Trochę kazałam Wam czekać na nowy odcinek, ale w święta, jak w w święta czas spędzałam z rodziną, trochę w swoim mieście, ale też trochę poza nim. Później ogarnął mnie szał promocji, choć szkoda że nie są one takie, jak w Londynie ! A teraz wracam już z kolejnym rozdziałem. Nie wiem czemu w wordzie każdy mój rozdział ma minimum 4-5 stron, a tu wydaje się taki krótki... Nie będę już z tego powodu narzekać, a zachęcam do czytania i komentowania, a dodatkowo już zdradzę Wam, że w 13 się zadzieje.
Pozdrawiam i jeszcze raz Szczęśliwego 2013 roku Wam życzę :)
Po jego słowach spojrzała na drugą
stronę prezentu. Zaniemówiła widząc tam słowa, które chyba każde dziewczyna
chciałaby usłyszeć od mężczyzny, na którym jej zależy. Sama nie mogła się
nadziwić temu, jak w jej życiu pozmieniało się odkąd poznała tego szalonego,
rudowłosego Australijczyka. Zawsze marzyła o tym, że kiedyś zakocha się w kimś
tak, że będzie brakować jej tchu, że gdy on będzie obok poczuje te dreszcze i
przyjemne mrowienie, a każdy jego pocałunek będzie zawsze rozkoszą, jakiej nikt
inny jej nie da. Później pomyślała, że to chyba tylko wymysł filmów i
literatury, bo przy swoim poprzednim chłopaku owszem czuła się dobrze, ale nie
było żadnego trzęsienia ziemi, ani motyli w brzuchu. Myślała, że po prostu tak
być powinno. Teraz Darcy przywrócił jej w wiarę w to, że każdy ma kogoś takiego
przeznaczonego tylko dla siebie, tylko przy nim poczuje to czego nie potrafi
nawet opisać słowami, ale nie ma gwarancji, że go spotka. Jej się właśnie
udało.
-Ty tak na serio ?
– spytała nawiązując do napisu, który cały czas bacznie obserwowała.
-Całkowicie.
Zakochałem się w Tobie po uszy i podoba mi się ten stan – uśmiechnął się do
niej szczerze, pochylając się jednocześnie tak, że jego twarz znalazła się na
równi z jej.
-A ja w Tobie mój
rudzielcu – oboje nie byli zwolennikami ckliwych wyznań, ale czasami dobrze
jest powiedzieć drugiej osobie, co się do niej czuje. Ważne jest również to,
aby to uczucie pielęgnować, nie zapominać o nim dbać o nie, bo z czasem może
przerodzić się w miłość na całe życie.
Lipiec dobiegł końca, a to oznaczało
że zbliża się kolejny miesiąc wakacji. Dla każdego studenta to nawet jeszcze
nie półmetek, więc Dagmara miała dużo czasu na cieszenie się wolnością od
nauki. Postanowiła, go jakoś produktywnie wykorzystać i udało jej znaleźć
pracę. Miała przez dwa najbliższe miesiąc zastąpić chorą koleżankę, która nie
chciała stracić posady i tak dwie pieczenie, zostały upieczone na jednym ogniu.
Ona mogła trochę zarobić i odciążyć mamę, a znajoma spokojnie powrócić do pełni
sił. Jej zajęcie było całkiem przyjemne, bo która dziewczyna kochająca zakupy
nie chciałaby pracować w sklepie z ciuchami, jednej ze swoich ulubionych
sieciówek ? Cała ekipa była mniej więcej w jej wieku, dlatego bardzo szybko się
zaaklimatyzowała i została ciepło przyjęta. Swoją zmianę dzieliła z jeszcze
jedną dziewczyną Mają i chłopakiem Dawidem. Czas w pracy leciał jej naprawdę
szybko, bo w wakacje nie było zbyt dużego ruchu, a ona większość czasu spędzała
na żartach. Przychodziły oczywiście momenty, gdy trzeba było ciężko pracować,
ale Daga nigdy pracy się nie bała i radziła sobie całkiem nieźle. Grafik udało
jej się zorganizować tak, aby w niedziele mieć czas na mecz i piątek bądź
sobotę dla Darcego. On też nie miał dla niej wiele czasu, bo taki był jego
zawód, dlatego postanowiła to dobrze wykorzystać.
Było piątkowe
popołudnie, które blondynka spędzała właśnie w pracy. Podśpiewywała wesoło
piosenkę, która właśnie leciała w radio.
-Proszę Cię Daga,
chociaż Ty nie dręcz mnie tą piosenką – widząc minę koleżanki zaśmiała się
głośno i postanowiła tylko sobie nucić. Tanecznym krokiem postanowiła od razu
poprawić kilka rzeczy, które były dość niechlujnie złożone, pewnie przez
klientów, którzy chcieli się dokładniej przyjrzeć ciuchom.
-Zobacz bracie,
jak niektórzy mają dobrze – usłyszała dobrze sobie znany głos i szybko
odwróciła się w stronę, z której dobiegał.
-Darky, Chris jak
miło Was widzieć – rzuciła się na obu jednego obejmując prawą ręką, a drugiego
lewą.
-Takie powitania
to ja lubię nasza kruszynko – Holder z ogromnym uśmiechem rozczochrał jej blond
włosy, które przez niego znajdowały się w kompletnym nieładzie.
-Moja kruszynko
chyba chciałeś powiedzieć – warknął młodszy z Australijczyków, przyciągając
studentkę do siebie i składając na jej ustach delikatny pocałunek.
-Jak miło na Was
patrzeć. Momencik muszę to uwiecznić i podzielić się tą chwilą z moimi fanami –
zarówno Dagmara, jak i Darcy nie chwalili się swoim związkiem na żadnym portalu
społecznościowym, bo chcieli uniknąć zbędnych pytań i przecież, ważne dla nich
osoby o tym wiedziały. Chris miał jednak zupełnie inny plan. Udało mu się
niestety dla niego, uchwycić tylko czuprynę blondynki schowaną w ramiona
żużlowca, ale i tak postanowił poszczycić się swoim dziełem na twitterze.
-Daga jak możesz ?
Chciałem przekazać światu dobrą nowinę z twoją twarzą, ale trudno przekaże ją
bez niej. Niech wszyscy wiedzą, że nasz niegrzeczny imprezowicz w końcu się ustatkował
i bierze przykład z mądrego przyjaciela – na końcu wskazał palcem na siebie,
zupełnie nie zwracając uwagi na to, że para się z niego nabija. On był w swoim
świecie, w którym aktualnie był tylko jego telefon, jego konto i oczywiście on.
Polka w niezwykle dobrym humorze przedstawiła szalonych bliźniaków swoim
kolegom z pracy i niestety musiała wrócić do swoich obowiązków, bo w sklepie
pojawili się klienci. Zdążyła tylko pomachać do żużlowców, którzy zniknęli za
szklaną szybą.
-Laska Ty się nie
chwalisz, że masz takiego chłopaka no wiesz ? Takie ciacho ! W tym naszym
składzie, to jest jeszcze jakiś wolny przystojniak ? Może znajdzie się ktoś dla
mnie ? – studentka postanowiła zignorować to pytanie, jedynie kwitując je
śmiechem.
Dni mijały, dzień za dniem, a
pomiędzy Dagmarą, a dwójką znajomych z pracy nawiązała się naprawdę fajna więź.
Z początku blondynka nie chciała się tak przywiązywać do tych ludzi, bo
doskonale wiedziała, że jest tam tylko w ramach zastępstwa. Jednak wspólnie spędzone
godziny sprawiły, że naprawdę ich polubiła. W tygodniu często spotykali się w
wolnych chwilach i spędzali miło czas na wygłupach, rozmowach. Dzięki temu
pracowało się jej jeszcze lepiej, bo nie od dziś wiadomo, że dobra atmosfera
jest naprawdę ważna, gdy ludzie dobrze się ze sobą dogadują wszystko idzie
sprawniej i szybciej. W ich przypadku właśnie tak było. Majka była tą, do
której zawsze mogła się zwrócić z jakimś babskim problemem. Rozmowy o modzie i
facetach były jej specjalnością. Trochę zastępowała jej teraz Natalię, która na
cały sierpień wyjechała zagranicę do taty. Dawid zaś był doskonałym kompanem do
rozmów o sporcie, bo jak to na prawdziwego mężczyznę przystało interesował się
wieloma jego dziedzinami. W gorącym okresie, w którym Polska żyła jeszcze
czerwcem i Euro 2012, często wspominali swoje ulubione mecze i poszczególne
akcje. Tak mijały im często puste godziny w pracy, kiedy nie było żadnego ruchu
w sklepie.
-Było już tak
pięknie, ale czas rozwiesić ciuchy na promocję – westchnęła zrezygnowana Majka,
niezadowolona z tego, że musi odłożyć kubek, w którym jeszcze przed chwilą była
pyszna, ciepła kawa.
-Wiesz co to
oznacza ? – chłopak wydawał się równie niepocieszony tym faktem.
-Koniec obijania
moi drodzy, promocje równa się klienci - Dagmara wydawała się nie podzielać
stanu swoich kolegów wciąż pałając entuzjazmem. Rozdawała swój uśmiech na prawo
i lewo, zarażając nim innych.
-Patrzcie, jaki
pracuś się nam tu nagle znalazł – Dawid śmiejąc się popchnął koleżankę na jeden
z manekinów, który niemalże wywrócił się razem z nią.
-Co ta miłość robi
z człowiekiem – do wygłupów przyłączyła się również brunetka, z rozbawieniem
obserwując, jak blondynka próbuje się wydostać z objęć, czarnego manekina.
-Daga Ty lepiej
uważaj, bo wiesz co mówią rude to fałszywe – studentka otrzepała niewidzialny
kurz ze swoich szortów i założyła ręce na biodra, posyłając brunetowi groźne
spojrzenie.
-Jestem
człowiekiem, który dąży do zdobywania wiedzy i nie kieruje się w życiu
zaściankowymi stereotypami, ale widzę że niektórzy są zamknięci na świat, a ich
wiedza opiera się o jakieś stare bajki i wymysły – sprytnie zbliżyła się do
kolegi i tym razem to on wylądował na wieszakach, zrzucając nawet kilka z nich.
Obie panie skwitowały pozycje Dawida głośnym śmiechem i ruszyły do magazynu, po
ciuchy, które miały znaleźć się w sklepie.
Po tygodniu spędzonym w pracy
nadeszła w końcu niedziela, co oznaczało że może zobaczyć swojego chłopaka i
choć trochę się nim nacieszyć. Tym razem Unibax jechał na wyjeździe i był to
dla drużyny naprawdę ważny mecz. Dagmara już z samego rana wsiadła w pociąg,
aby jak najszybciej zobaczyć się z Darcym. Po dość uciążliwej i niewygodnej
podróży jej wszystkie cierpienia zostały wynagrodzone. Wystarczył jej ten
uśmiech, który zawsze powodował u niej podobną reakcję, później poczuła jego
mocny uścisk, a po kilka sekundach gorące usta, które zachłannie odnalazł jej
wargi.
-Ludzie patrzą –
zdołała tylko tyle wydusić w przerwie pomiędzy jego pocałunkami, które z
sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej namiętne. Trudno było się jej
utrzymać na nogach, ale silne dłonie nie pozwalały jej upaść.
-A niech patrzą i
podziwiają, jaki ze mnie szczęściarz – miał już powrócić, do swojej poprzedniej
czynności, ale Polka jakoś wyswobodziła się z jego objęć i podbiegła do Chrisa,
który pojawił się nagle na horyzoncie. Zadziwiające było to, jak Dagmara i
Holder świetnie się rozumieli i lubili, choć przy tym uwielbiali sobie dogryzać
i nawet czasami się trochę sprzeczać.
-Darcy nie
napastuj biedaczki na środku holu, jak już jesteś taki niewyżyty to zaproś
kruszynę do pokoju – powiedział z uśmiechem, dumny ze swojego pomysłu. Niestety
blondynka nie podzielała jego zadowolenia wolną ręką zdzielając go po głowie.
-Obaj jesteście
siebie warci – przyznała, a widząc niezadowoloną minę żużlowca z Sydney
postanowiła kontynuować. –Już zapomniałeś, jak tydzień temu chodziłeś i
mówiłeś, że Ci się chce, a jak wrócisz do domu to tak zmęczysz Sealy, że nie
będzie miała siły wstać ? Ja jej czasami naprawdę szczerze współczuje – tym
razem to na jej twarzy można było dostrzec satysfakcję. Ward objął swoją
dziewczynę ramieniem kiwając przy tym głową, na potwierdzenie jej słów.
-Nie gadam z Wami.
Zrobiłaś mu z mózgu owsiankę i przestał wspierać przyjaciela. You’re very very
bad woman ! – teatralnie zarzucił włosami, kręcąc jednocześnie nosem. Tak
właśnie wyglądały ich rozmowy i choć pewnie wielu powiedziałoby, że po prostu
są niedojrzałymi dzieciakami to przecież tak nie było. Australijczycy zarazili
Polkę swoim podejściem i wspólnie tak radzili sobie ze stresem i w swoim
towarzystwie zapominali o wszystkim, co złe i nieprzyjemne. To był swego
rodzaju mechanizm obronny, niezwykle skuteczny.
-I tak Cię kocham Chrispy
– uśmiechnęła się szeroko, co po chwili zostało odwzajemnione.
-Tulimy, tulimy –
usłyszała tylko zanim znalazła się w silnym uścisku Holdera, w którym
całkowicie zniknęła i nie było jej widać.
-Czy Wy się
czasami nie zapominacie ? To moja dziewczyna brachu więc rączki przy sobie –
rudowłosy wydawał się lekko wkurzony, ale oboje doskonale wiedzieli, że udaje.
Znali go na tyle, by wiedzieć że nie gniewa się za ich żarty.
-Ale moja
szwagierka więc sam rozumiesz bracie – w dobrych nastrojach udali się do pokoju
hotelowego, który zajmowali obaj Australijczycy.
Dla drużyny z Torunia był to naprawdę ważny mecz,
decydujący o tym czy jest jeszcze jakaś realna szansa na to, aby dostać się do
tej upragnionej pierwszej czwórki. Czwórki, która przechodzi dalej i walczyć
będzie, o to co najważniejsze, o medale i tytuł Mistrza Polski. Oni nie mogli
tego meczu przegrać, to po prostu nie wchodziło w grę. Presja była duża, ale
istotne było to która z drużyn sobie lepiej z nią poradzi Lotos Wybrzeże Gdańsk
czy Unibax Toruń. Pogoda była wręcz idealna dla kibiców, bo promienie słońca
zachęcały do oglądania ciekawego widowiska, ale niestety niewiele fanów
czarnego sportu przybyło na gdański stadion.
Pierwszy bieg spotkania zapowiadał się
dobrze dla drużyny przyjezdnej, która może nie ma najlepszych polskich
juniorów, ale para Pulczyński – Przedpełski wydawała się silniejsza od pary
gospodarzy. To co rozegrało się po
podniesieniu taśmy nie było jednak tak pozytywne, bo zawodnik ekipy aniołów
spowodował wypadek, za co został wykluczony. Na osamotnionym Emilu spoczywało
trudne zadania pokonania dwóch zawodników, którzy jednak tor znają znacznie
lepiej od niego. Gdy trójka żużlowców ponownie znalazła się na starcie, tym
razem jeden z gdańszczan, a dokładniej Krystian Pieszczek nie wytrzymał presji
i dotknął taśmy, za co został wykluczony. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której
tylko dwóch juniorów pokonało cztery kółka pierwszego wyścigu, który zakończył
się wynikiem 2:3 dla gości. Na torze
szybko pojawili się kolejni czterej zawodnicy, szykując się do drugiego biegu. Główna
rywalizacja wydawała się wręcz pewna pomiędzy kapitanem aniołów Ryanem i Nickim.
Ich pierwszy start okazał się nierówny, dlatego został powtórzony w pełnej
obsadzie. Ku uciesze toruńskich kibiców Sullivan dobrze wyszedł spod taśmy, ale
później niestety dał się ominąć Pedersenowi, który wyszedł na prowadzenie. Następnie
popełnił błąd, który kosztował go utratę drugiej pozycji i dzięki temu to gospodarze
modli się cieszyć wynikiem 5:1. Oznaczało to, że po dwóch odsłonach to gdańszczanie obejmują prowadzenie, jednak to było zdecydowanie za wcześnie, aby popadać w zachwyt
lub się poddawać. Już w trzecim biegu za sprawą Miedzińskiego i dobrze
znającego tor Warda jednopunktowa przewaga powróciła do grodu Kopernika. Zapowiadał
się wyrównany mecz, choć drużyna z Gdańska początkowo była uważana za silnego rywala. Na
swoim torze jednak miała dużą przewagę i nie zamierzała jej zaprzepaścić. Już w
kolejnym wyścigu zwycięstwo zapewniła im doskonała postawa Jonassona, którego
występ w dzisiejszym meczy przecież nie był wcale taki pewny. Teraz jeden punkt
przewagi znajdował się po stronie drużyny znad morza. Kolejne trzy wyścigi
zakończyły się wynikiem remisowym, ale nie zabrakło w nich walki i emocji. Dla podopiecznych
Mirka Kowalika to było „być, albo nie być”, które musiało zakończyć się ich
wygraną. W kolejnej ósmej odsłonie cenne
punkt dorzucił kapitan zespołu i Emil doprowadzając do ogólnego wyniku 23:24. Wszystko
cały czas kręciło się wokół tego jednego punktu, który jednak w tej sytuacji
miał ogromne znacznie, a kolejne trzy wyścigi niczego nie wyjaśniały kończąc się
remisami. Zostały ostatnie cztery decydujące biegi, które miały udzielić
odpowiedzi na to najważniejsze dla kibiców z Torunia i Gdańska, pytanie. Gdy ani
dwunasty, ani trzynasty bieg nie zmienił przewagi ani w jedną, ani w drugą
stronę kibice czuli narastające emocje. Żałować mogli Ci, którzy nie zjawili
się dziś na meczu tracąc naprawdę ciekawe widowisko, w którym nie brakowało
walki. Wszystko musiały wyjaśnić biegi nominowane, w których ekipę aniołów
reprezentowali kolejno : Darcy – Adrian , Ryan – Chris. Zawodów do końca nie mógł
odjechać niestety Jonasson, który poczuł się gorzej i musiał zostać zastąpiony
przez kolegów z drużyny. Kiedy taśma ruszyła w górę po raz przedostatni to
goście wyszli z niej najlepiej, pewnie dowożąc czteropunktową przewagę. Ward
popisał się znajomością toru, na którym rekord okrążenia należał właśnie do niego. Ze
swojej postawy mógł być zadowolony, bo zdobył dziesięć cennych oczek. Ostatni bieg
pozostawał już tylko czystą formalnością, bo nawet wynik 5:1 dla gospodarzy nie
dawałby im wygranej. Musiałoby się raczej zdarzyć coś zupełnie nieoczekiwanego, ale na to chyba już nikt nie liczył. Ostatecznie wyścig piętnasty zakończył się rezultatem 4:2, co w efekcie dawało
trzypunktową wygraną aniołów 43:46.
Mecz nie zakończył się dużą przewagą
krzyżaków, ale ona i tak była z nich dumna. Przede wszystkim cieszył ją dobry
występ rudowłosego kangura, a także jego najlepszego przyjaciela, który zdobył
o dwa oczka więcej. Z radości wskoczyła na plecy młodszego z bliźniaków, gdy
tylko odnalazła go w parku maszyn.
-Dałeś
dziś czadu kochanie – krzyknęła mu do ucha, po czym musnęła delikatnie jego
policzek pokryty piegami. Trochę go wystraszyła, ale na szczęście nie
zrzucił jej w geście samoobrony.
-Dzięki.
Zawsze, jak jesteś obok to dodajesz mi sił i motywacji. Mam dla kogo przywozić
kolejne punkty i z kim się z nich ciszyć – blondynka zeskoczyła z jego pleców
stając tym razem na stabilnym podłożu. Czasami to, jak bardzo dobrze czuła się
przy nim wydawało się wręcz nierealne. Bo w końcu, co on zawodnik z dobrej
drużyny, z tysiącami fanek mógł widzieć w niej, w zwykłej toruńskiej studentce
? Chyba nigdy nie pozna odpowiedzi, na
to nurtujące ją pytanie.
-Nie
zapominaj, że anioły mają dużo kibiców i masz dla kogo jeździć – poprawiła go układając
swoje dłonie na jego klubowym kevlarze. Według niej to właśnie w nim wyglądał
najlepiej, choć jego odsłona w eleganckiej koszuli robiła temu sportowemu look’owi
sporą konkurencję.
-Ale
to dla Ciebie chce wypaść, jak najlepiej – już miał się nad nią pochylić, by
złożyć na jej ustach pocałunek, ale nie było mu to dane. Nie wiadomo skąd
pojawił się Holder obejmując swoimi rękoma stojącą parę.
-Jak
ja Was uwielbiam moje gołąbeczki – zaśmiał się z miny przyjaciela, którą
chętnie pozbawił by Chrisa życia, a już na pewno pozbył by się go w tej chwili, z
pola swojego widzenia.