdę działo się w życiu jej córki. Oczywiście ten epizod związany z rozstaniem i kłótnią Polka zamierzała pominąć.
                Początek ich rozmowy był bardzo standardowy. Obie panie opowiadały o tym, co działo się ostatnio, jak się czują i obie ekscytowały się na zbliżające się spotkanie. Daga kompletnie nie wiedziała, jak powinna zacząć opowieść o rudowłosym żużlowcu, ale mama ją nieco wyręczyła.
-Skarbie, a Ty się lepiej przyznaj kim jest ten szczęściarz, który tak zawrócił ci w głowie co ? – kompletnie nie spodziewała się takiego pytania, bo przecież nigdy nie powiedziała, że kogoś poznała.
-Skąd wniosek, że jest ktoś taki ?  - była ciekawa, co może zaraz usłyszeć.
-Masz uśmiech od ucha do ucha, błyszczą Ci oczy i czuje, że chcesz mi coś powiedzieć. Poza tym urodziłam Cię i wiem takie rzeczy. To jak kim jest ten chłopak ? 
-Cóż jakby to powiedzieć. To sportowiec, a dokładniej żużlowiec więc pewnie nie będziesz mieć trudności, żeby domyśleć się o kim mówię. Jest w moim wieku, z Australii i może nie ma nieskazitelnej reputacji, ale wcale nie jest taki, jak w tych wszystkich poza stadionowych opowieściach – zakończyła na jednym tchu. Teraz pozostało jej poczekać, na to co powie mama. Ona jako rodowita torunianka i wierna fanka czarnego sportu wiedziała wiele o tej dyscyplinie, ale również o jej zawodnikach. Tym samym Dagmara miała pewność, że doniesienia o rzekomym gwałcie, zakrapianych imprezach i innych wybrykach nie były jej obce.
-Moja córka i Darcy Ward ? – spytała z uśmiechem, co blondynka przyjęła jako dobry znak i nieco się rozluźniła. –Nie sądziłam kochanie, że on jest w twoim typie, ale miłość nas czasem zaskakuje. Pewnie teraz czekasz na to co, ja o tym sądzę ? – w odpowiedzi otrzymała potwierdzające kiwnięcie głową. –Kochanie jeżeli Ty  jesteś szczęśliwa to i ja jestem. I sama wiesz, że nigdy nie oceniam ludzi po pozorach, czy po tym co mówią o nich inni i starałam się Ciebie nauczyć  tego samego. Chętnie kiedyś poznam tego niepokornego Australijczyka – zaśmiała się na końcu, teraz już całkowicie rozluźniając atmosferę.
-Właściwie mamuś to nawet będziesz miała taką okazję. Musisz się tylko na coś zgodzić, mam nadzieje, że swojej jedynej córce nie odmówisz – i to był dobry wstęp do wytłumaczenia całej sytuacji, co studentka zresztą zaraz zrobiła. Bardzo chciała, aby podróż do Australii się udała. Nie liczyło się nic poza tym, że będzie mogła zobaczyć swojego rudzielca i spędzi z nim trochę czasu.
-Jeżeli powiem nie to złamie Ci serce prawda ? – spytała jej mama po chwili ciszy, jaką córka dała jej na zastanowienie. W końcu decyzja o tej dalekiej wycieczce wcale nie jest łatwa.
-Oj złamiesz – potwierdziła robiąc przy tym minę kotka ze Shreka, która miała oczywiście wpłynąć pozytywnie na odpowiedz.
-Czyli nie mogę odmówić. Poza tym perspektywa spędzenia świat Bożego Narodzenia w słońcu brzmi interesująco nie uważasz ? – to oznaczało tylko jedno, a radość blondynki nie miała końca. Niewiele brakowało by wycałowała monitor swojego laptopa, ale w ostatniej chwili jakoś się opamiętała. Jeszcze tego samego dnia, zaraz po zakończonej rozmowie wysłała wiadomość do pani Ward. Ona dosłownie po kilku minutach poinformowała o tym, że zajmie się wszelkimi formalnościami i zabukuje dwa bilety.
            Każdego dnia skreślała dni w kalendarzu, czekając na dzień wyjazdu. Postanowiła odpuścić kilka dni zajęć, bo sama podróż miała być bardzo długa. Najpierw musiała dojechać do Gdańska, stamtąd samolotem do Londynu, a tam razem z mamą miały mieć już bezpośredni lot do Australii. Obie panie więc miały przed sobą dwa loty. Mimo tak ciężko zapowiadającego się początku Dagmara chodziła z uśmiechem od  ucha do ucha i musiała nawet się trochę powstrzymać w rozmowach z Darcym, który zaczął się lekko niepokoić tak dobrym humorem swojej dziewczyny. Wszystko starała się usprawiedliwić zbliżającym się spotkaniem z mamą, a chłopak nie miał innego wyboru, jak jej zaufać. Nawet nie wiedział jak ogromna niespodzianka niedługo go czeka. Blondynka miała już nawet naszykowaną walizkę z ciuchami, do której pozostało włożyć kilka drobiazgów. Była już całkowicie gotowa na spotkanie z kangurem.
            Dzień przed wyjazdem czekała ją rozmowa na Skypie z piegusem. Próbowała  się jakoś od niej wykręcić, bo po nocnych rozmowach dzień spędzony w samolocie nie zapowiadał się najlepiej, ale nie miała żadnego dobrego argumentu, by jakoś się od tego wymigać. Wytrwała jakoś do nocy, by na ekranie zobaczyć jego lekko uśmiechniętą twarz.   
-Dobrze Cię widzieć mała. Stęskniłem się już za Tobą i to bardzo. Nawet tego marudnego Chrisa mi brak – on rozpoczął pierwszy.
-Powiem Ci, że też tęsknie za mistrzem i jego rodzinka, ale za Tobą troszeczkę bardziej. Ale chyba powinniśmy się cieszyć, że mamy internet i mamy, jak ze sobą rozmawiać – ze wszelkich sił musiała walczyć, aby nie powiedzieć mu o tym, że już niedługo będą mieli okazję nie tylko komunikować się za pośrednictwem komputera, ale będą mogli również się przytulić, pocałować.
-Tylko trochę ? Spodziewałem się czegoś więcej. Najgorsze jest to, że mam dla Ciebie genialny prezent, na święta, a nawet nie mam Ci go jak dać. Obawiam się, że gdybym go wysłał to albo nie doszedł by wcale albo nie w jednym kawałku – miała ochotę objąć go już teraz, ale  niestety nie było to jeszcze możliwe.
-Ja też mam już coś dla Ciebie. Może lepiej pogadajmy o czymś przyjemnym, a nie tu się smucimy na odległość – za każdym razem musiała  jakoś rozweselać ich rozmowę, bo toruński zawodnik zupełnie nie radził sobie z ich rozłąką. Do tej pory nie widywali się tylko wtedy kiedy on miał spotkania w Anglii czy w Szwecji, a teraz tak nagle się to zmieniło.
-Jeśli nie ma Cię obok to nic już nie jest przyjemne wiesz ? Kurde coś Ty ze mną kobieto zrobiła, jeszcze trochę a zacznę pisać wiersze i zamienię się w romantyka – zareagowała na jego zdanie głośnym śmiechem, zupełnie nie zważając na późną porę.
-Kochanie wątpię, aby groził Ci romantyzm także możesz być spokojny – ich dalsza konwersacja polegała na żartach, przekomarzaniu się, starali się zachować pozory normalności, tak jakby teraz siedzieli obok siebie, a nie każde przed swoim laptopem, tyle tysięcy kilometrów od siebie. To ułatwiało zaakceptowanie aktualnego stanu rzeczy.
            Tak jak przewidziała rano była kompletnie nieprzytomna, bo prawie w ogóle nie spała. Dzielnie jednak przetrwała transport pociągiem na gdańskie lotnisko. Tam na szczęście nie musiała długo czekać, przeszła szybką odprawę i po ok. 2 godzinach była już w stolicy Wielkiej Brytanii. Dziesięć minut później już tonęła w uścisku mamy, a jej radość znów nie miała końca. Obie tak dawno się nie widziały, że aż trudno było im uwierzyć w to, że to wszystko dzieje się naprawdę. Szybko jednak musiały przejść kolejną odprawę i już w samolocie miały naprawdę dużo czasu, aby nadrobić wszelkie zaległości. Opowiadały sobie o wszystkim, aż obie zasnęły na niezbyt wygodnych siedzeniach. Po przebudzeniu miały przed sobą jeszcze kilka godzin lotu, ale ze względu na tak długa rozłąkę czas płynął im naprawdę bardzo szybko i przyjemnie. Właściwie to nawet nie spostrzegły kiedy te wszystkie godziny minęły i zanim się obejrzały samolot już lądował.
-Córciu, a Ty wiesz gdzie mamy teraz się udać ? – spytała ją mama, kiedy już przemierzały hol prowadzący do hali przylotów.
-Ja nie wiem, ale Jj powinien już na nas czekać i on ma nas zawieźć na miejsce – powiedziała spokojnie, ale w środku wszystkie jej wnętrzności już od dobrych kilkunastu minut tańczyły makarenę. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak szybko się poruszała i że mama nie mogła nad nią nadążyć. Zatrzymała się dopiero w hali, wzrokiem szukając brata Warda, który miał na nie czekać. Właściwie nie wiedziała dokładnie, jak on wygląda ale oboje przejrzeli swoje zdjęcia żeby wiedzieć, czego mniej więcej mają się spodziewać.
-Cześć szwagierko – usłyszała rozbawiony głos w lewym uchu i po chwili spojrzała na tamtą stronę. Stał przed nią wysoki mężczyzna, który na pewno nie był łudząco podobny do zawodnika toruńskiej ekipy. Dziewczyna jednak dostrzegła kilka małych podobieństw, które jednak potwierdzały, że to musi być brat rudowłosego.
-Na zdjęciach wyglądasz na nieco wyższą, a tu takie maleństwo. No choć przytulić się do szwagra – zanim się obejrzała to tonęła już w jego niedźwiedzim uścisku.
-Ty za to wydawałeś się nieco niższy, a tu taka niespodzianka. Możesz mnie już postawić, bo na dziś mam już dość powietrznych podróży – zaproponowała, bo jej nogi niestety nie czuły stabilnego podłoża.
-No tak trochę z tej Polski do nas macie. Na pocieszeniem mogę powiedzieć, że teraz jeszcze półtorej godzinki spędzimy w aucie. A pani pewnie jest mamą Dagmary – dopiero po chwili do dwójki dołączyła kobieta, której w końcu udało się dogonić córkę. –Wyglądacie bardziej jak siostry – dodał po chwili namysłu Australijczyk, na co obie odpowiedziały śmiechem.
-Jj my może już lepiej jedźmy co ? – nie chciała go popędzać, ale będąc już na tym samym kontynencie nie chciała tracić cennego czasu. Na szczęście brat Darcego zareagował na tą niecierpliwość śmiechem i pomógł obu paniom z bagażami. Tym sposobem dotarli do samochodu, w którym przyszło im spędzić najbliższy czas. Nie obyło się bez żartów, bo to chyba cecha charakterystyczna każdego mieszkańca antypodów.  
-Darky dozna niezłego szoku, jak Cię zobaczy, ale może końcu zacznie się zachowywać jak człowiek – przyznał z rozbawieniem starszy z Wardów. Widząc spojrzenie Polki roześmiał się jeszcze głośniej.  –Nie patrz tak na mnie to nie ja się zakochałem i ciągle wałęsam po domu mówiąc, jak to bardzo tęsknie i chce już początek sezonu w Polsce, bo to oznacza spotkanie z ukochaną – nawet mama Dagmary nie mogła już powstrzymać śmiechu choć do tej pory, jakoś udawało się jej zachować powagę.
-Byś się tak nie nabijał z brata – samej już też chciało jej się śmiać.
-Ależ młodszy brat to najlepszy materiał do żartów, ale na razie dam mu spokój. Niech się trochę nacieszy chłopak – przez resztę czasu zdążył opowiedzieć kilka śmiesznych historii z dzieciństwa. Może wyglądem nie byli tak bardzo do siebie podobni, ale charakter i zachowanie bardzo ich łączyły.
Do rodzinnego domu państwa Wardów dotarli po ponad godzinnej jeździe samochodem. W słonecznej Australii aktualnie był środek nocy, co jeszcze bardziej potęgowało zmęczenie. Jednak jak się okazało na Polki czekało miłe powitanie kolacją i kubkiem ciepłej, słodkiej czekolady. Po tak wyczerpującym dniu i jedzeniu nie najlepszej jakości było to miłe zakończenie. Przywitała ich zarówno mama Darcego, jak i jego tata. Tylko on nieświadomy, co tak właściwie się dzieje spał smacznie na górze, w swoim pokoju.  Mama Dagmary od razu złapała wspólny język z rodzicami żużlowca, ona zaś pochłonięta była rozmową z Jj.
-Synku zaprowadź Dagmarę do pokoju Darcego, bo przypuszczam że pewnie tam będziesz chciała spać, a ja pokaże zaraz pokój twojej mamie – z entuzjazmem pożegnała się z domownikami i ruszyła za Australijczykiem na górę. Czuła narastające emocję, a kiedy znalazła się już w pokoju i zobaczyła rudą czuprynę zatopioną pod kołdrą miała ochotę rozpłakać się, ze szczęścia. Przez dobrą chwilę delektowała się tym widokiem by po chwili przysiąść na jego łóżku i zatopić dłonie w jego włosach. On tylko niespokojnie się poruszył i instynktownie przysunął się do dziewczyny. Nie chciała go budzić, ale nie mogła już dłużej wytrzymać. Znała go na tyle dobrze by wiedzieć, co zadziała skutecznie, a nie drastycznie.  Wargami dotknęła delikatnie jego czoła i jeszcze raz przeczesała palcami pukle rudych włosów. Kangur uchylił minimalne powieki i obdarzył szerokim uśmiechem by po chwili ponownie położyć głowę na poduszkę. Dopiero po minucie ponownie otworzył oczy, aby upewnić się czy to, co zobaczył nie było tylko pięknym snem. Jednak obok wciąż siedziała blondynka, która przyglądała mu się z rozbawieniem.
-Cholera już naprawdę ze mną źle – westchnął chyba traktując swoją pobudkę, jak halucynację, przyjemne, ale jednak halucynacje.
-Myślę, że chyba aż tak źle to nie jest – chłopak jeszcze raz spojrzał na dziewczynę z szeroko otwartymi oczami, a potem dotknął wskazującym palcem jej ramienia. Spowodowało to jej głośny śmiech.
-Jestem prawdziwa, ale jak masz wątpliwości to mogę Cię uszczypnąć – zaproponowała i obserwowała, jak ten szybko wyskakuje z łóżka potykając się o swoje porozrzucane ciuchy.
-Daga ja naprawdę nie mam halucynacji, to mi się nie śni i Ty naprawdę tu jesteś – wciąż był w szoku, ale kiedy Polka sprawnie zeskoczyła z łóżka i zawiesiła mu dłonie na kark miał już pewność, że to nie sen. Podtrzymując jej podbródek łapczywie odnalazł jej wargi, by przez długi czas delektować się ich smakiem.
-Szczęśliwy ? – spytała kiedy już miała możliwość złapania oddechu.
-Jeżeli rano okaże się, że to naprawdę nie był sen to będę mega szczęśliwy – studentka postanowiła go uszczypnąć, żeby już teraz miał taką pewność.


  
  

13 komentarzy:

  1. O ja , o ja booooski cudeńko <3 czekam na nowy *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski *.* Cudny *.* itd. :D
    I jak ja mam tu zasnąć xd
    Jak najszybciej nowy ; )
    WENY !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudoooo !!! *.* tylko tyle jestem w stanie napisać :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny! cholera jasna! Jak Ty możesz nie być zadowolona z tego rozdziału?! Jest świetny! Mam nadzieję, że mamuśki szybko odnajdą wspólny język! Ciekawie się robi! Nie mogę się doczekać następnego! Mam nadzieję, że dodasz coś nowego szybko!! Czeeeekam! Świetny! cholernie mi się podoba!:D
    pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu bossskii!!Brak słów by go lepiej opisac !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak słodko :D Też chce takie prezenty hehe Rozmażyłam się teraz... słoneczna Australia, a u mnie 8 stopni o.0 gdzie ja mieszkam?!? na biegunie polarnym? hahaha Gratuluje i czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. *_* - tyle o tym rozdziale :D. A tak na serio to jak tu się słodko zrobiło *.*. Genialne, genialne! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Po długich mękach, jękach i stękach zapraszam na nowość na: http://lie-is-my-life.blogspot.com/ ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że mama Warda wpadła na taki pomysł, dzięki niej Darcy spędzie niesamowicie te święta...i jak słodko się zrobiło, gdy nie dowierzał, że w jego pokoju naprawdę znajduje się Dagmara...

    PS: zapraszam na nowość na www.speedway-and-dreams.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. zakończenie rozdziału jest genialne, zostawiłaś nas przy takiej sytuacji, że nie wybaczę Ci jeśli okres oczekiwania na kolejny rozdział będzie tak długi jak tym razem...
    cudownie się czyta to co piszesz, dziękuję Ci za te miłe chwile które spędzam nad Twoim opowiadaniem:)
    pozdrawiam Cię serdecznie
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  11. O i już lubię mamę Darka ;) Genialnie że wpadła na taki pomysł :) Chciałabym zobaczyć minę Warda jak Dagmara pojawiła się w jego pokoju :) Nie każ nam długo czekać na nowość i http://just-one-step-closer.blogspot.com/ oraz http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ zapraszam na nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Boski! Co ja mam w ogóle pisać?! <3 Zajebisty! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg, dziewczyno jestes genialna! ;* strasznie dziekuje Ci za to opwiadanie, jest cudowne. Doswiadczylam wielu emocji czytajac je a czyta sie je wspaniale. Pragne wiecej i wiecej! Kazdy rozdzial niesamowity! <3 turbo twins, torun... piszesz o tym co uwielbiam. Twoje opwiadanie jest wielka inspiracja i lekartwem naa smutki. ;** Dziekuje Ci! <3

    OdpowiedzUsuń