sobota, 29 grudnia 2012

Chapter Twelve



Trochę kazałam Wam czekać na nowy odcinek, ale w święta, jak w w święta czas spędzałam z rodziną, trochę w swoim mieście, ale też trochę poza nim. Później ogarnął mnie szał promocji, choć szkoda że nie są one takie, jak w Londynie ! A teraz wracam już z kolejnym rozdziałem. Nie wiem czemu w wordzie każdy mój rozdział ma minimum 4-5 stron, a tu wydaje się taki krótki... Nie będę już z tego powodu narzekać, a zachęcam do czytania i komentowania, a dodatkowo już zdradzę Wam, że w 13 się zadzieje. 
Pozdrawiam i jeszcze raz Szcśliwego 2013 roku Wam życzę :)


            Po jego słowach spojrzała na drugą stronę prezentu. Zaniemówiła widząc tam słowa, które chyba każde dziewczyna chciałaby usłyszeć od mężczyzny, na którym jej zależy. Sama nie mogła się nadziwić temu, jak w jej życiu pozmieniało się odkąd poznała tego szalonego, rudowłosego Australijczyka. Zawsze marzyła o tym, że kiedyś zakocha się w kimś tak, że będzie brakować jej tchu, że gdy on będzie obok poczuje te dreszcze i przyjemne mrowienie, a każdy jego pocałunek będzie zawsze rozkoszą, jakiej nikt inny jej nie da. Później pomyślała, że to chyba tylko wymysł filmów i literatury, bo przy swoim poprzednim chłopaku owszem czuła się dobrze, ale nie było żadnego trzęsienia ziemi, ani motyli w brzuchu. Myślała, że po prostu tak być powinno. Teraz Darcy przywrócił jej w wiarę w to, że każdy ma kogoś takiego przeznaczonego tylko dla siebie, tylko przy nim poczuje to czego nie potrafi nawet opisać słowami, ale nie ma gwarancji, że go spotka. Jej się właśnie udało.
-Ty tak na serio ? – spytała nawiązując do napisu, który cały czas bacznie obserwowała.
-Całkowicie. Zakochałem się w Tobie po uszy i podoba mi się ten stan – uśmiechnął się do niej szczerze, pochylając się jednocześnie tak, że jego twarz znalazła się na równi z jej.
-A ja w Tobie mój rudzielcu – oboje nie byli zwolennikami ckliwych wyznań, ale czasami dobrze jest powiedzieć drugiej osobie, co się do niej czuje. Ważne jest również to, aby to uczucie pielęgnować, nie zapominać o nim dbać o nie, bo z czasem może przerodzić się w miłość na całe życie.

            Lipiec dobiegł końca, a to oznaczało że zbliża się kolejny miesiąc wakacji. Dla każdego studenta to nawet jeszcze nie półmetek, więc Dagmara miała dużo czasu na cieszenie się wolnością od nauki. Postanowiła, go jakoś produktywnie wykorzystać i udało jej znaleźć pracę. Miała przez dwa najbliższe miesiąc zastąpić chorą koleżankę, która nie chciała stracić posady i tak dwie pieczenie, zostały upieczone na jednym ogniu. Ona mogła trochę zarobić i odciążyć mamę, a znajoma spokojnie powrócić do pełni sił. Jej zajęcie było całkiem przyjemne, bo która dziewczyna kochająca zakupy nie chciałaby pracować w sklepie z ciuchami, jednej ze swoich ulubionych sieciówek ? Cała ekipa była mniej więcej w jej wieku, dlatego bardzo szybko się zaaklimatyzowała i została ciepło przyjęta. Swoją zmianę dzieliła z jeszcze jedną dziewczyną Mają i chłopakiem Dawidem. Czas w pracy leciał jej naprawdę szybko, bo w wakacje nie było zbyt dużego ruchu, a ona większość czasu spędzała na żartach. Przychodziły oczywiście momenty, gdy trzeba było ciężko pracować, ale Daga nigdy pracy się nie bała i radziła sobie całkiem nieźle. Grafik udało jej się zorganizować tak, aby w niedziele mieć czas na mecz i piątek bądź sobotę dla Darcego. On też nie miał dla niej wiele czasu, bo taki był jego zawód, dlatego postanowiła to dobrze wykorzystać.
Było piątkowe popołudnie, które blondynka spędzała właśnie w pracy. Podśpiewywała wesoło piosenkę, która właśnie leciała w radio.
-Proszę Cię Daga, chociaż Ty nie dręcz mnie tą piosenką – widząc minę koleżanki zaśmiała się głośno i postanowiła tylko sobie nucić. Tanecznym krokiem postanowiła od razu poprawić kilka rzeczy, które były dość niechlujnie złożone, pewnie przez klientów, którzy chcieli się dokładniej przyjrzeć ciuchom.
-Zobacz bracie, jak niektórzy mają dobrze – usłyszała dobrze sobie znany głos i szybko odwróciła się w stronę, z której dobiegał.
-Darky, Chris jak miło Was widzieć – rzuciła się na obu jednego obejmując prawą ręką, a drugiego lewą.
-Takie powitania to ja lubię nasza kruszynko – Holder z ogromnym uśmiechem rozczochrał jej blond włosy, które przez niego znajdowały się w kompletnym nieładzie.
-Moja kruszynko chyba chciałeś powiedzieć – warknął młodszy z Australijczyków, przyciągając studentkę do siebie i składając na jej ustach delikatny pocałunek.
-Jak miło na Was patrzeć. Momencik muszę to uwiecznić i podzielić się tą chwilą z moimi fanami – zarówno Dagmara, jak i Darcy nie chwalili się swoim związkiem na żadnym portalu społecznościowym, bo chcieli uniknąć zbędnych pytań i przecież, ważne dla nich osoby o tym wiedziały. Chris miał jednak zupełnie inny plan. Udało mu się niestety dla niego, uchwycić tylko czuprynę blondynki schowaną w ramiona żużlowca, ale i tak postanowił poszczycić się swoim dziełem na twitterze.
-Daga jak możesz ? Chciałem przekazać światu dobrą nowinę z twoją twarzą, ale trudno przekaże ją bez niej. Niech wszyscy wiedzą, że nasz niegrzeczny imprezowicz w końcu się ustatkował i bierze przykład z mądrego przyjaciela – na końcu wskazał palcem na siebie, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że para się z niego nabija. On był w swoim świecie, w którym aktualnie był tylko jego telefon, jego konto i oczywiście on. Polka w niezwykle dobrym humorze przedstawiła szalonych bliźniaków swoim kolegom z pracy i niestety musiała wrócić do swoich obowiązków, bo w sklepie pojawili się klienci. Zdążyła tylko pomachać do żużlowców, którzy zniknęli za szklaną szybą.
-Laska Ty się nie chwalisz, że masz takiego chłopaka no wiesz ? Takie ciacho ! W tym naszym składzie, to jest jeszcze jakiś wolny przystojniak ? Może znajdzie się ktoś dla mnie ? – studentka postanowiła zignorować to pytanie, jedynie kwitując je śmiechem.

            Dni mijały, dzień za dniem, a pomiędzy Dagmarą, a dwójką znajomych z pracy nawiązała się naprawdę fajna więź. Z początku blondynka nie chciała się tak przywiązywać do tych ludzi, bo doskonale wiedziała, że jest tam tylko w ramach zastępstwa. Jednak wspólnie spędzone godziny sprawiły, że naprawdę ich polubiła. W tygodniu często spotykali się w wolnych chwilach i spędzali miło czas na wygłupach, rozmowach. Dzięki temu pracowało się jej jeszcze lepiej, bo nie od dziś wiadomo, że dobra atmosfera jest naprawdę ważna, gdy ludzie dobrze się ze sobą dogadują wszystko idzie sprawniej i szybciej. W ich przypadku właśnie tak było. Majka była tą, do której zawsze mogła się zwrócić z jakimś babskim problemem. Rozmowy o modzie i facetach były jej specjalnością. Trochę zastępowała jej teraz Natalię, która na cały sierpień wyjechała zagranicę do taty. Dawid zaś był doskonałym kompanem do rozmów o sporcie, bo jak to na prawdziwego mężczyznę przystało interesował się wieloma jego dziedzinami. W gorącym okresie, w którym Polska żyła jeszcze czerwcem i Euro 2012, często wspominali swoje ulubione mecze i poszczególne akcje. Tak mijały im często puste godziny w pracy, kiedy nie było żadnego ruchu w sklepie.
-Było już tak pięknie, ale czas rozwiesić ciuchy na promocję – westchnęła zrezygnowana Majka, niezadowolona z tego, że musi odłożyć kubek, w którym jeszcze przed chwilą była pyszna, ciepła kawa.
-Wiesz co to oznacza ? – chłopak wydawał się równie niepocieszony tym faktem.
-Koniec obijania moi drodzy, promocje równa się klienci - Dagmara wydawała się nie podzielać stanu swoich kolegów wciąż pałając entuzjazmem. Rozdawała swój uśmiech na prawo i lewo, zarażając nim innych.
-Patrzcie, jaki pracuś się nam tu nagle znalazł – Dawid śmiejąc się popchnął koleżankę na jeden z manekinów, który niemalże wywrócił się razem z nią.
-Co ta miłość robi z człowiekiem – do wygłupów przyłączyła się również brunetka, z rozbawieniem obserwując, jak blondynka próbuje się wydostać z objęć, czarnego manekina.
-Daga Ty lepiej uważaj, bo wiesz co mówią rude to fałszywe – studentka otrzepała niewidzialny kurz ze swoich szortów i założyła ręce na biodra, posyłając brunetowi groźne spojrzenie.
-Jestem człowiekiem, który dąży do zdobywania wiedzy i nie kieruje się w życiu zaściankowymi stereotypami, ale widzę że niektórzy są zamknięci na świat, a ich wiedza opiera się o jakieś stare bajki i wymysły – sprytnie zbliżyła się do kolegi i tym razem to on wylądował na wieszakach, zrzucając nawet kilka z nich. Obie panie skwitowały pozycje Dawida głośnym śmiechem i ruszyły do magazynu, po ciuchy, które miały znaleźć się w sklepie.

            Po tygodniu spędzonym w pracy nadeszła w końcu niedziela, co oznaczało że może zobaczyć swojego chłopaka i choć trochę się nim nacieszyć. Tym razem Unibax jechał na wyjeździe i był to dla drużyny naprawdę ważny mecz. Dagmara już z samego rana wsiadła w pociąg, aby jak najszybciej zobaczyć się z Darcym. Po dość uciążliwej i niewygodnej podróży jej wszystkie cierpienia zostały wynagrodzone. Wystarczył jej ten uśmiech, który zawsze powodował u niej podobną reakcję, później poczuła jego mocny uścisk, a po kilka sekundach gorące usta, które zachłannie odnalazł jej wargi.
-Ludzie patrzą – zdołała tylko tyle wydusić w przerwie pomiędzy jego pocałunkami, które z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej namiętne. Trudno było się jej utrzymać na nogach, ale silne dłonie nie pozwalały jej upaść.
-A niech patrzą i podziwiają, jaki ze mnie szczęściarz – miał już powrócić, do swojej poprzedniej czynności, ale Polka jakoś wyswobodziła się z jego objęć i podbiegła do Chrisa, który pojawił się nagle na horyzoncie. Zadziwiające było to, jak Dagmara i Holder świetnie się rozumieli i lubili, choć przy tym uwielbiali sobie dogryzać i nawet czasami się trochę sprzeczać.
-Darcy nie napastuj biedaczki na środku holu, jak już jesteś taki niewyżyty to zaproś kruszynę do pokoju – powiedział z uśmiechem, dumny ze swojego pomysłu. Niestety blondynka nie podzielała jego zadowolenia wolną ręką zdzielając go po głowie.
-Obaj jesteście siebie warci – przyznała, a widząc niezadowoloną minę żużlowca z Sydney postanowiła kontynuować. –Już zapomniałeś, jak tydzień temu chodziłeś i mówiłeś, że Ci się chce, a jak wrócisz do domu to tak zmęczysz Sealy, że nie będzie miała siły wstać ? Ja jej czasami naprawdę szczerze współczuje – tym razem to na jej twarzy można było dostrzec satysfakcję. Ward objął swoją dziewczynę ramieniem kiwając przy tym głową, na potwierdzenie jej słów.
-Nie gadam z Wami. Zrobiłaś mu z mózgu owsiankę i przestał wspierać przyjaciela. You’re very very bad woman ! – teatralnie zarzucił włosami, kręcąc jednocześnie nosem. Tak właśnie wyglądały ich rozmowy i choć pewnie wielu powiedziałoby, że po prostu są niedojrzałymi dzieciakami to przecież tak nie było. Australijczycy zarazili Polkę swoim podejściem i wspólnie tak radzili sobie ze stresem i w swoim towarzystwie zapominali o wszystkim, co złe i nieprzyjemne. To był swego rodzaju mechanizm obronny, niezwykle skuteczny.
-I tak Cię kocham Chrispy – uśmiechnęła się szeroko, co po chwili zostało odwzajemnione.
-Tulimy, tulimy – usłyszała tylko zanim znalazła się w silnym uścisku Holdera, w którym całkowicie zniknęła i nie było jej widać.
-Czy Wy się czasami nie zapominacie ? To moja dziewczyna brachu więc rączki przy sobie – rudowłosy wydawał się lekko wkurzony, ale oboje doskonale wiedzieli, że udaje. Znali go na tyle, by wiedzieć że nie gniewa się za ich żarty.
-Ale moja szwagierka więc sam rozumiesz bracie – w dobrych nastrojach udali się do pokoju hotelowego, który zajmowali obaj Australijczycy.
            Dla drużyny z Torunia był to naprawdę ważny mecz, decydujący o tym czy jest jeszcze jakaś realna szansa na to, aby dostać się do tej upragnionej pierwszej czwórki. Czwórki, która przechodzi dalej i walczyć będzie, o to co najważniejsze, o medale i tytuł Mistrza Polski. Oni nie mogli tego meczu przegrać, to po prostu nie wchodziło w grę. Presja była duża, ale istotne było to która z drużyn sobie lepiej z nią poradzi Lotos Wybrzeże Gdańsk czy Unibax Toruń. Pogoda była wręcz idealna dla kibiców, bo promienie słońca zachęcały do oglądania ciekawego widowiska, ale niestety niewiele fanów czarnego sportu przybyło na gdański stadion.
            Pierwszy bieg spotkania zapowiadał się dobrze dla drużyny przyjezdnej, która może nie ma najlepszych polskich juniorów, ale para Pulczyński – Przedpełski wydawała się silniejsza od pary gospodarzy.  To co rozegrało się po podniesieniu taśmy nie było jednak tak pozytywne, bo zawodnik ekipy aniołów spowodował wypadek, za co został wykluczony. Na osamotnionym Emilu spoczywało trudne zadania pokonania dwóch zawodników, którzy jednak tor znają znacznie lepiej od niego. Gdy trójka żużlowców ponownie znalazła się na starcie, tym razem jeden z gdańszczan, a dokładniej Krystian Pieszczek nie wytrzymał presji i dotknął taśmy, za co został wykluczony. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której tylko dwóch juniorów pokonało cztery kółka pierwszego wyścigu, który zakończył się wynikiem 2:3 dla gości.  Na torze szybko pojawili się kolejni czterej zawodnicy, szykując się do drugiego biegu. Główna rywalizacja wydawała się wręcz pewna pomiędzy kapitanem aniołów Ryanem i Nickim. Ich pierwszy start okazał się nierówny, dlatego został powtórzony w pełnej obsadzie. Ku uciesze toruńskich kibiców Sullivan dobrze wyszedł spod taśmy, ale później niestety dał się ominąć Pedersenowi, który wyszedł na prowadzenie. Następnie popełnił błąd, który kosztował go utratę drugiej pozycji i dzięki temu to gospodarze modli się cieszyć wynikiem 5:1. Oznaczało to, że po dwóch odsłonach to gdańszczanie obejmują prowadzenie, jednak to było zdecydowanie za wcześnie, aby popadać w zachwyt lub się poddawać. Już w trzecim biegu za sprawą Miedzińskiego i dobrze znającego tor Warda jednopunktowa przewaga powróciła do grodu Kopernika. Zapowiadał się wyrównany mecz, choć drużyna z Gdańska początkowo była uważana za silnego rywala. Na swoim torze jednak miała dużą przewagę i nie zamierzała jej zaprzepaścić. Już w kolejnym wyścigu zwycięstwo zapewniła im doskonała postawa Jonassona, którego występ w dzisiejszym meczy przecież nie był wcale taki pewny. Teraz jeden punkt przewagi znajdował się po stronie drużyny znad morza. Kolejne trzy wyścigi zakończyły się wynikiem remisowym, ale nie zabrakło w nich walki i emocji. Dla podopiecznych Mirka Kowalika to było „być, albo nie być”, które musiało zakończyć się ich wygraną.  W kolejnej ósmej odsłonie cenne punkt dorzucił kapitan zespołu i Emil doprowadzając do ogólnego wyniku 23:24. Wszystko cały czas kręciło się wokół tego jednego punktu, który jednak w tej sytuacji miał ogromne znacznie, a kolejne trzy wyścigi niczego nie wyjaśniały kończąc się remisami. Zostały ostatnie cztery decydujące biegi, które miały udzielić odpowiedzi na to najważniejsze dla kibiców z Torunia i Gdańska, pytanie. Gdy ani dwunasty, ani trzynasty bieg nie zmienił przewagi ani w jedną, ani w drugą stronę kibice czuli narastające emocje. Żałować mogli Ci, którzy nie zjawili się dziś na meczu tracąc naprawdę ciekawe widowisko, w którym nie brakowało walki. Wszystko musiały wyjaśnić biegi nominowane, w których ekipę aniołów reprezentowali kolejno : Darcy – Adrian , Ryan – Chris. Zawodów do końca nie mógł odjechać niestety Jonasson, który poczuł się gorzej i musiał zostać zastąpiony przez kolegów z drużyny. Kiedy taśma ruszyła w górę po raz przedostatni to goście wyszli z niej najlepiej, pewnie dowożąc czteropunktową przewagę. Ward popisał się znajomością toru, na którym rekord okrążenia należał właśnie do niego. Ze swojej postawy mógł być zadowolony, bo zdobył dziesięć cennych oczek. Ostatni bieg pozostawał już tylko czystą formalnością, bo nawet wynik 5:1 dla gospodarzy nie dawałby im wygranej. Musiałoby się raczej zdarzyć coś zupełnie nieoczekiwanego, ale na to chyba już nikt nie liczył. Ostatecznie wyścig piętnasty zakończył się rezultatem 4:2, co w efekcie dawało trzypunktową wygraną aniołów 43:46.
            Mecz nie zakończył się dużą przewagą krzyżaków, ale ona i tak była z nich dumna. Przede wszystkim cieszył ją dobry występ rudowłosego kangura, a także jego najlepszego przyjaciela, który zdobył o dwa oczka więcej. Z radości wskoczyła na plecy młodszego z bliźniaków, gdy tylko odnalazła go w parku maszyn.
-Dałeś dziś czadu kochanie – krzyknęła mu do ucha, po czym musnęła delikatnie jego policzek pokryty piegami. Trochę go wystraszyła, ale  na szczęście nie zrzucił jej w geście samoobrony.
-Dzięki. Zawsze, jak jesteś obok to dodajesz mi sił i motywacji. Mam dla kogo przywozić kolejne punkty i z kim się z nich ciszyć – blondynka zeskoczyła z jego pleców stając tym razem na stabilnym podłożu. Czasami to, jak bardzo dobrze czuła się przy nim wydawało się wręcz nierealne. Bo w końcu, co on zawodnik z dobrej drużyny, z tysiącami fanek mógł widzieć w niej, w zwykłej toruńskiej studentce ?  Chyba nigdy nie pozna odpowiedzi, na to nurtujące ją pytanie.
-Nie zapominaj, że anioły mają dużo kibiców i masz dla kogo jeździć – poprawiła go układając swoje dłonie na jego klubowym kevlarze. Według niej to właśnie w nim wyglądał najlepiej, choć jego odsłona w eleganckiej koszuli robiła temu sportowemu look’owi sporą konkurencję.
-Ale to dla Ciebie chce wypaść, jak najlepiej – już miał się nad nią pochylić, by złożyć na jej ustach pocałunek, ale nie było mu to dane. Nie wiadomo skąd pojawił się Holder obejmując swoimi rękoma stojącą parę.
-Jak ja Was uwielbiam moje gołąbeczki – zaśmiał się z miny przyjaciela, którą chętnie pozbawił by Chrisa życia, a już na pewno pozbył by się go w tej chwili, z pola swojego widzenia.

niedziela, 23 grudnia 2012

Chapter Eleven



Przepraszam za tak długą nieobecność, ale to był naprawdę ciężki tydzień. Znalazłam w końcu chwilę, żeby coś napisać i ten świąteczny okres sprawił, że wyszło mi tak trochę romantycznie.
 Przed świętami już pewnie nic się nie pojawi więc życzę wszystkim  :
Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, niesamowitego zakończenia roku 2012 i szalonego wejścia w  ten 2013 rok :)  


                Od wydarzeń, które sprawiły że teraz są parą stali się wręcz nie rozłączni. Oboje uśmiechali się znacznie częściej niż zazwyczaj, każdą wolną od speedwaya chwilę spędzali razem i wyglądało na to, że w końcu trafił swój na swego.  Ona wprowadziła do jego życia trochę spokoju i stabilności, a on do jej dla odmiany szaleństwa i radości. Po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. W ich przypadku dokładnie tak było. Obojgu podobały się te cechy, których w sobie nie potrafili odnaleźć. Dagmara niesamowicie podziwiała ten australijski luz i beztroskę, której nigdy nie doświadczyła. Ona raczej była typem, który zawsze się czegoś boi  i o coś martwi. Wardowi imponowało to, jak inteligentną i bystrą ma dziewczynę, która mimo posiadanej wiedzy, nigdy nie dawała komuś odczuć, że jest w czymś lepsza. Z racji tego, że Darcy od najmłodszych lat skupił się na tym, co potrafił najlepiej, z nauką nigdy nie było mu po drodze. Dodatkowo przy tym była jeszcze piękna, co sprawiało że dla niego była dziewczyną idealną. Zawsze śmiał się z Chrisa, gdy ten z maślanym wzrokiem  spoglądał na swoją wybrankę, a jeszcze większy ubaw miał, gdy Holder z rozmarzeniem o niej opowiadał. Potem trochę zaczął mu tego zazdrościć, ale pewny był że jemu nigdy tak nie odbije  na punkcie,  żadnej ale to żadnej dziewczyny. Teraz jednak  wiedział, że człowiek nie ma na to żadnego wpływu, bo gdy poznasz kogoś na kogo widok miękną Ci kolana, robisz rzeczy, o których wcześniej byś się nawet nie podejrzewał. Wczoraj właśnie zrobił coś takiego. Przed poznaniem Polki mógłby się zakładać o duże kwoty o to, że dla nikogo nie będzie chciał zrobić romantycznej kolacji. Przede wszystkim, dlatego że on z romantyzmem nie miał kompletnie nic wspólnego. Postanowił jednak, że musi w jakiś sposób pokazać dziewczynie, jak bardzo mu na niej zależy. Jak to miał w zwyczaju, gdy tylko pojawiał się jakiś problem telefonował do przyjaciela. Chris, jako obeznany w temacie, młody tata rzucił od razu hasłem „romantyczna kolacja”. Tylko zapomniał dokładnie mu wytłumaczyć, co to znaczy.  

                Był piątkowy poranek, który dla niego rozpoczął się jak zawsze doskonale, bo obok leżała blondynka wtulona w ramię. Wciąż smacznie spała, co postanowił wykorzystać na wdrożenie w życie swojego planu, na miły wieczór. Sięgnął po swój telefon skrobiąc smsa do Natalii, z prośbą o wyciągnięcie z domu Dagmary na całe popołudnie. Wytłumaczył jej, co zamierza zrobić, bo bez tego wiedział, że nie ma co liczyć na jej pomoc. Od razu się zgodziła więc tylko pozostawało mu czekać, aż studentka się obudzi. Po 20 minutach postanowił jej trochę pomóc, bo nie zanosiło się na to, aby sama zamierzała to zrobić. Łaskotki były sprawdzonym sposobem i działały niemalże natychmiastowo.
-Darcy… ale Ty jesteś nieczuły. Nawet się wyspać nie dasz… - mruknęła próbując przewrócić się na drugi bok i dalej kontynuować przyjemny sen. Żużlowiec nie miał zamiaru jej na to pozwolić, przygniatając ją swoim ciężarem, uniemożliwił jej przy tym zmianę pozycji. Już miała coś powiedzieć, prawdopodobnie złożyć kolejny protest, ale on zamknął jej usta pocałunkiem. Dopiero po dobrej minucie mogła ponownie coś powiedzieć.
-Od kiedy jesteśmy razem to masz skuteczną metodę na zamknięcie mi ust. Muszę coś z tym zrobić, bo za chętnie to wykorzystujesz - zarzuciła mu dłonie na szyje. 
-Jeżeli chcesz też możesz ją stosować, ja nie mam nic przeciwko - po raz kolejny chciał odnaleźć jej wargi, ale przeszkodziła mu w tym dzwoniąca komórka. Dagmara wyciągnęła rękę po swojego iphona, przykładając go do ucha.  Wiedział, kto do niej telefonował i choć nie rozumiał polskiego to tym razem mu to kompletnie nie przeszkadzało. Zazwyczaj nie lubił, gdy jego dziewczyna rozmawia z kimś, a on nawet nie nie miał pojęcia o czym. 
-Koniec czułości kochanie, trzeba zjeść śniadanie, a potem spadam, bo Natalia mnie pilnie potrzebuje. Narzeka, że spędzam z nią za mało czasu więc nie mogłam odmówić  - udawał, że zasmucił go fakt iż zostanie sam, ale tak naprawdę tylko na to czekał. Aby przyspieszyć całą sprawę, pomógł w przygotowaniu pierwszego posiłku, tak żeby Polka mogła szybciej wyjść. On potrzebował naprawdę dużo czasu na zrealizowanie swojego planu.
            Gdy studentka opuściła mieszkanie on mógł zacząć od przygotowania listy zakupów. Do tego jednak najpierw trzeba było wiedzieć, co się ma zamiar ugotować, a on nie wiedział. Odpalił leżącego na biurku, w sypialni laptopa i to w internecie postanowił poszukać jakiegoś dość prostego przepisu, którym i tak uda mu się zaskoczyć. Zapiekanka makaronowa wydawała się w sytuacji jego umiejętności kulinarnych, a raczej ich braku najbardziej odpowiednia. Wybrał tą z nich, która wydawał mu się najlepsza i spisał wszystkie potrzebny składniki. Dla upewnienia się, że nie wpadnie na dziewczyny napisał jeszcze wiadomość do Natalii, z pytaniem gdzie są. Kiedy tylko otrzymał odpowiedz wybrał się do tego w sklepu, w którym na pewno ich nie będzie. Tam miał zamiar kupić wszystko, co było mu na ten wieczór potrzebne. 
            Przechodził kolejne stoiska z produktami, co rusz wkładając coś do koszyka. Nawet nie dostrzegł ciekawskich spojrzeń mieszkańców Torunia, którzy z całą pewnością poznali swojego zawodnika. Dopiero, kiedy dwie dziewczyny poprosiły go o autograf zorientował się, że inni też przyglądają mu się z zainteresowaniem. Musiał jeszcze zrobić sobie kilka zdjęć z fanami zanim ponownie wrócił do spaceru po sklepie. Oprócz produktów, które miały mu się przydać w wykonaniu kolacji, zakupił jeszcze dwie butelki wina, świeczki i obrus, bo nie wiedział gdzie Dagmara może trzymać swoje. W drodze powrotnej zahaczył jeszcze o kwiaciarnie, kupując dla niej dwa tuziny czerwonych róż i jeden mniejszy bukiet różnych kwiatów. Gdyby teraz zobaczył go Chris śmiałby się chyba z niego jeszcze bardziej, niż to on kiedyś czynił względem niego. Pewnie dodałby jeszcze coś w stylu „uczeń przerósł mistrza”, upamiętniając to wszystko zdjęciem, które później z premedytacją wstawiłby na swojego twittera. Dlatego wcale się nie zdziwił, gdy ledwo co zdążył wrócić do domu, zostawiając zakupy w kuchni i wkładając kwiaty do wazonu, gdy rozdzwonił się tym razem jego telefon. Nawet nie musiał spoglądać na wyświetlacz, aby wiedzieć kto chce z nim teraz pogadać.
-I jak tam Romeo idą przygotowania do romantycznego wieczorku ? Zaopatrzyłeś się już w gumki, czy zamierzasz dziś postarać się o kumpla dla Maxa ? – zatrzymał się w miejscu i nawet jego, człowieka którego naprawdę trudno zaszokować jakimś głupim tekstem zdecydowanie zaskoczyło to, co usłyszał. Nie zdążył jednak zareagować, bo ktoś wyrwał Holderowi telefon z ręki.
-Darcy nie słuchaj tego wariata, bo gada głupoty od samego rana. Zamiast tego sam mógłby zrobić coś tak miłego. Powiem Ci szczerze, że bardzo mnie zaskoczyłeś i Daga ma z Tobą naprawdę dobrze – to była Sealy, która zawsze w takich sytuacjach wiedziała, co powiedzieć. Choć nigdy nie miał z nią najlepszego kontaktu, od niedawna ich stosunki znacznie się ociepliły.
-Myślisz, że jej się to spodoba ? Nie chcę zrobić z siebie idioty, a chyba jednak go z siebie zrobię… Nie umiem gotować, nie jestem romantykiem, a nawet uczuć nie umiem wyznać, jak należy – żalił się czując, że nie najlepiej to sobie zaplanował. Niby miał wszystko, czego potrzeba, ale z wykonaniem i tak może być krucho.     
-Nie panikuj tak ! Czasami gesty są ważniejsze od słów, a tym na pewno pokażesz, jak bardzo Ci na niej zależy. Poza tym Chris mówił też coś o jakiś prezencie. Naprawdę nie masz się czego bać, nawet jak coś nie wyjdzie idealnie to i tak gwarantuje Ci, że Dagmara będzie zachwycona – takich słów było mu trzeba. Od razu zyskał ochoty do realizacji swojej niespodzianki. Podpytał jeszcze młodej mamy o kilka kuchennych kruczków, które mogły mu pomóc w niezepsuciu kolacji.
-Dobra powiedz temu marudzie, że chętnie postaram się o towarzystwo dla Maxa, ale za kilka lat. Ucałuj ode mnie małego i dzięki za pomoc – z uśmiechem na twarzy zakończył rozmowę telefoniczną i wrócił do kuchni.
            Mył, obierał, kroił, mieszał i nie szło mu najgorzej. Nawet doprawienie sosu do zapiekanki nie przysporzyło mu większych trudności. Pozostawało tylko ugotowanie makaronu, wymieszanie wszystkich składników i włożenie całości do piekarnika, na dobre trzy kwadranse. Ponieważ miał jeszcze za dużo czasu, do umówionej z Natalią godziny postanowił zająć się stołem. Tu już poszło zdecydowanie gorzej, bo położenie na nim białego obrusu, dwóch talerzy, sztućców i kieliszków nie wystarczało. Chciał go jeszcze jakoś ładnie przystroić, ale jako facet nie miał zbyt dużego zmysłu do takich rzeczy. W jednej z szafek znalazł ładny mały wazon, do którego włożył mniejszy bukiet i postawił go w centralnym miejscu stołu. Dołożył jeszcze kilka świeczek, a całe to dekorowanie zajęło mu tyle czasu, że już musiał wracać do kuchni i dalej szykować posiłek. Zrobił wszystko zgodnie z przepisem i radami Sealy, a teraz pozostawało mu czekać. Żeby się za bardzo nie denerwować wykorzystał  tą wolną chwile na prysznic i przyszykowanie trochę bardziej adekwatnych do okazji ciuchów. Koszulka z logiem Monstera nie byłabym chyba odpowiednia, akurat w tej sytuacji.   
            Tak zaangażował się w swoją nową rolę, że nawet nie usłyszał jak drzwi się otworzyły. Zorientował się, że Dagmara jest już w domu, gdy wyciągał z piekarnika zapiekankę i zamierzał ją zanieść do jadali. Zatrzymał się na chwilę obserwując jej reakcję i dostrzegając, że wygląda trochę inaczej. Przede wszystkim miała na sobie nowe ciuchu, bo był pewny że w tych z domu nie wychodziła. Jej zazwyczaj proste włosy, teraz zmieniły się w puszyste i gęste fale.
-No tak teraz już wiem, skąd ten pomysł na wypad do fryzjera, kosmetyczki i na zakupy – z uśmiechem spoglądała na jego zdezorientowaną twarz. Wyglądał, na przerażonego i chyba trochę zawstydzonego. Kiedy już odstawił zapiekankę na stół przytuliła się mocno do jego pleców.
-Pięknie pachnie – zaszokowana spojrzała nie tylko na potrawę, ale i na całość, która była przygotowana naprawdę fenomenalnie. Nie spodziewała się, że czeka ją tak miła niespodzianka, po powrocie do domu.
-Sam to wszystko przygotowałeś ? - dodała będąc dalej w dużym szoku. Jeszcze nigdy, nikt dla niej nie zrobił takiej kolacji. Darcy odwrócił się do studentki twarzą, swoje dłonie mimowolnie zarzucając na jej biodra i kiwając przy tym głową na potwierdzenie, że to jego dzieło. -Jesteś niesamowity - wspięła się na palce, aby złączyć ich usta w namiętnym pocałunku. Trudno było im się od siebie oderwać, ale tym razem zainicjował to Australijczyk. 
-Może usiądziemy i zjemy, bo pewnie jesteś głodna ? - sam też czuł, jak kiszki grały mu marsza. Cały dzień skupił się na przygotowywaniu jedzenia, ale nawet nie pomyślał żeby zjeść coś wcześniej. Blondynka zajęła swoje miejsce przy stole, wciąż nie mogąc się nadziwić, że ktoś zrobił dla niej coś takiego. Nigdy nie przypuszczała, że Ward może zrobić coś romantycznego, bo zdążyła go poznać na tyle, aby wiedzieć, że do typu "romantyków" nie należy. Ale fakt, że ktoś mimo tego iż nie czuje takich klimatów, chce zrobić dla Ciebie coś, co sprawi Ci przyjemność powoduje, że możesz poczuć się wyjątkowo. W końcu nie jest sztuką pokazać drugiej osobie dziedzinę, w której jesteśmy dobrzy. Nasze starania zostaną docenione bardziej, gdy postaramy się zrobić coś zupełnie nie w naszym stylu, ale coś tylko dla tej drugiej osoby. Coś z myślą tylko o niej, a nie o sobie.
Kiedy na jej talerzu znalazł się kawałek zapiekanki dostrzegła w jego oczach zaniepokojenie. Wyglądał jak małe przestraszone dziecko, które nie wie czy zaraz nie dostanie kary. Nie potrafiła opanować śmiechu, zasłaniając sobie usta, ale to zbyt wiele nie dało.
-Przepraszam, ale masz taką zabawną minę. Nie denerwuj się tak zachowujesz się, jakbyś co najmniej miał mi powiedzieć "wybacz mała wole chłopców". Wdech, wydech i jemy, to co nam tu przygotowałeś - dotknęła jego dłoni, aby dodać mu otuchy i wzięła pierwszy kawałek do ust. Ani trochę nie obawiała się tego, że coś mogłoby nie smakować tak jak powinno, bo ważniejsze były intencje i sam gest. Dopiero kiedy wzięła do ust kolejny kęs odważył się również posmakować i od razu na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Już trochę rozluźniony nalał im do kieliszków czerwonego wina.
            Rozmawiali delektują się chwilą, a przecież nie mili ich wcale tak dużo. W powietrzu nie było już czuć zdenerwowania i napięcia, ponieważ atmosfera znacznie się rozluźniła. W końcu mógł odetchnąć, że wszystko się udało. Po tym, jak skończyli jeść nadal siedzieli naprzeciwko siebie dyskutując o jakiś zupełnie błahych rzeczy. W którymś momencie Darcy pochylił się tak niefortunnie, że zahaczył o stojącą butelkę, której zawartość znalazła się na nowym, śnieżnobiałym obrusie. Tym razem jego mina przebiła poprzednie.
-Wiedziałem, że coś zrobię nie tak. Normalnie czułem to w kościach - ku swojemu zaskoczeniu rozbawił tym tylko dziewczynę, która ze śmiechu ocierała już łzy w kącikach oczu.
-Czym się przejmujesz ? To tylko kawałek materiału. Nie psuj tak miłego wieczoru zrozumiano ?  - zarządziła wstając i zmieniając miejsce na bardziej wygodniejsze. Poprosiła, aby usiadł obok i zaproponowała, żeby obejrzeli razem jakiś film.
-Tylko ma się rozumieć, że tym razem nie horror cykorze ? - spytał przypominając sobie, jak ostatnio skończyło się oglądanie filmu, którzy podobno miał jej nie przestraszyć. 
-Nie kpi ze mnie dobrze ? Bo zaraz włączę jakąś najbardziej romantyczną komedię, jaką mam i wtedy kto będzie się śmiał ? - rzuciła w jego kierunku podejrzliwe spojrzenie.
-Dla Ciebie i nawet taką komedię zniosę. Widzisz, co Ty ze mną kobieto zrobiłaś ? - pochylił się w jej stronę, pocierając nosem o jej szyję. 
-Tak od razu zgoń wszystko na mnie kangurze. Dobra, co oglądamy ? - w końcu po długich dyskusjach wybrali jakiś film. W rzeczywistości żadne nawet nie wiedziało, o czym był bo nie potrafili się skupić na scenach, co rusz zmieniających się na ekranie. Oni raczej woleli skupić się na sobie, co chwilę przytulając się i całując. To zdecydowanie był ich wieczór. 
-A tak właściwie skąd Ci przyszedł do głowy pomysł z kolacją co ? - spytała, naglę bawiąc się jego nierozgarniętymi włosami, które aktualnie znajdowały się w kompletnym nieładzie. 
-Chciałem coś zrobić dla Ciebie, żebyś wiedziała jak jesteś dla mnie ważna, a wiem że z okazywaniem uczuć mam pewien problem. Oczywiście pomocą w tym wypadu służył mi mój wierny przyjaciel, prawdziwy romantyk - powiedział z bardzo poważną miną, a po chwili oboje wybuchnęli głośnym śmiechem. 
-Uwierz mi, że nie jest tak źle z tymi uczuciami, ale nie powiem żeby ten wieczór mi się nie podobał. Dodatkowo uwielbiam Cię w koszuli - musnęła delikatnie jego usta. -Skoro Chris był pomocnikiem to, aż dziwne że jeszcze do Ciebie nie zadzwonił - śmiała się na samą myśl o przyjacielu, który teraz pewnie biedny czekał z telefonem w ręku, oczekując pełnej relacji z wieczoru. 
-Założę się, że Sealy go pilnuje, żeby nam nie przeszkadzał i nie rzucał już więcej takimi tekstami jak dziś rano - blondynka posłała mu pytające spojrzenie, nie wiedząc o czym on mówił. -A no tak przecież Ty tego nie wiesz. Holder zapytał mnie dziś czy zaopatrzyłem się w gumki, czy też może zamierzam postarać się o towarzystwo dla Maxa. Wszystko słyszała Sealy i wyrwała mu telefon - zakończył krótką opowieść, czekając na reakcję studentki. Na początku miała nieodgadnioną minę, by po kilku sekundach zalać się łzami z rozbawienia. Nikt tak nie potrafił rozbawić przyjaciół, jak młody żużlowiec z Sidney.  
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że czeka Cię przesłuchanie z dzisiejszego wieczoru ? - spojrzała mu głęboko w oczy, co doprowadzało go do szaleństwa. -Chyba musimy trochę wzbogacić tą opowieść nie sądzisz ? - nie potrzebował już więcej słów, po to aby posmakować jej skóry. Z łobuziarskim uśmiechem poznawał milimetr po milimetrze...

            Leżeli wtuleni siebie delektując się chwilą. Ten dzień oboje zaliczą zdecydowanie do najlepszych, jakie udało im się spędzić razem. Teraz już nie mieli żadnych wątpliwości, że od początku pisana im była miłość, a nie tylko przyjaźń.  Za bardzo do siebie pasowali, aby pozostać tylko na takim etapie.
-Jesteś piękna wiesz ?  - spytał kreśląc palcem wzorki na jej ramieniu.
-Nie mnie to oceniać kochanie, ale jeżeli Tobie się podobam to najważniejsze – musnęła go w szyje, bo właśnie na tej wysokości znajdowała się jej twarz. Wsłuchiwała się w jego spokojny, miarowy oddech, który sprawiał, że czuła się bezpiecznie.
-Oj podobasz … - przycisnął ją mocniej do swojego ciała. –Prawie zapomniałem mam coś dla Ciebie – wstał tak energicznie, że prawie potknął się o porozrzucane na dywanie ciuchy. W swojej torbie odnalazł niewielkie pudełeczko i wrócił z nim do łóżka, kładąc je obok blondynki.
-Co to jest ?  - spoglądała raz na żużlowca, a później na to co położył na materacu.
-Prezent dla Ciebie, ale jak nie zajrzysz do środka to się nie dowiesz co to – jego wzrok wzbudził jeszcze większą ciekawość dziewczyny, która wzięła pudełko do ręki. Ostrożnie podniosła jego wieczko, a jej oczom ukazał się piękny srebrny zegarek. Dokładnie o takim marzyła, ale nie miała pojęcia skąd Darcy mógł o tym wiedzieć, bo nigdy mu o tym nie mówiła. Stara się nie chodzić z nim na zakupy, bo nie chciała żeby kiedykolwiek pomyślał, że ważne są dla niej jego pieniądze, bo tak nie było. Dla niej ważne było to, jakim był człowiekiem i to, że jak nikt inny potrafi ją rozśmieszyć i sprawić, że czuje się piękna, kochana i bezpieczna.
-Jest piękny, ale ja nie mogę go przyjąć… Musiał być cholernie drogi ja naprawdę nie mogę – czuła się nie swoją mając przed sobą coś, na co raczej nigdy sama nie mogłaby sobie pozwolić.
-Przestań pieniądze nie są ważne, a poza tym na co mam je wydawać, jak nie na Ciebie ? Zresztą nie mogę już go zwrócić, bo z tyłu ma grawer więc nie masz wyjścia musisz go nosić – był niesamowicie dumny z siebie,  że to przewidział. Za radą ekspedientki postanowił utrwalić na zegarku napis, który byłby jednocześnie wyznaniem uczuć i dobrym pretekstem, do tego aby wybić Polce z głowy pomysł zwrotu. Po jego słowach spojrzała na drugą stronę prezentu.

piątek, 14 grudnia 2012

Chapter Ten

Dzisiaj rozdział strasznie krótki, ale mam naprawdę bardzo mało czasu. Czeka mnie ciężki weekend, a później i ciężki tydzień więc nie obiecuje, że nowość pojawi się szybko. Pozdrawiam :)



                Po trudnym spotkaniu w Tarnowie, którego Darcy na pewno nie mógł zaliczyć do udanych, bo zakończył je z dorobkiem zaledwie 5 punktów, nie miał już ochoty na to, aby podejmować się kolejnej próby wyznania Dagmarze tego, co czuje. Był w tak kiepskim humorze, że nawet nie chciał już tego wieczora z nikim rozmawiać.
-Na pewno nie masz ochoty na jakiś spacer albo cokolwiek ? Nie lubię, jak jesteś w takim stanie – mruknęła, gdy stali już pod drzwiami swoich hotelowych pokoi. Tę noc mieli spędzić w Tarnowie, a jutro każde miało wrócić do swoich obowiązków. Jego czekała powrotna podróż do Szwecji, a ją do Torunia.
-Lepiej, jak położę się już spać. Dobranoc – pocałował ją jeszcze w czoło znikając w swoim pokoju. Nie pozostawało jej nic innego, jak również zrobić to samo.
                Miała nadzieje, że trochę odpoczynku mu pomoże i na śniadaniu znów zobaczy uśmiech swojego przyjaciela, który jej zawsze potrafił poprawić nastrój. Tym razem jednak nie spełniły się jej oczekiwania. W hotelowej restauracji siedział tylko Chris bawiąc się tym, co miał na talerzu.
-Widzę, że jeszcze mu nie przeszło – zaczęła dosiadając się do jego stolika.
-Próbowałem go wyciągnąć z łóżka, ale nic z tego. Chyba tylko Ty możesz go uzdrowić – spojrzał na nią figlarnie się uśmiechając. Sam chciał trochę wybadać sytuację, choć według jego skromnego zdania Polka odwzajemniła uczucia jego kumpla, a dodatkowo była dla niego wręcz idealna. W końcu skupiła się na tym, co najważniejsze i dał sobie sposób z łażeniem po klubach. A to wszystko, dlatego że miał z kim spędzać wolne chwilę i w jej towarzystwie zapominał o całym stresie i presji. Nie potrzebował już do tego głośnej muzyki i alkoholu. 
-Sugerujesz coś kangurze ? – uniosła jedną brew do góry, po czym zabrała mu filiżankę z kawą dopijając jej resztkę.
-Może i tak, a może nie – posłał jej jedno zagadkowe spojrzenie i na chwilę opuścił ich stolik. Wrócić z dwoma filiżankami ciepłej cieszy i talerzami wypełnionymi jedzeniem. Jeden postawił przed studentką, a drugi przed sobą.
-Dzięki. Chętnie bym się dowiedziała co siedzi w tej twojej szalonej główce – poczuła burczenie w brzuchu, więc zabrała się za jedzenie.
-Ja bym chętnie się z Tobą tym podzielił, ale nie wiem czy Darcy byłby z tego powodu zadowolony – jego uśmiechem wzbudzał jeszcze większą ciekawość i chęć by coś z niego wyciągnąć.
-Zawsze mogę zadzwonić do Sealy, tak się składa że jej mówisz wszystko, a ja całkiem nieźle się z nią dogaduje więc pewnie podzieli się ze mną tymi cennymi informacjami – obdarzyła go cwaniackim spojrzeniem i upiła łyk kawy ze swojej filiżanki.
-Cholera czemu Ty jesteś taka inteligenta ? Czasami się zastanawiam, jak ten Ward się z Tobą dogaduje - spuścił wzrok skupiając się, na jajecznicy.
-Nie zmieniaj tematu tylko mi powiedź o, co Ci chodzi - w takiej sytuacji znalazł się pod ścianą. Przez dłuższą chwilę myślał nad tym, co dokładnie powinien jej powiedzieć. Czy ominąć pewne kwestię, czy powiedzieć zupełnie coś wymyślonego czy całkowitą prawdę.
-Dobra Ty szantażystko chodzi mi o to, że ...



                Właśnie stała pod drzwiami pukając do nich już chyba trzeci raz, ale po drugiej stronie wciąż brakowało reakcji.  Nie dało się do pomieszczenia tak po prostu wejść bez karty służącej, jako klucz.  Miała jednak trochę szczęścia, bo na horyzoncie pojawiła się pokojowa ze swoim wózkiem. Od razu udała się do niej prosząc o pomoc. Na poczekaniu wymyśliła historię o tym, że martwi się o przyjaciela, który ma cukrzyce i nie jest pewna czy wszystko z nim porządku.  Postawiona w takiej sytuacji sprzątaczka nie miała innego wyjścia i pomogła jej wkładając swoją kartę do czytnika, drzwi uchylił się, a blondynka szybko wsunęła się do środka. Mniej więcej takiego widoku się spodziewała więc nie przeraziły jej porozrzucane po całym pokoju ciuchy, nawet pobyt w Anglii na chwilę nie zwiódł jej, że być może rudowłosy lubi jednak porządek. Obiekt, który ją najbardziej interesował leżał na łóżku, głową skierowaną do miękkiej poduszki. Musiał usłyszeć, że ktoś wszedł do środka, ale nawet się nie odwrócił. Nie pozostawiał jej wyboru, musiała w takich okolicznościach interweniować. Zgrabnie wskoczyła na łóżko, a później na jego plecy siadając na nich okrakiem. Pochyliła się nad nim, tak aby słyszał dokładnie, co do niego mówi.
-Darcy, co to za długie spanie beze mnie ?!  Wstawaj śpiochu – położyła mu zimne dłonie na szyi, co zazwyczaj przynosiło pożądany skutek. Również tym razem podniósł się minimalnie odwracając w jej stronę swoją pokrytą piegami twarz.
-Nie mam ochoty… - mruknął i już chciał wrócić, do swojej poprzedniej pozycji.
-Chyba sobie żarty stroisz ! Co Ty sobie wyobrażasz, ja lecę do Ciebie samolotem, których nie cierpię, robie co mogę żeby zdążyć na mecz, dopinguje Cię na każdym spotkaniu, a Ty w momencie kiedy masz jeszcze trochę czasu, który byś mógł spędzić ze mną odwracasz się do mnie dupą ? – wrzasnęła tak, że na pewno słychać ją było w kilku pokojach obok.  –Dobrze, zresztą jak sobie chcesz. Tylko nie myśl, że przez najbliższe dni sobie ze mną w ogóle porozmawiasz – dodała schodząc z chłopaka i zabierając się też do opuszczenia wygodnego materaca, a potem i pomieszczenia. Przypuszczała, że na to zareaguje, bo nic tak nie działa na faceta jak odrobina szantażu i manipulacji. Nie myliła się. Szybkim ruchem podniósł się z pozycji leżącej i pociągnął ją za nadgarstek, gdy już miała wstać. Zgrabnym posunięciem przyciągnął ją do siebie, tak, że stykali się teraz nosami.
-Nie wychodź – powiedział spoglądają w jej oczy. Przez dłuższą chwilę nie poruszali się. Chciał jakiegoś znaku, który dawałby mu nadzieje na to, że ona też chciałaby czegoś więcej, a to że nie odsunęła się od niego coś musiało znaczyć. To był odpowiedni moment, aby w końcu coś zrobić albo powiedzieć, a ponieważ mówienie od ponad tygodnia nie wychodziło mu najlepiej postanowił działać. Przysunął się jeszcze bliżej dziewczyny, o ile to jeszcze było w ogóle możliwe przechylając głowę w prawą stronę. Poczuła jego ciepły oddech, na swojej szyi. Po chwili jego wargi dotknęły jej skóry pozostawiając na kolejnych milimetrach niedostrzegalne ślady. Wyczuł, jak na samym początku zesztywniała, ale nie przerywał swojej czynności, ona też tego nie zrobiła. Zamiast tego ułożyła dłoń na jego karku wbijając  mu przy tym swoje krwisto-czerwone paznokcie. To była jej reakcja na dreszcze i fale gorąca, które towarzyszyły jej z każdym dotknięciem jego ust. Niechętnie odsunął się od niej znów spoglądając w oczy, jakby w nich szukał przyzwolenia do dalszego działania. Teraz, gdy już wiedział, jak smakuje jej skóra nic nie mogło go powstrzymać, od spróbowania również jej gorących, pełnych warg. Nie potrafił już działać tak delikatnie, jak na początku bo jeszcze nikt nigdy nie doprowadził go do takiego stanu. Mocno przylgnął do jej ciała obejmując ją przy tym w tali i złączając ich usta w namiętnym pocałunku. Od samego początku oddawała je z równie mocnym zaangażowaniem. Oderwali się od siebie dopiero, jak obojgu zabrakło już tlenu. Nastała chwila ciszy, której ani jedno ani drugie nie miało zamiaru przerwać. Zamiast tego Darcy postanowił powrócić do tych znacznie przyjemniejszych czynności ponownie odnajdując jej usta. Dawno nie czuł się tak szczęśliwy, jak teraz.
-Teraz już chyba wiem, co od jakiegoś czasu próbujesz mi powiedzieć - zabrała głos dopiero po złapaniu oddechu, przejeżdżając nosem po jego policzku.
-Wiem nie szło mi to najlepiej, ale naprawdę nie wiedziałem czy mam u Ciebie jakiekolwiek szanse na bycie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Chris mnie trochę zmotywował do działania, szczerze powiedziawszy - zaśmiał się w ostatniej części zdania, po czym jeszcze raz odnalazł jej wargi.
-Holder w gruncie rzeczy zrobił dla Ciebie znacznie więcej niż przypuszczasz, ale teraz może nie rozmawiamy o nim - zarzuciła mu dłonie na szyi delektując się tą chwilą. Ich pierwszą wspólną, zupełnie inną niż dotychczas.
-Faktycznie są znacznie fajniejsze zajęcia - śmiejąc się sadzając Polkę na swoich kolanach. Czuł się, jakby nie widział jej od bardzo długiego czasu i musiał się nią nacieszyć dopóki tylko może.


                Rzeczywiście ich czas szybko dobiegł końca, bo już po południu obaj Australijczycy musieli stawić się na lotnisku. Obaj mieli mecze w swoich szwedzkich drużynach, a później również i w lidze angielskiej, w Poole. Chris od razu się zorientował, że musiało w końcu coś się wydarzyć, bo jego najlepszy przyjaciel trzymał blondynkę za rękę, a później przed odprawą czule się z nią pożegnał, wzdychając głośno, gdy tylko wniknęła z pola jego widzenia.
-Zabawnie wyglądasz, jak jesteś taki zakochany. To dla mnie zdecydowanie nowość – pewnie każdy inny powiedziałby coś w stylu „gratuluje” albo „wiedziałem, że w końcu coś z tego będzie”, ale nie Holder. On wszystkie informacje przekazywał na swój sposób, ale Darcy doskonale go rozumiał. Oboje potrafili mówić do siebie tak, że tylko oni czytając między wierszami wiedzieli o co tak naprawdę biega.
-Przyzwyczajaj się, bo tak już zostanie – rudowłosy posłał w stronę bruneta cwaniacki uśmieszek i razem  pokonali drogę przez odprawę.
                Chciał żeby czas leciał szybciej, a on mógł już polecieć do Polski. Jeszcze nigdy nie mógł się tak doczekać wyjazdu do Torunia, może z wyjątkiem dnia w którym mógł uczestniczyć w turnieju Grand Prix, na Motoarenie. Teraz miał do kogo tam jechać, miał z kim spędzić wieczór, noc. Swój lot udało mu się zarezerwować tak, że po meczu w Anglii miał jeszcze 2 godziny zapasu, a później już czekała go podróż. Wiedział doskonale, że w mieście Kopernika pojawi się dopiero późną nocą, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało. Chciał zrobić Dagmarze niespodziankę i miał nadzieję, że nie będzie się na niego mocno gniewać, jak w środku nocy zapuka do jej drzwi.  
                Jakoś przetrwał lot, a później drogę z Gdańska do Torunia, wykorzystując ten czas na drzemkę. Dzięki pomocy jednego z mechaników, nie musiała korzystać z żadnych pociągów czy pksów. Dotarł pod sam blok Polki, gdzie pożegnał się ze swoim kierowcą. Pozostawało mu jeszcze obudzić dziewczynę, co na pewno nie będzie łatwe. Musiał to przecież zrobić na tyle cicho, żeby przy okazji nie pobudzić innych sąsiadów. Na początku zapukał lekko w drzwi, ale to nic nie dało. Później kilka razy powtórzy tę czynność tyle, że nieco mocniej. W końcu zdecydował się na wyjęcie komórki i zatelefonowanie do swojej dziewczyny, która nawet nie miała zamiaru się obudzić. Po kilkunastu sygnałach w końcu usłyszał jej zaspany głosy.
-Kochanie byłabyś tak łaskawa i otworzyłabyś mi drzwi ? - spytał spokojnie udając, że nie słyszał tego nieprzyjemnego „Halo”.
-Ta jasne już lecę – mruknęła, a on był przekonany, że nadal ma zamknięte oczy i zastanawiał się, czy ona właściwie w ogóle wie, z kim rozmawia.
-Ja mówię poważnie stoję na klatce i czekam na Ciebie, a też chętnie bym się położył do łóżka obok Ciebie – przez chwilę panowała głucha cisza, a Darcy już zaczął się bać, że ona po prostu zasnęła.
-Czy ja Cię nie prosiłam, żebyś Ty tyle nie imprezował ? Nachlałeś się i dzwonisz tu do mnie w środku nocy, że stoisz pod drzwiami. No z kim ja się związałam. Niech no ja tylko dorwę Holdera, ta pała obiecała mi że będzie cię pilnować, ale licz tu na Australijczyka.. – burknęła zła i teraz miał już pewność, że ją obudził.
-Proszę Cię tylko wstań, podejdź do drzwi, wpuść mnie do środka i potem w ramach przeprosin za to, co przed chwilą powiedziałaś dasz mi porządnego całusa, a ja dam Ci już dalej spać – chciało mu się śmiać, ale nie mógł w środku nocy robić hałasu, dlatego starł się zachować powagę.   
-Dobra już wstaje, ale mówię Ci, jak kłamiesz to nie masz się, co pojawiać u mnie przez najbliższy miesiąc, bo mnie się od tak nie wyciąga z łóżka – słyszał, że faktycznie musiała się podnieść i przy okazji w coś uderzyć, bo towarzyszył temu głośny huk. W końcu dalej mrucząc pod nosem do telefonu otworzyła drzwi, a jej oczy przybrały wielkość pięciozłotówek.  Omijając jej zaszokowaną sylwetkę wszedł do mieszkania i odstawił swoją walizkę pod jedną ze ścian. Zaraz potem Daga znalazła się już w jego ramionach i obdarowała takim pocałunkiem, że chyba największe grzechy mógłby jej za niego wybaczyć.
-Teraz możesz już iść spać, ale ze mną – pociągnął ją za dłoń, do jej pokoju.