czwartek, 22 listopada 2012

Chapter Four

To mamy kolejny post, tak jak obiecałam. Mam nadzieje, że jest spodoba. Jest znacznie dłuższy od poprzedniego, choć na stronie wcale tego nie widać, zupełnie nie wiem dlaczego...
Mam pytanie do tych, którzy oczywiście to czytają :) czy ktoś chce być może informowany o nowych rozdziałach ? Jeśli tak to w jakiej formie ? 
Miłego czytania :)                


             Nadeszła długo oczekiwana przez kibiców speedwaya pierwsza kolejka, pierwsza żużlowa niedziela. Dzień, w którym całe rodziny, grupki przyjaciół kierują swoje kroki na stadiony, by dopingować swoją drużynę i dumnie reprezentować jej barwy. Po kilku miesiącach przerwy od czarnego sportu widać ten entuzjazm na twarzy kibiców, to oczekiwanie by znów poczuć ten zapach, znów zobaczyć to widowisko i poczuć tą adrenalinę. Wiele jest też osób, które zostały siłą zaciągnięte na stadion przez znajomych, by zarazić się tym sportem. Tak bywa, że kto raz postawi swoją nogę na, którymś ze stadionów ten już za zawsze pozostaje fanem żużla. To kolejny ze sportów, który w telewizji może wydawać się nudny, ale na żywo wywołuje takie emocji, których nigdy byśmy się po sobie nie spodziewali. 
                Ona też miała wybrać się na dzisiejsze zawody, w planach miała podróż  do Gorzowa razem z przyjaciółką i jej siostrą. Wszystko jednak zmieniło się przez wypadek, który spowodował, że zawody może jedynie oglądać na swoim laptopie. Z drugiej jednak strony, gdyby nie to „nieprzyjemne” wydarzenie nie poznałaby przecież Darcy’ego ani też Chrisa, za których teraz trzymała kciuki jeszcze bardziej. Każde wydarzenie, sytuacja ma swoje dwie strony medalu, a najważniejsze jest to, aby tylko odnaleźć tę właściwą.
„Trzymam za Ciebie kciuki” – taką wiadomość właśnie napisała, aby dodać Australijczykowi otuchy. Wiedziała doskonale o tym, że strasznie denerwuje się tym występem. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie wszyscy kibice są do niego przekonani, mają o nim naprawdę skrajne zdania, a on chciał tylko pokazać, że daje z siebie wszystko i Unibax jest dla niego naprawdę ważny. Często słyszał, że dla Torunia nie jeździ tak, jak dla Pool. Wcale to nie było prawdą, bo jak można porównywać polską ligę do tej angielskiej ? Nikt przecież nie brał pod uwagę tego z kim Wardowi przychodziło się na angielskich torach ścigać, a niejednokrotnie były to nazwiska, które kompletnie nic nam nie mówią. Zupełnie inaczej jest tutaj, w Polsce.
                Zbliżała się już godzina 18, dlatego Dagmara czuła coraz większe napięcie, które narastało z minuty na minutę. Na jej kolanach leżał już laptop, z odpowiednim kanałem, a ona niecierpliwie czekała na rozpoczęcie się zawodów. Ku jej zaskoczeniu w jej sali pojawiła się nagle Natalia z siostrą. Obie miały zawieszone na szyjach szaliki, a w dłoniach trzymały reklamówki z samymi, niezdrowymi smakołykami, jakie zwykły zajadać przy oglądaniu czy to żużla czy piłki nożnej.
-A Wy nie w Gorzowie ? – spytała ze zdziwienia nie mogąc, aż zamknąć ust.
-Myślałaś, że Cię tak zostawimy ? Kto by nam komentował całe spotkanie po swojemu co ? Nie mogłyśmy tego przegapić nie – powiedziała starsza z sióstr, szybko zajmując miejsce na wygodnym fotelu, na którym zawsze siedzi Darcy.
-Ty małpo – krzyknęła młodsza, która spóźniła się nieco i zostało jej tylko stare, niewygodne krzesło.
-Dziewczęta opanujcie się, jak coś któraś może usiąść na łóżku, ale i tak najważniejsze żeby wszystko było dobrze widać. Daj mi ciastko, bo widzę że masz moje ulubione  - uśmiechnęła się szeroko na widok swojego przysmaku.
-Normalnie jak zwierze, zawsze wyczuje czekoladę – westchnęła zrezygnowana blondynka oddając przyjaciółce paczkę.  Ta udała, że nic nie słyszała i zajęła się jedzeniem. W oczekiwaniu na spotkanie postanowiły oszacować szanse swojej drużyny, na dzisiejsze zwycięstwo.
-Kurde czemu ja zawsze wychodzę na to najgorszą, bo zakładam niestety wersję pesymistyczną ? – mruknęła Dagmara, zawiedzona swoim typem, który niestety nie wróżył wygranej aniołom.
-Bo dupa z Ciebie, a nie kibic ! Dobra lepiej mi powiedz, jak tam twój Rudy się miewa przed spotkaniem ?
-Po pierwsze nie mój – warknęła na blondynkę. –Po drugie nie Rudy, bo ma imię, a po trzecie to się stresuje – wyznała już nieco spokojniej spoglądając na obie towarzyszki.
-Już się tak nie denerwuj. Jest rudy ? No jest, więc wcale go nie obrażam, po prostu tak jest łatwiej. Niech tylko dzisiaj dobrze pojedzie i pokaże na co go stać – na tym skończyły dyskusję, bo zaczęła się właśnie relacja w TVP. Każda skupiona na monitorze, czekała najpierw na prezentację, a później na rozpoczęcie zawodów.
                Pierwszy bieg korzystniej wypadł dla juniorskiej pary gospodarzy, która pokonała toruńskich bliźniaków,  wynik 4:2 nie był jeszcze końcem świata, dlatego nie było się jeszcze czym martwić. Kolejna odsłona zawodów nie była już tak kolorowa dla aniołów, które w drugim biegu przywiozły tylko 1 punkt za sprawą Adriana. Gospodarze w rezultacie prowadzili już 6 punktami.  W trzecim biegu miał się pojawić Darcy, dlatego Dagmara mocniej ścisnęła swoje kciuki i w skupieniu czekała na pójście taśmy w górę. Ward zdobył 2 punkty, jednak jego bliźniak nie przywiózł żadnego, co jeszcze powiększało prowadzenie gospodarzy. Kolejne dwa biegi pokazały tylko jak silna jest drużyna Stali na swoim torze i jak trudno będzie odrobić straty, które trzeba było w końcu zacząć odrabiać.
                Biegu szósty mógł stać się właśnie momentem odbicia dla aniołów, bo para Turbo Twins zawsze dawała niezwykłe widowisko. Tak też się stało, bo zwyciężyli 2:4, to była mała zdobycz punktowa, ale dawała sygnał do walki, kopa do dalszego działa i pokazała, że jeszcze można, coś w tych zawodach osiągnąć. To co wydarzyło się jednak później pokazało, że Toruń nie jest dziś wstanie pokazać wachlarza swoich umiejętności  na stadionie im. Edwarda Jancarza. Do końca zawodów zostało pięć biegów, a goście wygrali dwa z nich, zaś jeden zremisowali. Wynik końcowy wynosił 57:33 dla gospodarzy. Najlepszy w tym dniu okazał się Niels Kristian Iversen z drużyny gorzowskiej, a z toruńskiej najlepiej zaprezentowały się australijskie bliźniaki. Bardzo martwiła postawa Ryana – kapitana, który w pięciu biegach przywiózł zaledwie 4 punkty. Postawa Adriana, też na pewno nie napawała optymizmem. To wszystko złożyło się na wysoką, bo aż 24 punktową porażkę drużyny z grodu Kopernika.
-Wykrakałaś normalnie – mruknęła Natalia, z ustami ułożonymi w kształt podkowy.
-Tak masz rację i zgoń wszystko na mnie – cała trójka była już w znacznie gorszych nastrojach niż wcześniej. Próbowały je poprawić oglądaniem śmiesznych filmików w sieci, ale na niewiele się to zdało. Z racji tego, że zrobiło się już późno dziewczyny musiały wracać do domu, a Dagmara została sama.
                Przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Od Darcy’ego dostała tylko krótkiego smsa, który nie napawał optymizmem, co jeszcze bardziej zepsuło jej nastrój. Wpadła na pomysł, by może po cichu wymknąć się na chwilę przed szpital i zaczerpnąć świeżego powietrza. Już w pozycji siedzącej podnosiła się z łóżka, gdy poczuła wibracje swojej komórki. Zaaferowana próbą założenia kapci nawet nie spojrzała na ekran telefonu i od razu nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Słucham – mruknęła, próbując odpowiednio nakierować swoją stopę, tak by w końcu znalazła się w ciepłym, puchatym materiale.
-Daga ? To Ty ? – usłyszała zachrypnięty głos Australijczyka, którego najwidoczniej zdziwiło chłodne, polskie przywitanie.
-Darcy nie wiesz do kogo dzwonisz, że się pytasz ?
-Przecież wiem, ale jakoś tak dziwnie mówisz – wytłumaczył się chłopak.
-A bo właśnie próbuje kapcie założyć, ale jakoś mi to nie za bardzo idzie – przyznała z rezygnacją, spoglądając z niechęcią na swoje włochate obuwie.
-Po co o 2 w nocy chcesz zakładać kapcie ? – zupełnie nie rozumiała, co w tym takiego dziwnego.
-Jak to po co ? Chce się trochę przejść, bo nie mogę spać – po drugiej stronie słuchawki przez chwilę panowała głucha cisza, która później przerodziła się w dość głośny krzyk. Polka została momentalnie sprowadzona na ziemie i zrezygnowała z nocnym spacerów.
-Zostawić się na jeden dzień samą i już takie głupoty Ci do głowy przychodzą… Jutro dostaniesz taka osobistą reprymendę, że do końca życia odechce Ci się spacerowania o 2 w nocy – cały czas był zdenerwowany, ale wiedział że przynajmniej dzięki temu blondynka pozostanie w swojej sali.
-Jutro ? – zdziwiła się kładąc głowę na poduszkę.
-Znaczy się dzisiaj, za parę godzin – poprawił się szybko, sam też ułożył swoją głowę na poduszce w busie, który właśnie jechał do Torunia. Przez kolejne 10 minut rozmowy tłumaczył dziewczynie, czemu nie jedzie do Anglii i ostatecznie trafił do niej argument, że ktoś musi jej wybić z głowy dziwaczne pomysły. Rozmawiali ze sobą tak długo, że w końcu jedno z nich, a dokładniej Polka zasnęła i po prostu przestała się odzywać. To był sygnał by już zakończyć rozmowę.
                Po nocnych, telefonicznych rozmowach i pomysłach zaczerpnięcia świeżego powietrza o 2 w nocy była strasznie śpiąca.  Jej sen był tak mocny, że nawet termometr włożony na chwilę do uchu, który zazwyczaj ją budził, tym razem tego nie zrobił.  Tak samo bezskutecznie skończył się dwie próby pielęgniarki, która chciała aby pacjentka zjadła śniadanie. Widząc, że to nie ma najmniejszego sensu zostawiła talerz na szafce i wyszła.
                Australijczyk gdy tylko dotarł do Torunia nie miał czasu na spanie, zdrzemnął się może przez godzinę czy dwie na tylnym siedzeniu busa. Teraz miał inne plany. Przede wszystkim wziął zimny, orzeźwiający prysznic, zmienił ciuchy i na końcu zjadł śniadanie w hotelowej restauracji. Zdążył dopić kawę, gdy recepcjonistka przekazała mu, że jego taksówka już czeka. Niewiele myśląc, wstał i udał się przed budynek, gdzie stało auto. Podał taksówkarzowi łamaną polszczyzną, do którego szpitala ma go zawieźć i potem już tylko obserwował zmieniające się za szybą obrazy.
Lubił Toruń. To było dla niego miasto, które w dzień podziwia się za zabytki, za to że można tu znaleźć jakieś spokojne miejsce by odpocząć, a wieczorami za to, że tętniło życiem. Zdecydowanie nie przypominało mu jego ukochanej Australii, ale i tak lubił to miejsce.  Gdy taksówka zatrzymała się przed szpitalem, zapłacił za kurs i udał się w dobrze już mu znane miejsce. W pomieszczeniu od razu zauważył, że Dagmara śpi w najlepsze, a on na pewno nie miał sumienia pozbawiać jej tej słodkiej miny, która jej teraz towarzyszyła. Postanowił skorzystać z tej okazji i również zdrzemnąć się na fotelu. Nie było mu to jednak dane, bo gdy tylko zdążył wygodnie się usadowić to Polka otworzyła zaspane oczy, by obdarzyć go szczerym uśmiechem. Zdążył jedynie odwzajemnić się jej tym samym, bo w pomieszczeniu pojawił się straszy pan w białym kitlu. Domyślił się, że to jej lekarz. Przez kolejne 10 minut wsłuchiwał się w nich rozmowę, choć nie rozumiał z niej zbyt wiele. Umiał tylko kilka polskich słów i w większości nie były one cenzuralne. Jak tylko mężczyzna opuścił salę, Australijczyk spojrzał na nią pytającym wzrokiem czekając na tłumaczenie.
-Darcy, jak dobrze że tu jesteś – zaczęła bardzo uradowana. –Właśnie dowiedziałam się, że zaraz dostane wypis i wychodzę do domu. Przyda mi się pomoc przy torbie – dodała szybko, a o dziwo jego wcale to nie ucieszyło. Dla niego oznaczało to koniec wizyt w szpitalu i pewnie koniec znajomości. W końcu tylko dzięki temu miał pretekst by odwiedzać ją niemal codziennie.
-Co masz taką minę nie cieszysz się ? – zdziwiła się spoglądając na milczącego chłopaka, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
-Cieszę się – zmusił się do uśmiechu.
-To dobrze. W końcu położę się w wygodnym łóżku i zjem coś normalnego – zaczęła wyliczać pozytywy, ale on jakoś ich nie dostrzegał.  –Lubisz spaghetti carbonara ? – dodała po chwili monologu, bo tylko ona mówiła. Nie usłyszała żadnej odpowiedzi. –Halo ziemia do Warda ! Pytałam Cię o coś rudzielcu – krzyknęła machając mu sprawną ręką przed oczami.
-Co ?
-Pytałam czy lubisz spaghetti carbonara ? – zrobiła zabawną minę powtarzając ponownie swoje pytanie, przewracając przy tym oczami.
-Lubię, a co ? I nie mów do mnie rudzielcu – obruszył się dopiero, jakby teraz zrozumiał, co mówiła do niego wcześniej.
-Bo to będzie nasz dzisiejszy obiad, tylko musielibyśmy najpierw zahaczyć o jakiś sklep, bo obawiam się, że moja lodówka świeci pustkami. Naprawdę nie mogę tak do Ciebie mówić ? – złożyła usta w podkówkę i zamrugała powiekami. –Kiedy ja tak lubię tą rudą czuprynę – dodała kładąc rękę na jego głowę i czochrając mu włosy. 
-Myślisz, że tym spojrzeniem coś wskórasz ? – spytał podejrzliwie, na co ona kiwnęła głową potwierdzając, że tak właśnie myśli. –Przejrzałaś mnie blondyno – tym razem to on zepsuł jej fryzurę. Jego wyraz twarzy był już znacznie pogodniejszy i zniknął z niej smutek.
                Po około godzinie z pomocą żużlowca wsiadała już do taksówki, która miała ją zawieść do domu. Darcy był bardzo ciekawy, gdzie mieszka ale chyba bardziej jak wygląda jej mieszkanie. W końcu to jak ono wygląda wiele mówi o człowieku i wcale tu nie chodzi o to, czy jest elegancko urządzone i czy jest w nim dużo gadżetów. Gdy auto się zatrzymało chłopak doskonale widział, gdzie jest bo często przejeżdżał przez to osiedle w drodze na stadion. Przekonał się, że dziewczyna miała racje mówić, że ma blisko na stadion choć na pewno bliżej miała na ten poprzedni. Będąc już na klatce schodowej Polka upierała się, że po schodach wejdzie sama, ale widząc ile to trwa on stracił cierpliwość. Przerzucił jej torbę z rzeczami przez ramię i później wziął ją na ręce. Nie obyło się bez protestów, ale z gipsem na ręce i stabilizatorem na kolanie nie miała zbyt wielkiej szansy by coś wskórać.  Australijczyk postawił ją dopiero pod samymi drzwiami i pomógł jej szukać kluczy, bo jak to na kobieca torbę przystało miła tam tyle „potrzebnych” rzeczy, że tej najbardziej potrzebnej nie mogła znaleźć.
-Mam – powiedział kręcąc głową i podając dziewczynie znalezisko. Ona udała, że nie widziała tej karcącej za bałagan miny i otworzyła drzwi do swojego królestwa. Jako, że był tu pierwszy raz starał się jak najdyskretniej rozejrzeć.
-Czuj się, jak u siebie, choć pewnie moja torba to pikuś w porównaniu do twojego pokoju – zaśmiała się na, co on poczerwieniał. Nie mogła tego wiedzieć na pewno, ale rzeczywiście był strasznym bałaganiarzem i zawsze Holder miał z niego niezły ubaw, po znalezieniu na podłodze czy też pod łóżkiem coraz to dziwniejszych rzeczy. Niektórych wolał nawet nie dotykać.
                Zapominając o swojej skłonności do rozrzucania ciuchów, rozejrzał się po pomieszczeniu, które miało pełnić funkcję salonu i jadalni. Było to przestronny pokój utrzymany w jasnych barwach, jedynym wyjątkiem było kilka brązowych dodatków. Najbardziej spodobały mu się zdjęcia które wisiały na ścianach. Dwa z nich przedstawiały Dagmarę. Te fotografie dodawały fajnego klimatu dość nowoczesnemu wnętrzu.
-Tak, jak mówiłam będziemy musieli iść na zakupy, bo w lodówce oprócz zepsutego mleka i kilku jogurtów świeci tylko światło – domyślała się, że tak będzie bo w weekend nie zdążyła zrobić zakupów, które miała w planach w poniedziałkowy wieczór, ale te plany pokrzyżował jej wypadek. Później tygodniowy pobyt w szpitalu nie pozwolił na uzupełnienie domowych zapasów.
-Ja pójdę po te zakupy tylko mi napisz czego Ci potrzeba – powiedział spokojnie odwracając się do blondynki przodem. Ona zaś przez chwilę pomyślała, czy nie wykorzystać trochę Australijczyka do zrobienia zakupów na cały tydzień, ale szybko wybiła sobie z głowy tą myśl.
-Zrób listę na cały tydzień, bo nie ma sensu żebyś później sama szła do sklepu – dodał jakby czytając jej w myślach.
-Jesteś kochany –powiedziała radośnie i ruszyła do drzwi prowadzących do jej sypialni. Wolnym krokiem doszła do celu i pierwsze, co zrobiła po wejściu do pomieszczeni to otworzenie okna. Przez cały tydzień w końcu nikogo tu nie było. Chłopak poszedł za nią ciekawy, co kryją te cztery ściany. To co zobaczył trochę zbiło go z tropu. Spodziewał się chyba bardziej kobiecej sypialni. Ta była bardzo podobna do charakteru dziewczyny. Nie była niczym żywcem ściągnięta ze zdjęcia w jakimś magazynie, gdy wszystko do siebie pasuje i aż żal z tego korzystać. Jej pokój należał do tych nieco chaotycznych. Przy jednej ze ścian stało jej dwuosobowe łóżko, a na przeciwległej wisiał telewizor. W rogu pokoju stało biurko przepełnione notatkami i różnymi materiałami, które zazwyczaj spotyka się w biurach. Na ścianie obok wisiała półka wypełniona książkami, a obok zegar z napisem „London”, a na ostatniej pustej ścianie w jednej linii cztery zdjęcia. To oczywiście zainteresowało go najbardziej. Pierwsza fotografia była czarno-biała i rozpoznał na niej stary stadion swojej drużyny, na kolejnej była Polka a w jej tle morze, na kolejnym była z jakaś dziewczyną, a ostatnie przedstawiało obecny stadion aniołów, Motoarenę.
-Sama je robiłaś ? – spytał wskazując dwa zdjęcia.
-Tak. Nawet nie myślałam, że kiedyś je tu powieszę, ale przeglądając zdjęcia na laptopie uznałam że będą tu fajnie wyglądały – powiedziała szukając jakieś czystej kartki.
-Żadnych autografów fanko Unibaxu ?- zaśmiał się widząc jej minę.
-Wybacz, ale stanie w kolejne by dostać niewyraźny hieroglif Holdera to nie dla mnie. Ja wole trochę pokrzyczeć, poklaskać, podziękować za mecz i wrócić do domu – w końcu udało się jej znaleźć czystą kartkę i długopis. –Pierwszy raz robię listę zakupów po angielsku – zaśmiała się nie odgrywając wzroku od kawałka papieru. 
-Kiedyś musiał być ten pierwszy raz – na te słowa podniosła głowę i spojrzała na niego poruszając zabawnie brwiami. –Daga Ty zbereźniku o czym ty myślisz – udawał oburzenie.

5 komentarzy:

  1. świetny czekam na następny i zapraszam na nowy rozdział http://girls-love-speedway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuu czyżby Darcy się zakochał tak szybko? ;> I jaki opiekuńczy się zrobił chłopak *.* Czekam na kolejny :D http://with-nothing-to-lose.blogspot.com/ oraz http://speedway-cicho-sza.blogspot.com/ zapraszam na nowości ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myśle , a nawet raczej jestem pewna ze oni sie w sobie zakochali :D
    mam nadzieje ze z nich bedziee super fajna para :D
    no to czekam na nastepny rozdział , pozdrawiam i zycze duzo weny w dalszym pisaniu :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, już wszystko nadrobiłam. Przepraszam, że wcześniej mnie tu nie było, ale nie wyrabiałam się ze wszystkim. Wspaniała historia, wszystko mi się podoba, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Pozdrawiam i do szybkiego następnego! :)

    OdpowiedzUsuń