niedziela, 18 listopada 2012

Chapter Three




Postanowiłam, że będę publikować posty dwa razy w tygodniu, a przynajmniej na razie dopóki dopisuje mi wena. W przyszłości się to pewnie trochę zmieni, ale nie chce zapeszać. Nie wiem czemu, ale ten rozdział wydaje mi się taki strasznie krótki. Następny na pewno taki już nie będzie. Miło mi, że jest kilka osób, które to czytają i mam nadzieję, że tak pozostanie.                          Pozdrawiam  :)

 



Większość południa spędziła na kilku kontrolnych badaniach, a resztę leżąc w swoim szpitalnym łóżku. Zdążyła zawiadomić przyjaciółkę o wypadku, a Natalia obiecała że niedługo przywiezie jej najpotrzebniejsze rzeczy. Tak tez się stało i ok. godziny 13, blondynka stanęła w drzwiach do jej sali. Na początku wyściskała dziewczynę, chyba zapominając o tym, że na ręku ma gips i ogólnie jest dość mocno poobijana. Później pomogła się jej przebrać w znacznie wygodniejsze ciuchy, które przede wszystkim były w jej rozmiarze. Miały mały problem z założeniem getrów na chorą nogę, ale lekarz zdążył ja poinstruować jak wyciągnąć nogę na chwilę ze stabilizatora.
-Od razu czuje się lepiej – powiedziała zadowolona, gdy się już przebrała i uczesała. Chociaż dzięki temu mogą się poczuć normalniej, prawie jakby był w domu. Właśnie zdążyła opowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło i kto jeszcze kilka godzin temu siedział przy jej łóżku, gdy w pomieszczeniu pojawiło się dwóch policjantów. Jeden z nich wyprosił jej gościa, a drugi od razu zaczął jej zadawać pytania. Myślała, że dość szybko załatwi tą sprawę, bo niewiele pamiętała z samego wypadku, a co działo się z nią później było jeszcze bardziej odległe. Bardzo się jednak pomyliła, bo policjanci przesłuchiwali ją tak, jakby to ona sama wjechała w siebie tym autem i była wszystkiemu winna. Na jej twarzy widać było frustracje. Męczyła się już od dobrych 30 minut z coraz to dziwniejszymi pytaniami, które wprawiały ją w jeszcze większą złość. Najchętniej to z niej zrobiliby winną całemu zajściu i postawili zarzuty, aby w konsekwencji skończyło się to jakąś niebagatelna sumą do zapłaty, byle by tylko mieć mniej pracy. W tym momencie ponownie uratował ja nie kto inny, jak Darcy.
                Wszedł do jej sali i zaniepokoił się na widok policjantów. Widział, że Dagmara jest zdenerwowana i nie ma już najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać, więc mimo ich usilnych starań nie dał się wygonić. Uzupełnił zeznania dziewczyny, jako świadek wypadku i opowiedział o tym, jak sprawca chciał uciec z miejsca wypadku. Ich zainteresowanie przeniósł na swoja osobę nie dając się wyprowadzić z równowagi. Wiedział, jak tego typu ludzie działają i jak próbują niewinnego człowieka zmusić do wzięcia na siebie winy, której tak naprawdę nie ponosili.
-Teraz Panowie widzą już wszystko, więc najwyższa pora już iść – spojrzał na nich niezbyt przyjaźnie, co obaj odwzajemnili, ale kulturalnie pożegnali się i wyszli.
-Dzięki ! Już myślałam, że rzucę w nich kosmetyczką – tylko ten przedmiot znajdował się w zasięgu jej dłoni i nie był zbyt ciężki. Jakikolwiek inny nie spełniałby jej kryteriów.
-Kosmetyczką na pewno byś ich odstraszyła – zaśmiał się rozsiadając na fotelu i przyglądając, jak z twarzy dziewczyny znika frustracja i złość. Jej miejsce zajęły spokój i radość.
-Jak tam trening i nastawienie przed meczem z Gorzowem ? – spytała próbując zapomnieć o tym nieprzyjemnym incydencie, który miał miejsce przed chwilą. Chciała zmienić temat na zupełnie niezwiązany z jej wypadkiem. W końcu miała okazje dowiedzieć się czegoś więcej o życiu żużlowca, a że czuła się przy nim całkowicie swobodnie, a przynajmniej na tyle by zadać mu kilka pytań to postanowiła to wykorzystać. Pewnie wielu kibiców chciałby znaleźć się w takiej sytuacji, by bez żadnych przeszkód zadać kilka pytać zawodnikowi swojej ukochanej drużyny.    
-Całkiem dobrze, nie chce zapeszać ale czuje, że to może być naprawdę dobry sezon. Możesz być pewna, że w niedziele dam z siebie wszystko, w końcu niecodziennie wraca się z wypożyczenia – faktycznie był to początek jego ponownej historii z drużyną aniołów, która na chwile została przerwana epizodem z teamem z Gdańska.
-To fakt, ale wystarczyło tylko nieco dyskretniej imprezować – spojrzała na rudzielca nieco podejrzliwie. Wiedziała, że za poruszenie tego tematu może się wkurzyć, ale właściwie mówiąc o Wardzie czy Holderze, nie da się go chyba ominąć, a na jej usta sama cisnęła się ta riposta.
-Widzę, że jesteś dobrze poinformowana – po jego minie było widać, że już nie jest taki wesoły jak przed chwilą, czego się zresztą spodziewała. Ten temat nie należał do przyjemnych, a poruszany był zdecydowanie według niego za często. Wiedział, że pewnie w tej kwestii wielu ma racje, ale nie lubił gdy na każdym kroku przypominano mu o tym błędzie. Przecież on tez był człowiekiem, w dodatku młodym, który jak każdy inny ma prawo je popełniać.
-Jak każdy kto interesuje się żużlem w tym mieście, czego ja o Tobie nie słyszałam… - westchnęła. –A wyglądasz na takiego niewinnego – zaśmiała się, żeby nieco już rozluźnić tą atmosferę. Przecież nie chciała, aby zaraz stąd wyszedł i nie chciała go również urazić. Nie miała zamiaru przywoływać tez tych najróżniejszych historii na temat Australijczyków, których naprawdę nie brakowało. Teraz zaczynała żałować, że ich rozmowa zeszła na tą kwestię.
-W moim przypadku wygląd trochę myli, bo taki znowu grzeczny to ja nie jestem, ale wiele z tych historii jest wymyślonych. A skoro wiesz tyle to pewnie słyszałaś też o moim aresztowaniu ?  – był ciekawy, co ona o tym sądzi. Nie miał się, co prawa czym chwalić, ale wolał od razu się rozczarować niż później usłyszeć coś, co skaże go zanim jeszcze to zrobi sąd.
-Coś mi się o uszy tam obiło, ale w to akurat nie chce mi się wierzyć. Poza tym nie mi osądzać, co się działo, nie było mnie tam i nie znam Cię na tyle dobrze, by móc o tym cokolwiek powiedzieć – taka odpowiedź mu się podobała, bo już parę razy usłyszał wiele niemiłych rzeczy z powodu oskarżenia, o którym wszyscy pisali.  –Ale uratowałeś mi życie, jesteś genialnym żużlowcem więc nie możesz być złym człowiekiem – to zdanie od razu poprawiło mu humor. Miło było usłyszeć, że ktoś tak o nim myśli i docenia jego talent. Poza tym uśmiech jakim został przy tym obdarzony nie pozwolił mu myśleć, że Polka może mieć o nim złe zdanie,
-Genialnym ? – uniósł jedną brew wysoko, robiąc przy tym śmieszną minę.
-Ty już mnie za język nie ciągnij – walnęła go w ramię zdrową dłonią i całe napięcie, jakie wcześniej dało się wyczuć, zniknęło jak mydlana bańka.
                Nie spodziewała się,  ze może jej się z kimś tak łatwo rozmawiać. W prawdzie nie była bardzo wstydliwa, ale zazwyczaj przy nowo poznanych osobach zachowywała dystans. Dopiero po kilkunastu spotkaniach, rozmowach, gdy już poznawała kogoś lepiej pozwalała sobie na jakieś bardziej szczere wyznania. W tym przypadku było od początku inaczej, być może to dlatego, że poznali się w takich a nie innych okolicznościach. Prawdą jednak było, że nie tylko ona dobrze czuła się w jego towarzystwie, on to odwzajemniał. Zdążył opowiedzieć jej kilka śmiesznych historii, pokazał zdjęcia z kumplami, których obiecał nikomu nie pokazywać, a wcześniej nigdy tego nie robił.
-Rzeczywiście aniołem to Ty nie jesteś – śmiała się tak intensywnie, że aż z jej powiek wypłynęły pierwsze łzy.
-Ale , żeby z tego powodu od razu płakać ? – dołączył do niej szukając dalej czegoś w swoim telefonie.
                Tak spędzała prawie każdy dzień. Do południa wpadała do niej Natalia, a popołudniami zaraz po swoich treningach Darcy. Na pewno nie miała czasu na to, żeby się nudzić i smucić z powodu pobytu w szpitalu. Poza tym gdy odwiedzał ją chłopak zawsze obchodzili cały budynek, by na końcu z kubkiem kawy usiąść na ławce przed nim. Nikogo by to nie dziwiło, ale ponieważ nikt nie był tak uprzejmy wypożyczyć jej kul ortopedycznych do chodzenia, więc cały oddział i korytarz zwiedziała na plecach żużlowca. Pielęgniarki tylko śmiały się na ich widok, podobnie jak  reszta pacjentów, bo wyglądali naprawdę komicznie. Sami jednak nie za bardzo zwracali na to uwagę i często nawet nie zauważali ciekawskich i rozbawionych spojrzeń.  
                Ten dzień miał być dokładnie taki sam, czekała już na rudzielca buszując po różnych stronach na swoim laptopie. Skusiła się na kilka internetowych zakupów, których nie potrzebowała, ale z nudów do głowy przychodzą różne pomysły. Dzięki temu małemu urlopowi od zajęć zdążyła przejrzeć dokładnie swoją pocztę, odpisać na maile, a także nadrobić zaległości w serialach i filmach. Mówiła akurat do siebie pod nosem coś, czego nawet ona sama nie rozumiała i nie usłyszała, że w jej sal ktoś się pojawił.
-Co Ty arabskiego się uczysz ? – usłyszała nagle głos Australijczyka, który tak ją przestraszył, że aż krzyknęła i podskoczyła na łóżku. Całe szczęście, że nie zrzuciła ze swoich kolan laptopa, bo ciężko byłoby to wyjaśnić mamie i prosić o nowy sprzęt. Gdy zobaczyła, że dodatkowo nie jest sam i razem z towarzyszem się z niej śmieją, zrobiła groźną minę.
-Mówiłem Ci, że ma poczucie humoru – powiedział młodszy.  –Żeby nie było, że mnie mama nie wychowała jak należy to jest Dagmara, Dagmara to jest Chris. Kojarzysz co ? Taki tam mój kumpel żużlowiec – dodał, a za ostatnie słowa dostał od przyjaciela cios w same żebra, co zakończyło się głośnym „aałaaa”.
-Miło mi Cię poznać. Darcy ciągle o Tobie mówi, więc w końcu zmusiłem go, żeby mnie ze sobą zabrał – brunet szybko znalazł się koło łóżka dziewczyny i uścisnął jej dłoń. Nie zwracał nawet uwagi na przyjaciela, który miał ochotę czymś w niego rzuci, za to co powiedział. Sam nawet nie zauważył, że faktycznie ciągle mówi o dziewczynie, ale dla niego nie znaczyło to od razu tego, co zdążył wymyślić Chris.
-Mam nadzieje, że same dobre rzeczy bo jak nie to policzę się z nim, jak już będę sprawniejsza – posłała chłopakowi szczery uśmiech. To było dla niej miłe spotkanie, bo to właśnie Holder był jej ulubionym zawodnikiem. Mimo swojego jeszcze młodego wieku nie raz udowodnił, że ma talent, wole wali i nie boi się ciężkiej pracy. Ucieszyła się kiedy pojawił się w drużynie z Torunia, która później wzbogaciła się również o trzeciego kangura.     
-Muszę Cię zmartwić, ale niestety nie będziesz mogła mu przywalić, co mnie zasmuca jeszcze bardziej… Wychwala Cię pod niebiosa i aż się zrobiłem zazdrosny, do tej pory to mnie tylko tak chwalił – mówił z taką powagą, że blondynka nie wytrzymała za długo.
-Panie Ty go widzisz i słyszysz, a nie grzmisz – dołączył się rudzielec, o którym właśnie mówili. Już zdążył przywyknąć do sposobu bycia swojego przyjaciele i choć często na niego narzekał, to tak naprawdę nie wyobrażał sobie by mógłby być inny. Tylko on potrafił go zawsze rozbawić, pocieszyć i zawsze mógł na niego liczyć, nawet jeśli właśnie był środek nocy. Nie zmieniło się to nawet teraz, gdy został ojcem i założył rodzinę. Mimo tego starał się nie nadużywać jego czasu tym bardziej wiedząc, że dziewczyna Chrisa - Sealy, nie za bardzo za nim przepada. Nawet nie dziwiło go to bardzo, bo co mogła sobie myśleć o szczeniaku, który lubił imprezować i jeszcze był oskarżony o gwałt. Starał się po prostu nie wchodzić jej w drogę i nie pojawiał się w ich domu, chyba że jej aktualnie w nim nie było.  
-Ciesz, że się nie grzmi na te głupoty, które Ty zazwyczaj wygadujesz. Właśnie słyszałaś już o tym, co ostatnio wykręcił ten głupek ? – i tak rozpoczęło się słuchanie wielu kompromitujących Warda historii. Na nic zdały się próby odwrócenia od siebie uwagi, zmiany tematu czy chociażby groźby. Ten jak nakręcony opowiadał rzeczy, które doprowadzały blondynkę do łez. Prawie nie miała chwili na oddech, bo co skończył jedno to zaraz przychodziło mu do głowy coś nowego. 
                Na szczęście dla młodszego z Australijczyków, ten starszy musiał już iść, a on w końcu mógł zostać sam z Dagmarą, żeby spokojnie sobie porozmawiać.
-Miło było Cię poznać moja droga, mam nadzieje że się jeszcze spotkamy – powiedział radośnie Chris, zdejmując z głowy czapkę z dużym zielonym „M” i kłaniając się teatralnie.
-Ciebie również, a i gratulacje dla Ciebie i dla twojej dziewczyny – przypomniała sobie, że przecież niedawno Holder został młodym tatą.
-Dzięki. Zostawiam Was dziubaki. Pa – pomachał im i po chwili jego nieokiełznana czupryna zniknęła za rogiem. 

4 komentarze:

  1. Hahahah no tak :D jak Chris i Darcy się dobiorą to nie ma zmiłuj :D Musi być kupa śmiechu :D Czekam na kolejny oraz zapraszam do siebie na nowość na http://with-nothing-to-lose.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha mocne czekam na następny polecam swój http://girls-love-speedway.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. FAJNY ROZDZIAŁ , ja ich uwielbiam :D :D
    super blog , czekam na nastepny rozdział :) :)
    Pozdrawiam ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna historia :) podoba mi się :) Czekam na następny ;)I zapraszam też do siebie, może się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń