Postawił
ją przy łóżku i już miał wychodzić, gdy do zatrzymała. Złapała za nadgarstek
uniemożliwiając wyjście z pokoju.
-Świetnie się
dzisiaj bawiłam. Szczerze powiedziawszy to nie wiem, czy kiedykolwiek bawiłam
się aż tak dobrze. Dziękuje kagurze – z powodu sporej ilości wypitego alkoholu
mówiła zdecydowanie za szybko, ale na szczęście wyraźnie. Chłopak mógł bez
problemu ją zrozumieć, a dodatkowo w ramach swojej wdzięczności przybliżyła
swoje wargi do jego policzka, który delikatnie musnęła. Przez dobrą chwilę stał
nieruchomo nie wiedząc, co teraz zrobić. Powiedzieć coś czy też nie ? Co
było dla niego w tej chwili dobre ? Niestety nawet on sam nie znał odpowiedzi
na to pytanie, a nikt inny pomóc mu w tym nie mógł.
-Zawsze do usług –
subtelnie się do niej uśmiechnął i trochę skołowany opuścił jej pokój.
Minęło kilka kolejnych dni, w których wiele się wydarzyło. Przede wszystkim zbliżał się DPŚ, do którego szykował się również Darcy. Pewne było, że w pierwszym meczu nie pojedzie, a zamiast niego wystąpi Troy, ale wierzył że uda mu się wystąpić w finale, bo o wejścia do niego drużyny z Australii był wręcz pewny. 9 lipca okazało się, że miał rację, a jego jazda w finałowej odsłonie w Malilli była wysoce prawdopodobna. W oczekiwaniu na ten mecz starał się, jak najwięcej trenować, byle tylko nie nadwyrężyć ręki, która czasem jeszcze dawała o sobie znać. Dagmara była w tym czasie w Polsce, ale 14 lipca miała się pojawić, aby dopingować Warda. Była jego żywą maskotką, która zawsze dodawała mu otuchy na meczach Unibaxu, a teraz także miała jej dodać w momencie kiedy reprezentował swój kraj. Chciała również dopingować swoich rodaków, ale ku wielkiemu rozczarowaniu wielu polskich kibiców czarnego sportu reprezentacja biało-czerwonych nie dała sobie rady w półfinale z reprezentacją Rosji, a w barażu z Danią, która wywalczyła jaka ostatnia miejsce w czołowej czwórce.
Ta decydująca sobota była od samego rana dla niego nerwowa. Najpierw nie
zadzwonił jego budzik, w wyniku czego spóźnił się na śniadanie z resztą
zawodników. Później nie mógł znaleźć swojej wejściówki, która upoważniała go do
wchodzenia we wszystkie nawet najmniejsze szczeliny szwedzkiego obiektu.
Gdy już ją znalazł Chris popędzał go, że muszą już jechać na tor. Na domiar
tego wszystkie dostał jeszcze smsa od Dagmary o treści : „Mój samolot miał opóźnienie, mogę się spóźnić na mecz”.
-Zajebiście po prostu – mruknął pod nosem ciskając
telefonem przed siebie. Na szczęście wylądował w jego torbie zamiast, gdzie
indziej.
-Co jest ? – spytał, jak zawsze ciekawy wszystkiego
Holder.
-Nic … - było oczywiste, że taka odpowiedź, go nie
usatysfakcjonuje i tak też było, bo drążył dalej, aż w końcu usłyszał, co tak
naprawdę się dzieje.
-Od samego rana wszystko jakoś źle się układa, a
teraz Daga napisał mi że może się spóźnić. Wszystko pod górę … - wyżalił się w
końcu i poczuł minimalną ulgę, jakby jakaś małą cząstka zmartwień odeszła już
na dalszy plan.
-Nie narzekaj Darcy, bo do Ciebie dama twojego serca
w ogóle przyjedzie, a co mam powiedzieć ja ? Moja nie może, czeka smutna w domu
– oczka, jak u małego szczeniaczka czy kotka z popularnego filmu miały tylko
jeszcze bardziej urzeczywistnić jego cierpienie.
-Zauważ jednak, że jak to ująłeś „dama mojego serca”
jeszcze nie wiem, że nią jest, a ja już od ponad tygodnia nie umiem się zebrać,
żeby jej to w końcu powiedzieć. Ty szczęściarzu masz już to całe podrywanie,
flirtowanie i chodzenie z głowy – zabrzmiało to tak, jakby co najmniej wyznanie
uczuć było równoznaczne z okrutną kara za grzechy, a przecież tak nie było.
Faktycznie powiedzenie komuś o tym, jakimi uczuciami darzymy go naprawdę nie
jest łatwe, ale czyż ta cała otoczka, z która mamy do czynienia przed związkiem
nie jest właśnie wspaniała ? Na początku niewinny flirt, rozmowy które wskazują
na zainteresowanie drugą osobą, wspólne wyjścia, spacery. Później pojawiają się
już pierwsze wspomnienia, jak pierwszy pocałunek, pierwsza wspólna noc.
Australijczyk wydawał się tym nieco przerażony i całą to część wolał mieć już
za sobą.
-Człowieku to całe podrywanie i trzymanie się na
rączki na samym początku jest właśnie najlepsze, wystarczy tylko zrobić
pierwszy krok. Musisz sprawdzić, czy ona też traktuje Cię, jak kogoś więcej niż przyjaciela, a reszta już pójdziesz z górki. Potem będziesz mi
tylko narzekał, że chciałbyś żeby było tak, jak na początku mówię Ci – na
potwierdzenie swoich słów poklepał przyjaciela po ramieniu, dodając mu tym
samym również otuchy.
-Kiedy ja naprawdę nie wiem, co mam robić… Nigdy nie
miałem szczęścia z dziewczynami, a teraz jak znalazłem odpowiednią i godną
zaufania, to po prostu panikuje. Nie chce jej wystraszyć, bo wolę ja mieć
choćby tylko jako przyjaciółkę, niż wcale – rzadko zdawało im się rozmawiać na poważne
tematy, ale gdy któregoś z nich coś dręczyło, zawsze mogli na siebie liczyć.
Każdego przecież dopadają problemy, wątpliwości, którymi chce się podzielić z
kimś bliskim. Oni już od kilku lat mieli siebie, a wszystko pojawiło się przez
wspólną pasje i to, że oboje przecież są tak daleko od swojego domu, swoich
rodziców. Teraz, gdy Chris założył już własną rodzinę Darcy czuł, że też musi
coś w swoim życiu zmienić. Może nie koniecznie chciał od razu spłodzić syna,
jak on ale coraz częściej myślał o tym, że też chciałby mieć do kogo wracać,
kogo przytulić i powiedzieć, że kocha. Wtedy nieoczekiwanie na jego drodze
pojawiła się drobna blondynka, która na jego oczach walczyła o życie. Z jego
pomocą udało się z tego wyjść i nawet sam nie zauważył kiedy między nimi
narodziła się niezwykle silna więź, która sprawiała że rozstania na dłuższy
okres czasu, dla jednej i drugiej strony były ciężkie. W dość głupi sposób
zorientował się, że Holder miał rację twierdząc że się zakochał, bo tak było.
Bo gdy serce bije Ci szybciej, gdy na ciele masz dreszcze, a w wolnych chwilach
myślisz tylko o niej to właśnie jest miłość.
-Zdaje sobie sprawę z tego, że się boisz, bo widzę
jak bardzo Ci na niej zależy i nie chcesz jej stracić. Ale pomyśl o tym, że
jeżeli nic nie zrobisz to któregoś dnia znajdzie się ktoś, kto nie będzie się
zastanawiał i sprzątnie Ci ją sprzed nosa, nie pytając Cię wcześniej o zdanie.
Tego chcesz ? – prawda była taka, że sam Chris nie wiedziałby co w takiej
sytuacji zrobić. Z nim i z Sealy było inaczej, bo od początku oboje wiedzieli,
że to nie tylko przyjaźń, a coś więcej. Musiał jednak zmotywować, jakoś
przyjaciela do działania i podnieść na duchu przed ważnym meczem, jakim
niewątpliwie jest finał DPŚ.
-Masz racje – tylko tyle potrafił powiedzieć wciąż bijąc
się ze swoimi myślami.
Irytowało ją oczekiwanie na
samolot, który miał już sporę opóźnienie. Prywatnie nie raz zdarzyło jej się, a
to zaspać na wykład albo zagadać się z koleżanką nie spoglądając na zegarek,
ale zawodów żużlowych to nigdy nie dotyczyło. Na stadion zawsze wybierała się
przed czasem i spokojnie oczekiwała na rozpoczęcie meczu, po prostu nie chciała
nic ważnego przegapić. Teraz zupełnie nie ze swojej winy prawdopodobnie nie
zobaczy pierwszych biegów, bo nie miała pewności kiedy wystartuje jej samolot,
ile potrwa lot, a przede wszystkim czy na stadion dotrze bez żadnych
komplikacji.
Po godzinie nerwowego stukania nogą i oczekiwania, w końcu zajęła swoje miejsce
przy oknie. Tym razem się go nie bała, może dlatego że to nie był już ten pierwszy
lot, ale może dlatego że teraz denerwowała się zupełnie czymś innym. Zanim jeszcze
samolot wystartował wyciągnęła z kieszeni dżinsów komórkę i napisała do Warda :
„Zaraz wylatuje, mam nadzieje że zdarzę
na czas. Gdybym jednak nie dała rady to pamiętaj, że jestem z Tobą i trzymam
mocno kciuki za całą Australię”. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak
na jedna, krótka wiadomość go ucieszy, a zarazem uspokoi. Sama też postanowiła
zrobić coś ze sobą i w ramach relaksu postanowiła dokończyć książkę Emily
Giffin, którą niedawno udało jej się zacząć. Zajęta lekturą nawet nie
dostrzegła upływu czasu, gdy okazało się że pora już zapiać pasy, bo zaraz
lądowanie. Dopiero po numerkach stron zorientowała się, że faktycznie to już
czas by po raz pierwszy stanąć na szwedzkiej ziemi. Miała ogromna nadzieje na
to, że zdoła znaleźć jakąś taksówkę, kogoś mówiącego po angielsku, kto
dostarczy ją całą i zdrową do celu jej podróży.
Po wyjściu z samolotu postanowiła ruszyć za tłumem, który jak sądziła mógł ją
doprowadzić do wyjścia i do postoju taksówek. Jak zwykle w takich chwilach
kobieca intuicja nie zawodziła i tak też się stało. Problemem było tylko
zajęcie jakiegokolwiek auta, ponieważ kiedy tylko już otwiera drzwi by wsiąść
do środka, ktoś ją przepychał i zanim się obejrzało po samochodzie nie było
nawet śladu.
-Co za ludzie… - mruknęła pod nosem zastanawiając
się czemu to o Polakach mówi się tyle złych rzeczy, skoro inne narodowości nie
są lepsza, a kto wie czy w ogóle wiedzą co to „kultura”. Po pięciu bezowocnych
próbach kończących się cały czas tak samo, niewytrzymała. Za szóstym razem
jakiś młody chłopak już chciał ją sprytnie przepchnąć, ale nie pozwoliła mu na
to. Mocno złapała za klamkę otwierając drzwi na tyle energicznie i gwałtownie, że
niewiele brakowało aby potencjalny złodziej taksówki nimi oberwał. Rzuciła mu
jeszcze karcące spojrzenie i szybko odnalazła karteczkę z adresem stadionu. Na
szczęście kierowca okazał się znać na tyle angielski, aby bez problemu ją
zrozumieć. Myślała, że już najgorsze za nią, ale rzeczywistość była zupełnie
inna. Finał miał się rozpocząć za pół godziny, a ona utknęła w jakimś
gigantycznym korku, który wydawał się nie mieć końca.
-Cholera czemu akurat teraz – rzuciła po angielsku,
bo tego języka ostatnimi czasu używała znacznie częściej od swojego ojczystego.
-Na mecz raczej pani nie zdąży, ale mogę zawsze
włączyć radio i będzie można posłuchać relacji – to nie było raczej pocieszające,
ale doceniała chęci starszego pana.
-Nie da rady jakoś tam dotrzeć na czas ? To dla mnie
ważne … - postanowiła wypróbować siłę swojego spojrzenia, które zazwyczaj
zdawało w takich kryzysowych sytuacjach egzamin.
-Rozumiem, ale sama pani widzi, że nic nie mogę
zrobić. Mam związane ręce – przez chwilę zastanawiała się, co teraz zrobić.
Potrzebowała jakiegoś pomysłu, czegokolwiek co pozwoliłoby jej być tam, gdzie
być powinna.
-Bo wie pan w tym meczu jedzie dla mnie ktoś
naprawdę ważny, obiecałam że przyjadę i będę go dopingować. Nie lubię nie
dotrzymywać słowa, rozumie mnie pan ? – zamrugała oczami intensywniej, by
wyglądało to tak jakby zaraz miała się rozpłakać. Później dla podtrzymania
dramatyzmu spuściła głowę, wpatrując się w swoje koturny. Od jakiegoś czasu
polubiła wyższe obuwie, bo w końcu nikt nie mówił do niej „mała”.
-Żużlowiec ? – trochę się zdziwił. –A z której
reprezentacji ? – spytał unosząc jedną brew do góry. Przez chwilę się wahała,
czy powiedzieć prawdę ale przecież kłamstwo w tej sytuacji mogłoby jeszcze
pogorszyć sprawę, a zdawała sobie sprawę z tego, że pewnie Szwecja brzmiałaby
dla kierowcy lepiej.
-Z Australii – uniosła głowę wlepiając swój smutny
wzrok w mężczyznę, który cały czas obserwował ją w lusterku. Przez chwilę
milczał, jakby nad czymś intensywnie się zastanawiał.
-Pewnie chodzi o Warda zgadłem ? – tym razem była w
niemałym szoku.
-Skąd.. – nie zdążyła nawet dokończyć, bo przerwał
jej w pół słowa.
-Intuicja. Mam tylko jedno pytanie – tu wymownie
spojrzał w lusterko, a kiedy dostrzegł jej kiwniecie głową postanowił
kontynuować. –Bardzo go pani kocha ? – mało by brakowało, a spadłaby z tylnego siedzenia słysząc o, co
pyta. Tego się nie spodziewała, ale musiała zrobić wszystko, żeby dotrzeć na
stadion na czas.
-Tak – sama się zdziwiła z jaka łatwością jej to
przyszło. –Bardzo – dodała z rozpędu. To wystarczyło, aby mężczyzna wrzucił
wsteczny biegi, lekko wycofał auto i ruszył trawnikiem, mijając wagon stojących
w korku aut i zaszokowanych ludzi. Po dziesięciu minutach szalonej jazdy po
pasie zieleni na horyzoncie dostrzegła miejsce, gdzie już za chwilę miała się
rozpocząć najgorętsza gonitwa tego weekendu. Jej radość była wręcz nie do
opisania.
-Jest pan niesamowity – wydusiła tylko, gdy
zatrzymał się niemalże pod samym stadionem. –Jestem naprawdę ogromnie
wdzięczna. Ile za kurs ? - już zaczynała szukać w torbie pieniędzy, by
szybko załatwić formalności.
-Nic to był kurs na koszt firmy, niech tylko pani
już leci i powie mu, że z miłości można pokonać każdą przeszkodę – obdarzyła
kierowcę swoim najpiękniejszym uśmiechem i już biegnąc krzyknęła jeszcze –
dziękuję. Po tak niesamowitych doświadczeniach już nic nie wydawało się
straszne. Nawet mozolne ruchy ochroniarzy nie były wstanie zepsuć jej nastroju.
Na ten ważny mecz miała specjalną wejściówkę upoważniającą ją do przebywania w
parku maszyn, tam gdzie dzieje się to, czego wielu zobaczyć nie może. Jeszcze
przed prezentacja i pierwszym wyjazdem na tor chciała zobaczyć Darcy’ego,
życzyć mu powodzenia, dlatego gdy tylko była na miejscu rozglądała się w poszukiwaniu
chłopaka.
-Daga ? – usłyszała za plecami znajomy głos,
błyskawicznie odwracając się i orientując się, do kogo on należał.
-Cześć Chris. Nie wiesz, gdzie jest – kolejny raz
tego dnia nie dano jej dokończyć zdanie, ale nawet jej to nie
przeszkadzało.
-Czeka na Ciebie w swoim boksie – pokazał jej
dłonią, w którą stronę powinna się kierować. Minęła kilka osób potrącając je
ramieniem, ale nawet nie przywiązała do tego zbytniej uwagi. Chciała tylko
zobaczyć swojego przyjaciela i nie złamać danej mu obietnicy.
-Darcy – wychrypała słabym głosem, gdy zobaczyła już
żużlowca. Siedział ze spuszczoną głową, którą podniósł słysząc swoje imię.
Zobaczywszy obok siebie Polkę od razu znalazł się obok niej chowając ją w
swoich ramionach. Objęła mocniej jego szyje czując, jak unosi ją w powietrzu.
-Już myślałem, że nie zdążysz – usłyszała cichy
szept tuż obok swojego ucha.
-Nawet nie wiesz, co musiałam zrobić aby tu dobrzeć
na czas. Wisisz mi cały dzień spędzony tylko ze mną, a gdzie to jeszcze wymyśle
– delikatnie się od niego odsunęła, ale tylko minimalnie. Swoje dłonie ułożyła
gdzieś na wysokości jego brzucha, a jego spoczywały cały czas na jej biodrach.
Naprawdę nikt, kto widział ich teraz z boku nie nazwałby ich parą przyjaciół.
-Co tylko chcesz najważniejsze, że już jesteś –
spojrzał na nią czule, a ona nie do końca wiedziała co zrobić. Ward już o kilku
dni zachowywał się trochę dziwnie i wpatrywał się w nią, jak w jakiś XIX
wieczny obraz słynnego malarza. Dodatkowo była przekonana, że próbuje jej o
czymś powiedzieć, ale gdy tylko się za to zabierał to od razu zamykał usta
udając, że jednak chciał pomilczeć.
-Dobra jeszcze tylko kopniak na szczęście i
idę na trybuny, bo jednak nie chciałabym Ci przeszkadzać, czy rozpraszać –
oprócz bolesnego kopa w cztery litery dostał jeszcze buziaka na szczęście. Jedna
mała chwila z nią, a on wyglądał jakby właśnie się dowiedział, że wygrał w
kumulacji lotto.
Finał nie zakończył się tak, jakby oboje tego chcieli, bo Australia nie zajęła
najwyższego stopnia podium. Po raz kolejny pozostawało im się cieszyć ze
srebra. Mimo tego, że ich najwięksi rywale, czyli Polacy nie dostali się do
najlepszej czwórki(a właściwie trójki) i tak musieli uznać wyższość tym razem
Duńczyków. Zabrakło tylko kilka punktów do pełni szczęścia, ale w sporcie
właśnie taka minimalna różnica decyduje o wszystkim. Dagmara była bardzo
zadowolona z postawy rudowłosego Australijczyka, bo 7 punktów po kontuzji to
był całkiem dobry rezultat. Widać było, że nie jest jeszcze tak szybki i pewny,
ale chyba najważniejsze do kibiców zarówno z Torunia, Pool, jak i z Malilli
było to, że ważny punkt składu wraca do jazdy. Właśnie takie argumenty Polka
podsyłała Wardowi chcąc go jakoś pocieszyć, bo dla niego drugie miejsce nie
było satysfakcjonujące. Twierdził uparcie, że to on zawiódł i zabrakło tej
jednej 3 z jego strony. Według niej to nie on w tym meczu zawiódł drużynę
Australii, ale nie chciała rzucać żadnym nazwiskiem. Prawda była taka, że tak
miało być, a Duńczycy okazali się znacznie silniejszą ekipą, która
zasłużyła na złoto.
Teraz czekała
go jeszcze trudna klubowa przeprawa w Tarnowie. Na odpoczynek nie pozostawało
wiele czasu, bo miał tylko chwilę na sen i zmów kolejna podróż, tym razem do Polski. Tak wyglądało życie
żużlowca, jedna wielka podróż. Tym razem wyjątkowo oprócz Chrisa towarzyszyła
mu również ona.
-Widzę, że ktoś tu już nie boi się latać – zaśmiał się
widząc, jak spokojnie czeka na start samolotu wpatrując się w szybę.
-Człowieku po tym, co się działo w drodze do Szwecji
to już nic nie wydaje mi się straszne… - widząc jego wymowne spojrzenie
postanowiła kontynuować. –Dobra może z wyjątkiem pająków, węży i wszystkiego co
obślizgłe.
-Właśnie może mi opowiesz, co musiałaś takiego
zrobić, aby zdążyć na mecz ? - i tak
zaczęła mu po kolei zdawać relację z tego, co się działo zanim trafiła na
stadion. Trochę miała mu do powiedzenia, a on z uwagą jej słuchał, co jakiś czas wybuchając śmiechem. Już zdążył zauważyć, że Daga do najcierpliwszych nie należy, ale nie podejrzewał jej o taką waleczność w zajęciu taksówki.
-Wiesz i ten taksówkarz wtedy mnie spytał czy bardzo cie kocham, a ja mu na to, że bardzo więc w ramach mej ogromnej miłości do Ciebie postanowił zrobić wszystkich w balona i pasem zieleni dowiózł mnie na stadion. Ta Szwecja to jednak fajny kraj - zaśmiała się kończąc mu swoją relacje. Po chwili dołączył do niej również rudowłosy, a swoim rozbawieniem przyciągnęli wzrok innych pasażerów.
Cud , miód i malinka boskie chcę więcej i częściej !!Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://girls-love-speedway.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń*.* To było... awww... słodkie. Darcy weź się ten tego no... ogarnij i powiedz co ci leży na serduchu ; D Czekam na następny xo
OdpowiedzUsuńNo to jest po prostu czadowe... musisz wstawić dzisiaj jeszcze jakiś rozdział bo nie zasnę.... haha:P
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńjuz niemoge doczekac sie nastepnego ;)
Ubóstwiam *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!!
Zaczyna się coś dziać pomiędzy Dagą a Darcy'm ;). Bardzo mi się to podoba.
Moim skromnym zdaniem między Dagmarą, a Darcym od razu było co innego, niż przyjaźń. DPŚ, też to przeżywałam, właściwie to się popłakałam, bo już tak wierzyłam, że zdobędą to wymarzone złoto. No, ale nic oni w końcu staną na najwyższym podium, trzymam za nich mocno kciuki. Trzymam kciuki też za Darcyego z tego opowiadania, niech weźmie się w garść i powie co czuje. A może to pierwsza będzie Dagmara? Na pewno będzie to wspaniały rozdział. Tymczasem pozostało nam czekać i rozkoszować się każdym Twoim zdaniem ;)
OdpowiedzUsuńPytanie: "Bardzo go pani kocha?" rozłożyło mnie na łopatki. No, no, robi się coraj ciekawiej :D czekam na powiadomienie o kolejnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam cie! dziewczyno 1 czekam na nexta! <3 :)
OdpowiedzUsuńhttp://love-speedway-life.blog.pl/ zapraszam do mnie
/skayka
uwielbiam to!!!! oby tak dalej. kiedy wstawisz next??
OdpowiedzUsuń+ zapraszam http://speedway-is-my-dreams.blogspot.com/
No w końcu coś się między nimi zaczyna dziać! :D Niech tylko jak najszybciej wyznają to sobie i będzie już całkiem suuuuper xD Czekam na kolejny oraz http://with-nothing-to-lose.blogspot.com/ zapraszam na nowość :)
OdpowiedzUsuń