Bywają dni, gdy nie mamy
najmniejszej ochoty wychodzić z łóżka, spod ciepłej kołdry, a już tym bardziej
iść na zajęcia czy do pracy. Nie chce nam się z nikim rozmawiać, bo chcemy po
prostu tak najnormalniej w świecie poleżeć i nie robić kompletnie nic. Zazwyczaj w takich momentach pojawia się coś
lub ktoś, kto motywuje nas na ruszenia pośladków. W przypadku bohaterki tego
opowiadania – Dagmary, było dokładnie tak samo.
2 kwietnia 2012
Dzień zapowiadał się naprawdę
wspaniale, słońce za oknem i wszystko budziło się do życia. Ona natomiast,
niewysoka blondynka o niebieskich oczach kompletnie nie miała ochoty na to, aby
wstać. Dopiero kolejna wibracja telefonu sprawiła, że otworzyła powieki i
spojrzała na wyświetlacz.
-Kochana moja, znając Ciebie ranny ptaszku to już nie śpisz i
na pewno jesteś już ubrana. Zapewne znajdziesz chwilę dla swojej ukochanej
przyjaciółki ? – nie musiała jej widzieć, aby domyśleć się jaki miała właśnie
wyraz twarzy.
-Tak się akurat składa, że właśnie mnie obudziłaś i
aktualnie nadal mam na sobie piżamę.
-Niemożliwe !! Co Ty wczoraj na imprezie byłaś, a ja o tym
nic nie wiem ? – druga część zdania zabrzmiała już jak wyrzut.
-Nigdzie nie byłam, po prostu miałam ochotę pospać i tyle.
Powiedź lepiej do czego ja mam Ci się przydać o tak nieludzkiej porze –
westchnęła ciężko unosząc się na rękach do pozycji siedzącej.
-Zaraz nieludzkiej no… Potrzebuje damskiego wsparcia przy
kupnie prezentu dla siostry. Wiem, że na ciebie zawsze mogę liczyć prawda ?
-Dobra małpo daj mi 30 minut i możesz po mnie przyjść –
rozłączyła się i czym prędzej ruszyła do łazienki. Dawno już w takim tempie nie
wykonywała porannych czynności, jakie zazwyczaj zajmowały jej znacznie więcej
czasu. W ogóle w ostatnim okresie była flegmatyczna i osowiała. Wszystko przez faceta,
który miał był tym na całe życie, a okazał się zwykłym śmieciem. Trudno było
jej zapomnieć o latach spędzonych razem i przyzwyczaić się do bycia singielką.
Koleżanki próbowały jakoś ją pocieszyć, powiedzieć żeby w końcu korzystała z
życia, bawiła się, flirtowała z kim tylko chce i zapomniała o tym zamkniętym
już rozdziale.
-Cholera jeszcze tylko 15 minut – powiedziała głośno
szukając czegoś sensownego w swojej szafie. Postawiła na czarne ruski, beżowy
sweterek z łatami na łokciach, botki na niskiej podeszwie i do tego dobrała złote kolczyki.
Została jej jeszcze chwila na lekki makijaż i gdy właśnie przeciągnęła usta
błyszczykiem zadzwonił jej domofon.
-Zaraz schodzę – powiedziała do słuchawki nawet nie czekając
na odpowiedz. W biegu chwyciła tylko torebkę i skórzaną kurtkę, po chwili była
już na dole obok przyjaciółki.
-Kobieto tylko 30 minut, a Ty taka odwalona. Szacuneczek
naprawdę – powiedziała Natalia, jej przyjaciółka. Ona również była blondynką tyle, że o szarych
oczach i kilkunastu centymetrach wzrostu więcej. Znały się już dobre 7 lat.
-Nie gadaj tyle tylko chodź. Wisisz mi kawę i jakieś
śniadanie – pogroziła wyższej i starszej o cztery miesiące dziewczynie palcem i
obie zaraz były już w drodze do Plazy – centrum handlowego, które jeszcze jakiś
czas temu było stadionem żużlowym.
Minęły kilka dobrze znanych sobie uliczek, które otoczone
były licznymi blokami. One doskonale znały to osiedle, w końcu obie się tu
wychowały i dlatego też droga zajęła im zaledwie kilka minut.
Dopiero do dobrych dwóch
godzinach buszowania po sklepach znalazły coś, co mogłoby spodobać się siostrze
Natalii, dlatego bez głębszych przemyśleć to kupiły.
-Poszłoby szybciej, gdyby ta mała pijawka nie wymyśliła, że
prezent ma być „kreatywny”. Też mi się kurde jakaś artystka znalazła czy coś…
Wyobraź sobie, że kazała sobie jeszcze zafundować bilet na pierwszy mecz ? Mam
nadzieje, że mnie uratujesz i pojedziesz ze mną ? – niezbyt dokładnie słuchała
przyjaciółki, ale ostatnie zdanie akurat
słyszała doskonale.
-Wiesz ostatnio jakoś nie mam ochoty na żadne wyjścia – tak
faktycznie było. Chodziła na zajęcia, po powrocie do domu uczyła się, jadła i
potem całe wieczory spędzała w łóżku. Tak wyglądał prawie jej każdy dzień, a
weekendy różniły się tylko tym, że dla
zabicia czasu sprzątała w mieszkaniu. Tak się złożyło, że od stycznia mieszkała
sama, bo jej mama dostała lepszą pracę za granicą, a z ojcem nie utrzymywała
kontaktów. Nieobecność matki sprawiała, że nie było nikogo kto mógłby ją jakoś
zmotywować do działania, pocieszyć. Dzięki pracy mamy nie musiała się niczym
przejmować, a nawet miała zakaz podejmowania jakiejkolwiek pracy przed
skończeniem studiów, zatem nie miała gdzie uciec przed swoimi uczuciami.
-Dagmara wiesz doskonale, że już czas coś zmienić ? Nie
możesz tak dalej. Takie snucie się po domu nie ma najmniejszego sensu – Natalia
podała właśnie przyjaciółce tekturowy kupek z kawą.
-Zdaje sobie z tego sprawie, wiem że wszyscy chcą dla mnie
dobrze, ale naprawdę nie mam ochoty na żadną imprezę, kino, kawę, herbatę,
ciasteczko i inne dziwactwa jakie ostatnio słyszałam – z jednej strony męczyła
ją ta chęć pomocy, ale z drugiej cieszyła się, że ma wokół siebie tylu ludzi,
na których może liczyć. –Dobra na mecz
mogę z Wami jechać, w końcu nic nie poprawia humoru tak jak zakupy i porządny
speedway – dodała chyba bardziej dla uspokojenia przyjaciółki, niż z faktycznej
chęci.
-W końcu mówisz jak człowiek
- blondynka z radości, aż klasnęła w dłonie.
-Mam nadzieje jednak,
że po meczu dasz mi trochę spokoju i nie będziesz już wymyślać dziwnych
rzeczy, żeby mnie tylko wyciągnąć z domu. Muszę swoje przemyśleć, przeboleć i
wszystko będzie po staremu. Obiecuje – uniosła dwa palce ku górze w geście
przysięgi. –A teraz ruszaj swój kościsty zadek, bo ja za półgodziny zaczynam zajęcie
i nie chce się znów spóźnić.
W
znacznie lepszych nastrojach obie dziewczyny opuściły centrum, a ich drogi się
rozeszły, bo każda musiała iść w inną stronę. Dagmara szybki krokiem
przemierzała kolejne metry, żeby tylko zdążyć na czas. Ostatnią przeszkodą jaka
stała jej na drodze było przejście dla pieszych, później już tylko kilka kroków
chodnikiem do swojego wydziału. Tupała nogą czekając, aż wagonik samochodów w
końcu przejedzie, a ona będzie mogła przejść na drugą stronę. Nie pomyślała
nawet, że wcale na nią nie dojdzie…
Biały Nissan dość dużych gabarytów, pędzący z zawrotną
prędkością pojawił się dosłownie znikąd. Blondynka była już na pasach, gdy samochód mimo próby hamowania uderzył w
nią z impetem. Siła uderzenia była na tyle duża, że Dagmara upadła na jezdnię
kilka metrów dalej. Samochód jadący z naprzeciwka zatrzymał się widząc, że coś
jest nie tak. Kierowca wyskoczył ze
swojego auta i spojrzał na zakrwawioną blondynkę. Przechodnie się
zatrzymali, a dwóch młodych mężczyzn kucnęło przy poszkodowanej, aby zobaczyć w
jakim jest stanie. Kobieta która również stała blisko szybko wykręciła numer
112 i próbowała sprowadzić pomoc. Sprawca wypadu zdążył tylko wysiąść ze
swojego auta i po krótkim namyślę postanowił niezauważony zniknąć z miejsca
wypadku. W porę jednak został zatrzymany przez kierowcę, który wcześniej zaszokowany
obserwował całe zajście.
-Karetka nie przyjedzie wszystkie są właśnie w terenie –
krzyknęła kobieta rozmawiająca przez telefon, a jej mina mówiła wszystko.
-To co my mamy z nią zrobić ? – spytał klęczący przy
blondynce chłopak. Po chwili konsultacji z dyspozytorem wszystko było jasne.
-Jedyne wyjście jest takie, żeby ktoś ją sam dowóz do
szpitala. Tam się już nią zajmą !
-Kto może to zrobić ? – spytał chłopak, ale tłum stał w
milczeniu.
-Przepraszam twój samochód chyba stoi najbliżej i ma
najprostszą drogę do szpitala. Pomożesz ? – zwrócił się kierowcy, który
zagradzał drogę ucieczki sprawcy.
Super, piszących o speedwayu jest już cała armia ;D Bardzo się cieszę, bo jak zaczynałam, było mało blogów. Można było policzyć na palcach jednej ręki. A teraz w końcu można się wkręcić w te wszystkie fantastyczne historię. Podoba mi się bardzo, akcja się rozwija, więc czekam na dalszy ciąg. Wtedy będę mogła coś więcej skomentować. Teraz czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zaczyna, jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej...mam nadzieję, że dziewczyna wyjdzie z tego...Jak na razie mogę Ci życzyć weny i powodzenia w prowadzeniu bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie ;)
Noooo bardzo ciekawie się rozpoczyna ;) Mam nadzieję, że dziewczynie nic poważnego się nie stanie ;) Cieszę się też, że powstaje co raz więcej blogów o żużlu ;) To się ceni :D W międzyczasie zapraszam do siebie na http://speedway-cicho-sza.blogspot.com/ oraz http://with-nothing-to-lose.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna :D Biedna Dagmara... liczę, że nic poważnego się jej nie stało. Zapraszam również na moje pozostałe blogi: http://speedwayowy-swiat-wedlug-kimi.blog.pl/ i http://new-life-new-chance.blog.pl/
OdpowiedzUsuńhttp://speedway00.blox.pl/2012/12/Rozdzial-7.html
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ 7 :) :)